Nie mogłem zacząć dnia inaczej niż kawą. Mocną, aromatyczną, parzoną po grecku, wypitą o poranku w niewielkiej kawiarni Cupaki Street Espresso przy ul. Emmanouila Benakisa, w pobliżu hotelu, gdzie mieszkałem. Umówiłem się tutaj ze znajomą przewodniczką, Olympią Gerakopoulou, pół Greczynką, pół Polką (na drugie imię ma Katarzyna – po polskiej babci). Wybrałem się z nią na spacer po Atenach. – Zamów sobie podwójną kawę, naprawę mamy na to czas. I tak zobaczysz to, co najważniejsze – zapewnia mnie Olympia.

Weekend w greckim stylu – spacerem przez Ateny

Zamiast z samego rana pędzić na Akropol, my zostawiamy go sobie na popołudnie i połączymy z wizytą w Muzeum Akropolu. Tymczasem główną ulicą miasta – Panepistimiou, ruszamy w stronę najsłynniejszego miejskiego placu – Syntagma (placu Konstytucji). Stoi przy nim budynek parlamentu, a na jego tyłach mieści się rozległy Ogród Narodowy. Tutaj też znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, przed którym co godzinę odbywa się zmiana warty. Można wówczas lepiej przyjrzeć się ewzonom, żołnierzom Gwardii Prezydenckiej ubranym w charakterystyczne mundury. Noszą plisowane spódniczki z 400 fałdami na pamiątkę 400 lat tureckiej niewoli.

Po drodze na plac zatrzymujemy się przy Trylogii Ateńskiej. Tak Grecy nazywają trzy potężne neoklasycystyczne gmachy stojące przy ul. Panepistimiou. To Grecka Biblioteka Narodowa, Uniwersytet Ateński i Akademia Ateńska. Zostały wybudowane w XIX w. na polecenie Ottona I, pierwszego króla niepodległej Grecji. – Król zatrudnił duńskiego architekta Christiana Hansena, który miał za zadanie przekształcić Ateny, wówczas małe miasto, w metropolię. Otton I był tak zafascynowany jego pomysłami, że mianował go nawet w 1834 r. nadwornym architektem – podkreśla Olympia. Christian do pracy nad nowymi Atenami ściągnął swojego brata Teofila, także architekta. Trylogia Ateńska to ich najbardziej znane dzieło, choć Christian projektował też i domy mieszkalne, i kościoły.

Z całej tej trójcy największe wrażenie robi na mnie budynek Akademii Ateńskiej, którego fronton zdobi rzeźba „Narodziny Ateny” dłuta rzeźbiarza Leonidasa Drosisa. Przed wejściem do gmachu siedzą marmurowe figury Sokratesa oraz jego ucznia Platona. Z wysokich kolumn patrzą na przechodniów Atena i Apollo. Nie mniej zachwycający jest fresk zdobiący Uniwersytet Ateński i ukazujących starożytnych greckich myślicieli. – Ostatni z trylogii powstał budynek biblioteki narodowej. Teofil Hansen, projektując go, wzorował się propylejami (bramą) na Akropolu. Dlatego swym stylem przypomina dorycką świątynię – wyjaśnia Olympia.

Weekend w greckim stylu – Muzeum Benaki i ulica Ermou

Z placu Syntagma skręcimy na najbardziej znany handlowy deptak Aten, ulicę Ermou (Hermesa) biegnącą do najpopularniejszego handlowo-knajpianego placu Monastiraki. Jednak Olympia proponuje, byśmy najpierw choć na chwilę wstąpili do, jak podkreśla, wciąż pomijanego przez wielu turystów Muzeum Benaki sąsiadującego z Ogrodem Narodowym. W tym greckim muzeum sztuki, w willi należącej przed laty do rodziny greckiego kupca Emanuela Benakisa, późniejszego burmistrza Aten, można podziwiać gigantyczną wręcz kolekcję. To ponad 60 tys. przedmiotów pochodzących z okresu od III w. p.n.e. do początków XX w.

Benakis wydał wiele pieniędzy na gromadzenie sztuki z całego świata. Muzeum założył jego syn Antonis, potem przekazał zbiory państwu. Mnóstwo tu biżuterii, drewnianych rzeźb, ceramiki, strojów greckich. Ale także zbiorów religijnych – są ikonostasy, teksty ewangelii, szaty liturgiczne i ikony. Dla miłośnika sztuki, który ma czas na spokojne podziwianie zbiorów, to wymarzone miejsce do podróży w czasie. Nas, niestety, podczas tego nieśpiesznego spaceru czas jednak zaczyna powoli gonić.

