Dla Seager udział w zespole Keplera był kolejnym krokiem do realizacji życiowego celu – znalezienia planety podobnej do Ziemi, krążącej wokół gwiazdy podobnej do Słońca. Obecnie badaczka zajmuje się urządzeniem TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), prowadzonym przez MIT teleskopem kosmicznym NASA, wystrzelonym w ubiegłym roku. Podobnie jak Kepler, TESS wypatruje lekkiego zmniejszenia jasności gwiazdy, przed którą przechodzi (czyli dokonuje tranzytu) planeta. TESS skanuje prawie całe niebo. Ma za zadanie identyfikację ok. 50 egzoplanet o skalistych powierzchniach, podobnych do ziemskiej, które w przyszłości będzie można badać potężniejszymi teleskopami. Pierwszym z nich jest Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który NASA ma nadzieję umieścić na orbicie w roku 2021.

Na swoim „stole przeglądowym” biegnącym wzdłuż jednej ściany gabinetu Seager zgromadziła przedmioty, które, jak mówi, obrazują, gdzie jest i dokąd zmierza, by przypominały jej, dlaczego tak ciężko pracuje. Są wśród nich wypolerowane kamienne kule symbolizujące czerwonego karła i gromadkę jego planet oraz model opracowanego przez nią satelity ASTERIA, taniego urządzenia do szukania planet.

– Nie udało mi się tego wystrzelić – mówi

Seager i rozwija plakat, który trafnie obrazuje początek jej kariery. To diagram ukazujący spektralne sygnatury pierwiastków przypominające kolorowe kody paskowe. Każdy związek chemiczny pochłania unikalny zestaw długości fal świetlnych. (Liście na przykład postrzegamy jako zielone, ponieważ chlorofil jest cząsteczką żądną światła – wchłania promienie czerwone i niebieskie, a odbija tylko zielone). Jeszcze przed trzydziestką Seager przedstawiła pomysł, że związki w górnych warstwach atmosfery planety dokonującej tranzytu mogą pozostawiać swe spektralne ślady w świetle gwiazdy, które przez nie przechodzi. Teoretycznie, jeśli atmosfera takiej planety zawiera gazy emitowane przez żywe stworzenia, moglibyśmy to dostrzec w docierającym do nas świetle.

– To będzie bardzo trudne – wyjaśnia mi badaczka. – Wyobraź sobie, że atmosfera skalistej planety to łupina cebuli, a to, przed czym ona przechodzi, jest jak ekran IMAX.

Istnieje cień szansy na to, że skalista planeta będzie okrążać gwiazdę na tyle blisko, żeby światła wychwyconego przez Teleskop Webba wystarczyło do szukania oznak życia. Ale większość naukowców, łącznie z Seager, uważa, że musimy z tym poczekać na następną generację teleskopów kosmicznych. Większość ściany nad jej stołem przeglądowym zajmuje płachta ultracienkiego, czarnego plastiku w kształcie płatka ogromnego kwiatu. Ma przypominać badaczce, co jest jej celem – misja kosmiczna, wciąż pozostająca w sferze planów, która, jak wierzy Seager, będzie mogła doprowadzić ją do kolejnej żyjącej ziemi.