Pierwsze i najpotężniejsze urządzenie naziemne nowej generacji, Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT), sztandarowe dzieło Europejskiego Obserwatorium Południowego, ma rozpocząć pracę w 2024 r. na pustyni Atakama w Chile. Zdolność gromadzenia światła jego 39-metrowego zwierciadła przewyższy łączne możliwości wszystkich istniejący teleskopów wielkości Subaru. Wyposażony w podrasowaną wersję instrumentu Guyona, ELT będzie w pełni zdolny do obrazowania skalistych planet w ekosferach czerwonych karłów, najpospolitszych gwiazd w galaktyce. Czerwone karły są mniejsze i mniej jasne od naszego Słońca, żółtego karła, więc ich ekosfery leżą bliżej gwiazdy. A im bliżej gwiazdy krąży planeta, tym więcej światła odbija.

Niestety ekosfera czerwonego karła nie jest najprzytulniejszym miejscem w galaktyce. Te karły to gwiazdy wysoce energetyczne. Przechodząc przez coś, co Seager nazywa okresem „długiego, złego, nastoletniego zachowania”, często wyrzucają w kosmos rozbłyski. Być może atmosfera potrafi wyewoluować w sposób, który będzie chronić powstające życie przed usmażeniem przez te napady złości, ale planety wokół czerwonych karłów mają też skłonność do „rotacji synchronicznej” – zawsze kierując ku gwieździe jedną stroną, tak jak nasz Księżyc ku Ziemi.

To by sprawiało, że jedna połowa planety będzie zbyt gorąca dla życia, a druga za zimna. Tym niemniej linia środkowa może mieć odpowiednią temperaturę. Tak się składa, że istnieje planeta skalista, o nazwie Proxima Centauri b, krążąca w ekosferze gwiazdy Proxima Centauri, czerwonego karła leżącego najbliżej nas, o jakieś 4,2 roku świetlnego, czyli w odległości 40 bln km.

– To szalenie ekscytujący cel – mówi Guyon.

Choć zgadza się z Seager, że największe szanse na znalezienie życia daje planeta podobna do Ziemi, krążąca wokół gwiazdy przypominającej słońce. ELT i jemu podobne teleskopy naziemne będą fantastycznie zbierały światło, ale nawet te kolosy nie zdołają oddzielić światła planety od światła gwiazdy 10 mld razy jaśniejszej.

Wymaga to nieco więcej czasu i jeszcze bardziej wysublimowanej – ktoś mógłby nawet powiedzieć nierealnej – technologii. Pamiętasz tę płachtę w kształcie płatka kwiatu na ścianie Seager? To fragment kosmicznego instrumentu o nazwie Starshade. Składa się on z 28 paneli otaczających centralną piastę niczym ogromny słonecznik, o średnicy ponad 30 m. Płatki są precyzyjnie uformowane i zmarszczone, tak że odchylają światło gwiazdy, pozostawiając za sobą superciemny cień. Jeżeli teleskop zostanie ustawiony w tyle tego tunelu ciemności, będzie w stanie wychwycić migotanie planety podobnej do Ziemi, widocznej tuż za krawędzią Starshade.