Na handlowym deptaku Ermou nie zabawiamy zbyt długo. Kupujemy jedynie na przekąskę daktyle nadziewane orzechami i czekoladą i ruszamy do miejsca, które zachwyciło mnie na zdjęciach w przewodniku. Rozciągająca się u stóp Akropolu dzielnica Plaka to labirynt wąskich uliczek z kolorowymi kamienicami i willami, restauracjami, antykwariatami, galeriami, kościółkami i ulicznymi sprzedawcami kwiatów.

Są też grajkowie umilający swoją muzyką czas gościom klimatycznych kafejek. Takich jak Melina Mercouri Café przy ul. Lisiou 22. Jest ona poświęcona „13. bogini”, jak nazywają Grecy tę piosenkarkę, aktorkę i minister kultury. – Była pierwszą osobą, która oficjalnie zażądała od Brytyjczyków zwrotu rzeźb z Akropolu. Wywiózł je w pierwszej połowie XIX w. lorda Elgin, ambasador brytyjski w imperium osmańskim, które obejmowało wówczas Grecję – mówi Olympia. Przypomina też, że Melina Mercouri była także pomysłodawczynią wybieranej co roku Europejskiej Stolicy Kultury.

Weekend w greckim stylu – Akropol

Na Akropol wchodzimy od jego południowej strony, przemierzając deptak Dionizego Areopagity, patrona miasta. Według Dziejów Apostolskich był to pierwszy Ateńczyk, który nawrócił się na chrześcijaństwo po kazaniu apostoła Pawła. Stoją tam okazałe kamienice należące do bogatych Ateńczyków. Jeden z domów z widokiem na święte wzgórze należy do greckiego muzyka Vangelisa.

Mijamy odeon Heroda Attyka z 161 r., uważany za najwspanialszy, ale też największy z odeonów starożytnych. Obecnie odbywają się tutaj koncerty podczas Festiwalu Ateńskiego. Wspinamy się po schodach, przechodząc przez główne wejście na Akropol, zbudowane ok. 437 r. p.n.e. Propyleje. Siadamy na kamieniach niemal na środku Górnego Miasta.

Podziwiamy najokazalszą z budowli, jaką jest Partenon. To świątynia poświęcona Atenie Dziewicy, zaprojektowana przez najwybitniejszego greckiego rzeźbiarza Fidiasza. Zerkamy też w stronę ganku kariatyd przyklejonego do Erechtejonu (jońska świątynia budowana w latach 421–395 r. p.n.e., poświęcona Posejdonowi i Atenie). – Akropol nie jest najwyższym wzniesieniem, ale za to bardzo rozległym (ok. 270 m długości i ok. 156 m szerokości), dlatego nadawał się do zamieszkania. Było też tutaj źródło wody. Pierwsze osady powstawały tu w neolicie. W starożytności Akropol pełnił funkcje obronne. Miasto zostało zniszczone podczas wojen perskich i odbudowane w V w. p.n.e. przez polityka i reformatora demokracji Peryklesa – mówi Olympia.

Przyglądam się zbudowanemu z białego marmuru pentelickiego Partenonowi, który wydaje się budowlą idealnie prostą. – Wydaje się, że jest kombinacją linii i kątów prostych, ale to złudzenie. Część podstawy jest lekko wypukła, kolumny nieco pochylono do wewnątrz. Te krzywizny dają złudzenie idealnego pionu i poziomu. Architekci chcieli osiągnąć tzw. złotą proporcję – opisuje przewodniczka.

Na Akropolu nie można oglądać najsłynniejszego dzieła Fidiasza, czyli fryzu z Partenonu. Jego część znajduje się w Muzeum Akropolu, gdzie zgromadzono niezliczoną liczbę innych artefaktów odkopanych na wzgórzu podczas prac archeologicznych, a także oryginalne rzeźby kariatyd (przy Erechtejonie są ich kopie). – Niestety mamy tylko pięć kariatyd, szósta jest w Wielkiej Brytanii. Podobnie jak znaczna część Fryzu Partenońskiego, ukazującego procesję z darami dla Ateny. Fidiasz pracował nad nim wraz ze swoimi uczniami. To było ogromne dzieło, miało 160 m długości, składało się z ponad 100 prostokątnych bloków, ciągnęło się tuż poniżej stropu, na wysokości 12 m – wylicza Olympia, gdy stoimy przed zachowanym fragmentem w Muzeum Akropolu.

Wspomniany lord Elgin doprowadził do wywiezienia z Aten aż połowy ocalałych rzeźb z Partenonu. Grecy do dziś mówią o największej grabieży, do jakiej doszło na przestrzeni wieków w ich kraju. Urzędnicy wciąż apelują do brytyjskiego rządu o zwrot zabytków, a podróżni lądujący na lotnisku w Atenach proszeni są o poparcie tej inicjatywy (aż 94 proc. turystów z całego świata jest za). Swój głos także oddałem.

