Rośliny, które mogą stać się pożywieniem ludzi przyszłości, być może będą musiały zadowolić się niewielkim dopływem światła słonecznego. Wszystko dlatego, że w wyniku wybuchów i spowodowanych nimi pożarów niebo będzie zasłonięte chmurami dymu i pyłu.

Bez słońca ludzkość zostanie skazana na śmierć głodową. Zaradzić temu postanowił inżynier David Denkenberger – założyciel organizacji non-profit ALLFED (Alliance to Feed the Earth in Disasters). Opracował plan na wypadek „nuklearnej zimy”, bez dostępu do słońca spadnie temperatura powietrza.

Jego zdaniem w tych trudnych warunkach nadzieją na przetrwanie dla ludzi mogą być grzyby. Grzyby będą mogły żywić się martwą materią z trylionów drzew zniszczonych podczas katastrof, „tworząc odnawialne źródło żywności, które potencjalnie mogłoby wyżywić każdego na planecie przez około trzy lata” – cytuje Denkenbergera BusinessInsider.

Grzyby nie potrzebują zaawansowanych technologii i mogą być uprawiane na małych powierzchniach, co byłoby ważne w przypadku apokalipsy. Technologia prawdopodobnie przestałaby istnieć, a większość powierzchni Ziemi mogłaby zostać zniszczona.

 

Wodorosty – zdrowe i szybko rosnące

Drugim źródłem pożywienia dla ludzkości miałyby być wodorosty. One też świetnie radzą sobie z niskim poziomem światła i bardzo szybko rosną.

– Podczas nuklearnej zimy ląd ostygnie szybciej niż oceany, więc oceany pozostaną nieco cieplejsze. Wodorosty poradzą sobie ze stosunkowo niskimi temperaturami – mówi Denkenberger.

Sugeruje, że 1,6 miliarda ton suchej karmy rocznie – wyprodukowanej z wodorostów – będzie potrzebne do wyżywienia ludzi pozostałych na planecie po katastrofie. Taką ilość wodorostów, zgodnie z wyliczeniami inżyniera, będzie można wyhodować w ciągu maksymalnie pół roku.

Wodorosty zawierają też mikroskładniki zapobiegające absorpcji promieniowania przez organizm. Na przykład kelp zawiera jod 127, który zapobiega wchłanianiu przez organizm radioaktywnego jodu 131. Zawiera także alginian sodu, który hamuje wchłanianie strontu.

O „postnuklearnej diecie” zaczęto dyskutować m.in. w związku z konfliktem na linii Stany Zjednoczone – Iran. Eksperci uważnie przyglądają się też sytuacji w Pakistanie i Indiach, które rozszerzają swój arsenał broni jądrowej. Prognozują m.in. wojnę nuklearną na pełną skalę, do której mogłoby dojść w 2025 roku. W wyniku wojny mogłoby zostać wystrzelonych 250 rakiet. Każda z nich ponad sześć razy większa niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę.

 

Katarzyna Grzelak