Tak zwane „iluminowane rękopisy” to pisma ozdobione ornamentami, najczęściej pochodzące Europy, z okresu średniowiecza. Nie oznacza to jednak, że jedynie średniowieczna tworzyła tego typu rękopisy. Istnieją starożytne pisma tego rodzaju, pochodzące z czasów antycznych. Bogate tradycje w tworzeniu ozdobnych rękopisów miały też ludy prekolumbijskie z obydwu Ameryk, jak Majowie czy Aztekowie, tworzący tzw. kodeksy.

„Iluminowane manuskrypty”

Najstarsze zachowane do dziś egzemplarze „iluminowanych manuskryptów” powstały w okresie IV i V w.n.e. pochodzą z IV i V wieku naszej ery. Należą do nich np. „Biblia z Quedlinburga”, która jest najstarszym dziełem zawierającym miniatury o rodowodzie chrześcijańskim. 
Ozdabianie manuskryptów ornamentami było też praktyką stosowaną w starożytnym Rzymie mniej więcej od I w.p.n.e. Czasami ozdabiano teksty dotyczące ważnych postaci ich wizerunkami.  Wiemy o nich jednak tylko dzięki dawnym historykom. Do dziś nie zachowały się bowiem żadne z nich. 

Wielu ekspertów zwraca uwagę na starożytny Egipt, gdzie według nich sztuka zdobienia manuskryptów wymyślnymi rysunkami pojawiła się po raz pierwszy. Przemawia za tym odkrycie dotyczące portretów, którymi były ozdabiane manuskrypty. Wykonywano je specjalną metodą polegającą na rysowaniu konturów czarną farbą, a następnie wypełnianiu kształtu określonym kolorem. Tą technikę nazywa się dziś „metodą egipską". 

Jest to sposób ozdabiania manuskryptów dość podobny do tego, jaki stosowali średniowieczni skrybowie. Oni również zaczynali od tworzenia konturów wykonanych czarnym tuszem. Na tym jednak podobieństwa się kończą, ponieważ w średniowieczu nastąpił znaczny rozwój technik zdobniczych, których używano do ozdabiania tekstów. To wtedy właśnie zaczęto dodawać do manuskryptów bardziej skomplikowane ilustracje. Niekiedy były to obrazy zajmujące nawet całą stronę. Częstym motywem były zdobione inicjały (czyli duże, pierwsze litery od których zaczynał się dany paragraf lub strona) i obramowania stron. Jedną z technik tworzenia takich malunków było pokrywanie wybranego miejsca klejem na którym następnie układano pozłacane liście, które w dalszej kolejności były starannie wcierane w papier. Efektem była błyszcząca powierzchnia. Na koniec, reszta malunku była pokrywana kolorowymi farbami. Końcowy efekt sprawiał, że ozdobione w ten sposób strony dosłownie mieniły się w świetle.


Przykład manuskryptu ze złoconymi ilustracjami (getty images)

Tematyka religijna

Cechą szczególną europejskich manuskryptów z okresu średniowiecza jest ich niemal jednorodna tematyka. Ozdobne pisma i księgi najczęściej dotyczyły tematów religijnych. W okresie między szóstym a ósmym stuleciem naszej ery np. mnisi z irlandzkich klasztorów posiadali monopol na tworzenie takich dzieł. Nic więc dziwnego, że zachowane z tego okresu manuskrypty pełne są tematyki religijnej połączonej z motywami wywodzącymi się z kultury celtyckiej. 

Dopiero od mniej więcej od IXw. produkcją „iluminowanych manuskryptów” zaczęli się trudnić również ludzie nie związani z religią. Nie oznaczało to jednak, iż tematyka religijna przestała być dominującym motywem. Oprócz niej jednak, coraz więcej ilustracji zaczęło przedstawiać sceny z życia ważnych postaci i władców, wydarzenia historyczne, ale też bardziej bardziej przyziemne tematy jak turnieje rycerskie czy sceny z życia codziennego.

Całym odrębnym gatunkiem można określić malunki przedstawiające dziwaczne stworzenia i motywy. Smoki, antropomorficzne zające i inne zwierzęta do dziś potrafią robić wrażenie, dając świadectwo niezwykłej wyobraźni swych twórców. Takie obrazy najczęściej można znaleźć na marginesach pism. Mają one nawet swoją nazwę, wywodzącą się od miejsc, w których były umieszczane – marginalia. Te najdziwniejsze z nich, przedstawiające wymyślne stwory i tego typu wizerunki, są określane mianem drolerii. 

 

Króliki przeprowadzające egzekucje

Drolerie, były szczególnie popularne w manuskryptach tworzonych w Anglii i Francji w  XIII i XIV wieku. W polskim piśmiennictwie, przykładami dzieł, w których można odnaleźć takie osobliwe dekoracje są m.in. „Psałterz floriański” czy „Graduał Jana Olbrachta”. 

Chyba najczęściej spotykanym motywem, jeśli chodzi o drolerie, są antropomorficzne zwierzęta. Na tych ilustracjach zajmują się np. polowaniem na inne zwierzęta, graniem muzyki lub przeprowadzaniem...egzekucji na ludziach. Nie sposób nie odnieść wrażenia, iż tego typu malunki miały przede wszystkim charakter humorystyczny. Na pewno musiały też przysporzyć radości ich twórcom, którzy mogli puścić wodze fantazji, przedstawiając np. Króliki biorące udział w turniejach rycerskich. 

Drugim, najbardziej popularnym motywem, który można odnaleźć w średniowiecznych manuskryptach są zdobienia przedstawiające wszelkie przejawy ludzkiej seksualności. Średniowiecze kojarzone jest z surową obyczajowością i rygorystycznie pojmowaną religią, gdzie głównym celem człowieka miało być dostąpienie zbawienia wieńczącego życie pełne pokory i modlitwy. Istotnie, taki był dominujący nurt tamtych czasów. Czy może w takim razie dziwić, że gdziekolwiek tylko nadarzyła się sposobność, średniowieczni twórcy dawali upust swojej fantazji i tworzyli obrazy, które nawet dziś zwracają uwagę swoją obscenicznością.  

Manuskrypt z XIII w. z francuskiego Amiens (public domain)


Co więcej, takie motywy pojawiały się nie tylko w tekstach o charakterze świeckim!  Również pisma religijne były ozdabiane w ten sposób. Przykładem są np. „Psałterz z Rutland” lub „Psałterz z Ormesby”, gdzie pełno jest nagich postaci wykonujących najdziwniejsze czynności, jak w przypadku gdy mężczyzna dmie w trąbkę w odbyt chłopca, który ma głowę konia. W innym manuskrypcie można znaleźć postać nagiej kobiety która odbywa lot na  latającym penisie. A myśleliście, że tylko w obecnych czasach można trafić na abstrakcyjne memy, prawda?


Detal z ”Psałterza z Rutland” (public domain)