Wieczór spędzamy nie na Akropolu, lecz na jednym z dachów w jego pobliżu. Święta góra widoczna jest niemal z każdego punktu miasta – zabronione jest budowanie powyżej wysokości wzgórza. Wybieramy koktajl bar A for Athens przy placu Monastiraki. Mamy stąd widok nie tylko na Akropol, ale też na Zatokę Sarońską, którą lepiej poznam kolejnego dnia.

Weekend w greckim stylu – rejs na Wyspy Sarońskie

Tego dnia nie było mowy o leniwym poranku przy kawie. O wschodzie słońca jestem już na nogach, a kwadrans po godzinie 7 wchodzę na pokład statku Cosmos zacumowanego w marinie w zatoce Faliro, którym popłynę przez Archipelag Saroński, by w ciągu jednego dnia doświadczyć piękna trzech z siedmiu sarońskich wysp: Hydry, Poros i Eginy. To jedna z najpopularniejszych wycieczek z Aten, o czym świadczy liczba pasażerów zajmujących wygodne kanapy w kantynie i krzesełka na górnym otwartym pokładzie.

Na statku mam wszystko, czego potrzebuję, by odkrywać moją grecką stronę natury. Mogę zamówić specjały greckiej kuchni, popróbować lokalnych win, posłuchać muzyki na żywo, a przede wszystkim – nacieszyć oko widokami na niebieską zatokę i zielone wyspy.

Weekend w greckim stylu – Hydra

Do Hydry, leżącej najdalej na naszej trasie rejsu, dopływamy po trzech godzinach od wypłynięcia z Aten. Po tej maleńkiej (pow. ok. 50 km kw.) skalistej wyspie, na której zabroniony jest ruch samochodów, a nawet rowerów (jedynymi autami, które mogą tu jeździć, jest wóz straży pożarnej i karetka pogotowia, zaś codzienny transport towarów odbywa się na osłach), oprowadza mnie przewodnik Pedros. Nie ma tu ani wielkich hoteli, ani mnóstwa domów do wynajęcia. Większy ruch w małym porcie zaczyna się tylko wtedy, gdy dopływa kolejny statek z turystami, którzy na zwiedzenie Hydry mają nieco ponad godzinę.

Hydra oznacza nawodnienie, bo było tu wiele źródeł słodkiej wody, które jednak zniknęły w wyniku ruchów sejsmicznych. Dzisiaj woda na wyspę jest dostarczana z lądu – tłumaczy Pedros. – To wyspa kosmopolityczna, artystycznej bohemy, bardzo popularna stała się w latach 50. i 60. XX w. Właśnie wtedy zamieszkało tu wielu poetów, pisarzy, malarzy, muzyków. Mieszkał tu np. Leonard Cohen. Nakręcono tutaj także film „Chłopiec na delfinie” z Sophią Loren. Aż pięciu premierów Grecji pochodziło z Hydry, a największy gwiazdozbiór to gwiazdozbiór Hydry, Ptolemeusz umieścił go na swojej liście 48 konstelacji – z dumą podkreśla Pedros.

Dodaje także, że Hydra była kiedyś morską potęgą, posiadała 150 statków handlowych i mieszkało na niej ponad 40 tys. osób (dzisiaj tylko 3 tys.). Można się tu wspiąć na górę boga miłości Erosa, gdzie stoi męski klasztor Proroka Eliasza. Można też miłości poszukać w porcie albo napić się tam znakomitej kawy. Można również zajrzeć do katedry Wniebowzięcia NMP – maleńka Hydra reklamuje się jako wyspa ponad trzystu kościołów. Albo podziwiać bielone domy z czerwoną dachówką oraz XVIII i XIX-wieczne rezydencje budowane przez bogate kupieckie rody. Na to wszystko potrzeba jednak więcej czasu.

Weekend w greckim stylu – Poros

Podróż z Hydry na Poros zajmuje niewiele ponad godzinę. To moment na zjedzenie obiadu w kantynie i złapanie słońca na górnym pokładzie. Pastelowe domy na Poros wznoszą się na zboczu wzgórza, na którego szczycie stoi Wieża Zegarowa. To pierwszy widok, jaki zapamiętuję, wpływając do portu. Wyspa jest niemal częścią Peloponezu, oddzieloną od lądu zaledwie wąskim kanałem.

