"Wkraczamy w nową erę, a stare rzeczy przeminęły"

Podczas ostatniego otwarcia państwowego parlamentu brytyjska gubernator generalna Barbadosu Dame Sandra Mason odczytała dwugodzinne przemówienie premier Mii Mottley, która od wielu lat jest zagorzałą republikanką. Paradoksalnie, wystąpienie to do złudzenia przypominało wystąpienia królowej Elżbiety II przed brytyjskim rządem.

"Nadszedł czas, aby w pełni zostawić za sobą naszą kolonialną przeszłość. Mieszkańcy Barbadosu chcą mieć barbadoską głowę państwa. Jest to ostateczna deklaracja wiary w to, kim jesteśmy i co jesteśmy w stanie osiągnąć. Dlatego też Barbados zrobi kolejny logiczny krok w kierunku pełnej suwerenności i stanie się republiką do czasu, gdy będziemy obchodzić naszą 55. rocznicę niepodległości. Barbados rozwinął struktury zarządzania i instytucje, które opisują nas jako "najlepiej zarządzane czarne społeczeństwo na świecie". Od czasu uzyskania niepodległości my, Barbadadosyjczycy, nieustannie staramy się ulepszać nasze systemy prawne, by zapewnić, że najlepiej odzwierciedlają one nasze cechy i wartości całego narodu" – mówiło oświadczenie Mottley.

Mottley to pierwsza kobieta na stanowisku premiera wyspy oraz liderka Barbadoskiej Partii Pracy i jako przewodniczącą Caricom, 15-państwowego organu regionalnego, jest bardzo wpływową postacią w tamtejszej polityce. Zwyciężyła w wyborach w 2018 r., dając swojej partii kontrolę nad wszystkimi 30 miejscami w barbadoskiej Izbie Zgromadzenia – niższej izbie barbadoskiego parlamentu. Jej partia zdobyła ponad 70% głosów, dzięki czemu przybliżyła się do usunięcia królowej Elżbiety II ze stanowiska głowy państwa bez konieczności przeprowadzania referendum. Zapowiedziała jednak, że rząd zaproponuje referenda w sprawie legalizacji związków osób tej samej płci i liberalizacji przepisów dotyczących posiadania marihuany.


Kręta droga do niezależności

Kraj uzyskał niepodległość od Wielkiej Brytanii w 1966 roku, choć królowa pozostała jego głową państwa aż do dzisiaj. W latach 70. specjalnie powołana komisja stwierdziła, że nie ma wystarczającego poparcia społecznego dla przemiany kraju w republikę, więc pomysł został odłożony na później. W grudniu 1998 r. barbadoska komisja ds. konstytucji, której przewodniczył sir Henry de Boulay Forde, zaleciła nadanie krajowi statusu republiki, co było propozycją przyjętą przez Partię Pracy Barbadosu. Jednak kolejny projekt ustawy wprowadzający referendum w sprawie tej propozycji znowu został odłożony na później.

W 2015 r. ówczesny premier Barbadosu Freundel Stuart powiedział: "musimy przejść od systemu monarchicznego do republikańskiej formy rządów w bardzo niedalekiej przyszłości", wyznaczając docelową datę w kolejnym roku, jednak po raz kolejny skończyło się na planach.

Teraz kiedy kraj pogrążony jest w recesji wywołanej przez pandemię Covid-19 i odnotował dwucyfrowym spadek gospodarki i zamarcie turystyki, jego władze wydają się bardziej zdeterminowane, by doprowadzić planowaną transformację do końca.

Jeśli Barbados będzie kontynuował swoje dążenia w kierunku stania się republiką, dołączy do Trinidadu i Tobago, Dominiki oraz Gujany. W ostatnim czasie również Jamajka zasygnalizowała plan odejścia od monarchii konstytucyjnej, a wybrany na kolejną kadencję premier Andrew Holness zapowiedział przedłożenie propozycji "wielkiego referendum". W 1999 roku również Australia próbowała usunąć królową ze stanowiska głowy państwa, jednak propozycja stania się republiką została przegłosowana stosunkiem 55:45.

Na Karaibach królowa pozostaje głową państw Antigua i Barbuda, Bahamy, Barbados, Belize, Grenada Jamajka, St Lucia, St Kitts i Nevis, St Vincent i Grenadyny, ale pojawia się coraz więcej spekulacji, że niektóre z tych krajów czekają na odpowiedni moment, by również odciąć się od narzuconego systemu politycznego. 

A co na to wszystko Pałac Buckingham? Premier Boris Johnson powiedział, że jest to “sprawa rządu i narodu Barbadosu”, podkreślając, iż niezależnie od ostatecznej decyzji, wieloletnie partnerstwo między krajami pozostanie nienaruszone.