Po czterech dniach podróży przez Tadżykistan, ekipa Śnieżnej Pantery dotarła do bazy Moskvina, punktu startowego do następnych dwóch szczytów – Piku Korżeniewskiej oraz Piku Komunizma w piątek wieczorem.

Prognozy są sprzyjające. Słoneczna pogoda ma się utrzymać jeszcze przez kilka kolejnych dni. W sobotę Dariusz Załuski i Ariom Braum założyli obóz C1 na 5300 m n.p.m.

- Po 8 godzinach i 40 minutach od startu Andrzej stanął na szczycie Piku Korżeniewskiej. Teraz czekamy na bezpieczny powrót do bazy! – czytamy na profilu skialpinisty.

 

Pik Korżeniewskiej

Kolejny wierzchołek na drodze Andrzeja Bargiela po rekord Śnieżnej Pantery jest niewątpliwie najmniej znanym i najmniej wyróżniającym się z całej piątki. Popularnością i dostępnością ustępuje Pikowi Lenina. Wysokością - o niemal 400 m - leżącemu w sąsiedztwie Pikowi Komunizma, czy jak chcą od prawie dwóch dekad Tadżycy – Szczytowi Ismaila Samaniego. 

Dlatego też Pik Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.), drugi co do wysokości w tadżyckim Pamirze, często bywa traktowany jako cel aklimatyzacyjny i treningowy przed atakiem na oddalonego o 13 km w linii prostej bardziej znanego sąsiada, z którym dzieli nawet tę samą bazę. Choć wejście na niego przedstawia znacznie większe trudności niż zdobycie Szczytu Lenina, to jednak daleko mu do legendy kapryśnej, niedostępnej, niebezpiecznej góry, jaką cieszy się Pik Pobiedy.

Jego uroda nie przyciąga alpinistów tak, jak strzelista biało-złota piramida Chan Tengri. Choć ze stoków wyższego sąsiada szczyt ten prezentuje się także okazale. Jego górne partie stanowią opadające 1000 m poniżej wierzchołka dość strome śnieżne stoki, które powinny sprzyjać zjazdowi na nartach. Droga normalna powyżej 6000 m prowadzi sąsiadującym z nimi także śnieżnym żebrem.
 

„Nazwanym z miłości”

Szczyt miał szczęście do swojej nazwy. Raz nadanej już mu nie zmieniono. Może dlatego, że nazwę otrzymał z miłości, nie ze względów politycznych. Nikołaj Leopoldowicz Korżeniewski, znany rosyjski geograf i glacjolog polskiego pochodzenia po matce, odkrywca ok. 70 lodowców, który w sierpniu 1910 r. odkrył też ów siedmiotysięczny szczyt, upamiętnił w jego nazwie swoją żonę Eugenię.

Szczyt długo czekał na swoje pierwsze wejście. Choć pierwsza próba miała miejsce jeszcze w latach 30., to udało się dopiero w 1953 r., tym samym, w którym Tenzing i Hillary zdobyli Mount Everest. Odcięci od możliwości uczestniczenia w pionierskim himalaizmie, radzieccy alpiniści musieli skupić się na górskich celach na ich własnym podwórku.  Wierzchołek osiągnęło siedmiu wspinaczy z radzieckiej wyprawy kierowanej przez A. Ugarowa. Inna radziecka wyprawa dokonała też pierwszego wejścia zimowego na szczyt. Ale dopiero w 1986 r., tym samym, w którym Kukuczka z Wielickim zimową porą stanęli na szczycie trzeciego szczytu świata, Kanczendzongi.

Drogą normalną wchodzi się na Pik Korżeniewskiej od 1966 r. Normalnie pokonanie jej i powrót do bazy zajmuje wspinaczom 4-5 dni. Andrzej Bargiel chce dokonać tego w ciągu jednej doby.