To wyspa cytrusowych gajów i sosnowych lasów, najbardziej zielona ze wszystkich trzech odwiedzanych. W porównaniu z tętniącą życiem Hydrą, Poros wydaje się wręcz wyludniona. W knajpkach pusto, podobnie jak w sklepach z pamiątkami. Niektórzy pewnie by powiedzieli, że na tej wyspie nie ma co robić. Ja bym sobie tutaj z wolnym czasem poradził doskonale. Mógłbym po prostu pobyć, połazić (np. do monastyru Zoodochos Pigis i świątyni Posejdona). Albo pokąpać się w morzu lub pojeździć skuterem – te można wypożyczyć w marinie. Takie nicnierobienie bardzo by mi się przydało. Jednak tym razem nici z mojego perfekcyjnego planu. Po wdrapaniu się do Wieży Zegarowej, i spojrzeniu z góry na wyspę i Peloponez, znów odbijamy od brzegu.

Weekend w greckim stylu – Egina

Zachwycająca XIX-wieczną architekturą Egina jest największą wyspą na naszej trasie. – W starożytności miasto Egina rywalizowało z Atenami. To tutaj także wybito pierwszą monetę w Europie. Tu utworzono pierwszą marynarkę wojenną w Grecji i to Egina – a nie Nafplio, jak powszechnie się sądzi – była pierwszą stolicą walczącej o niepodległość Grecji – mówi przewodniczka Elina, która wraz ze mną wsiada do autobusu. Wyruszamy na krótki objazd po wyspie. Jedziemy na północny zachód, mijając pistacjowe sady na wzgórzach – tutejsze orzeszki pistacjowe uchodzą za najlepsze w całej Grecji i po nie właśnie przypłynąłem.

Docieramy do położonej w sosnowym lesie ruin świątyni Afai (490 r. p.n.e.) uchodzącej za jeden z najwspanialszych antycznych zabytków Grecji, położonej ok. 12 km od miasta Egina. – To jedyna świątynia w Grecji poświęcona właśnie bogini płodności Afai, czczonej wyłącznie na Eginie. Jest o 60 lat starsza od Partenonu, była wzorem dla jego architektów – wyjaśnia Elina. Opowiada też o świętym trójkącie, jaki w starożytności świątynia Afai tworzyła wraz ze świątynią Posejdona na przylądku Sunion i Akropolem ateńskim.

– Do dziś uczeni zastanawiają się, jak Grecy byli w stanie obliczyć ogromne odległości pomiędzy różnymi świątyniami i tworzyć na mapach równoboczne i równoramienne trójkąty. Tajemnicą pozostaje także ich znaczenie – dodaje Elina. Oglądam pozostałości świątyni, podziwiam też ze wzgórza panoramę Zatoki Sarońskiej. Mam jeszcze chwilę, by w pobliskim sklepie kupić kilka opakowań pistacji i skosztować naturalnych pistacjowych lodów. Na nic więcej nie starcza już czasu.

W drodze powrotnej do Aten na statku rozpoczyna się muzyczne show. Tancerze Yannis i Nikkos zapraszają wszystkich na parkiet. Dołączam do nich, ćwiczę kroki greckich tańców, doskonale się przy tym bawiąc. I nabieram jeszcze większej ochoty na kolejny rejs i znacznie dłuższe odkrywanie greckich wysp.

Weekend w greckim stylu – informator praktyczny

Dojazd

Samolotem z Warszawy do Aten. Do stolicy Grecji lata LOT, a także linia Ryanair z Modlina. Leciałem tą ostatnią i za bilet w dwie strony zapłaciłem 150 zł.

Transport

  • W Atenach najszybciej podróżuje się trzema liniami metra, są także autobusy, trolejbusy i tramwaje.
  • Bilet 90-minutowy kosztuje 1,20 euro, a 24-godzinny bilet to wydatek 4,10 euro.

Nocleg

  • Spałem w Hotelu Titania, świetnie położonym, bo w pobliżu głównych atrakcji miasta. Pokój 2-osobowy ze śniadaniem – ok. 360 zł za noc.
  • W Atenach jest dużo pokojów do wynajęcia w prywatnych domach. Cena za noc – od 70 zł. Spory wybór takich miejsc jest w serwisach booking.com i airbnb.pl

Jedzenie

  • W okolicy placu Monastiraki jest mnóstwo tawern. Godna polecenia jest tawerna O Thanasis, gdzie zjecie pyszne suwlaki.
  • Znacznie większe wrażenie zrobiła jednak na mnie restauracja po drugiej stronie tej samej ulicy, przy której znajduje się O Thanasis. To restauracja Bairaktaris Central, którą od sześciu pokoleń prowadzi rodzina Bairaktarich. Na wszystkich ścianach w restauracji są zdjęcia gości. Zajadałem się tu grillowanym serem saganaki i pysznymi liśćmi winogron z ryżem i mięsem. Na koniec uczty goście dostają po kieliszeczku raki. Na zdrowie!

Rejs na Wyspy Sarońskie

Jednodniowy rejs na wyspy Hydra, Poros i Egina to wydatek 125 euro od osoby. W cenie jest także transfer z hotelu do mariny; athensdaycruise.gr.