Przyjrzyjcie się dokładniej pawicy atlas na zdjęciu powyżej. Zauważ, że jedno skrzydło różni się od drugiego. Z reguły tego nie zauważamy, ale u wielu motyli i ciem wierzchnia i spodnia część skrzydła różnią się wizualnie.
 

To dlatego że używane są do innych celów. Zdaniem Roberta Clarka, fotografa dla National Geographic, to dosyć zdumiewające.
 

- Od wewnętrznej strony skrzydła motyla wyglądają jak brązowy zeschnięty liść, a z kolei od zewnątrz widać niebieski i pomarańczowy kolor. To świetny przykład kamuflażu – wyjaśnia. Motyl opisywany przez Clarka to kallima paralekta (ang. Indian Leafwing) z Sumatry, widoczny na rysunku poniżej.
 

Skrzydlata pasja
 

Motyle, inaczej lepidoptera (rząd owadów obejmujący motyle i ćmy), od dawna intrygują Clarka, który, kiedy tylko natrafi się okazja, odwiedza insektaria i kolekcje entomologiczne. To w Akademii Nauk Przyrodniczych w Filadelfii po raz pierwszy obejrzał ogromną, pochodzącą z epoki Wiktoriańskiej kolekcję amerykańskiego przyrodnika Titiana Ramsaya Peale’a. Z wystawy zafascynowała go budowa tzw. skrzynki Peale’a, przez którą można oglądać okazy z góry i z dołu.
 

Clark zaczął się zastanawiać, jak pokazać to dualistyczne piękno motyli na zdjęciach. W końcu wymyślił, że stworzy zdjęcia kombinowane, które pokazują górną i dolną warstwę skrzydeł obok siebie. Dzięki temu od razu widzimy całość: górę z lewej, a dół z prawej strony.
 

Różnice w wyglądzie skrzydeł pokazują, jak poszczególne gatunki przystosowują się do swojego otoczenia. Clark wyjaśnia, że kolory służą do dopasowywania się do roślin oraz nadają im seksualnej atrakcyjności. – Żywe kolory oznaczają zdrowie i witalność – dodaje. Z kolei bardziej stonowane odcienie pozwalają motylom kolorystycznie dopasować się do liści czy krzaków. Clark ogłasza, że motyle to wizualny dowód na istnienie doboru naturalnego – coś, co w prawie obsesyjny sposób sam stara się udokumentować. (Na jesieni ukaże się jego album o ewolucji).
 

Jak kanarki w kopalni
 

Ćmy i motyle mają wspólnego przodka, ale z czasem ewoluowały do dwóch różnych gatunków. I jeden z nich z pewnością cieszy się lepszą reputacją niż drugi. Clark przyznaje, ze wcześniej nie zdawał sobie sprawy, z tego że ćmy też są piękne. Jednak bliższa obserwacja pozwoliła mu naprawdę docenić ten gatunek.
 

- Nie wiedziałem, że dzienne gatunki ciem są równie fascynujące i piękne – przyznaje.
 

Miłość Clarka do motyli nie ogranicza się do robienia im zdjęć. Sam zaczął również kolekcjonować i wystawiać chrząszcze i motyle.
 

- Zapisałem się na kurs o wystawianiu tutaj w Nowym Jorku – opowiada. – Ta dziwna pasja uaktywniła się u mnie dosyć późno.
 

Czy można mu się dziwić? Kiedy Clark rozpływa się na temat majestatycznych barw i kształtów tych skrzydeł, wiadomo, ze coś w tym jest. One naprawdę są piękne. Tym bardziej, jeśli zdamy sobie sprawę, że ta różnorodność barw i wzorów nie występuje bez powodu – pomaga tym osobnikom przeżyć.
 

- Są niezwykle delikatne – komentuje Clark. – Motyle, żaby, gady – są w pewnym sensie pierwszym wyznacznikiem zmian zachodzących w środowisku. Pod względem zmian klimatu są jak przysłowiowe kanarki w kopalni.
 

Pasja przechodzi dalej
 

Clark wspomina swoje dzieciństwo we wschodnim Kansas – zaraz obok przechodził tamtędy szlak wędrówek motyli zwanych monarchami, którym teraz grozi wyginięcie.
 

- Pamiętam, jak tam schodziliśmy (do niewielkich rozmiarów mulistego dopływu rzeki), by znaleźć miliony monarchów – opowiada. – Leciały w naszą stronę i siadały na nas.
 

Jego siedmioletnia córka, podobnie jak wiele innych dzieci, uwielbia motyle. Zdaniem Clarka narysowała ich pewnie już z tysiąc. I ma nadzieję, że mimo upływu czasu, pomoże jej pielęgnować w sobie tę samą pasję, którą on sam czuje w stosunku do tych cudownych osobników.
 

- Jedną z fajnych aspektów tego projektu jest możliwość opowiadania jej o tym. Pytam się jej: „Lola, dlaczego ten motyl wygląda jak liść?”, a ona odpowiada: „żeby go nikt nie zjadł.”
 

Więcej wspaniałych fotografii Roberta Clarksona przedstawiających upierzenia znajdziecie tutaj. Zajrzyjcie na jego stronę i profil na Instagramie.  
 

Źródło: National Geographic Proof