Podczas II wojny światowej Niemcom udało się zgromadzić więcej złota niż wynosiło wydobycie i przetworzenie tego kruszcu przez kraje południowej Afryki w ostatnich dekadach XX wieku. Cóż, wojny są przecież po to, żeby łupić. Mogłoby się wydawać, że grabież skończyła się w 1945 r. Lecz to nieprawda. Kolejna wielka grabież zaczęła się zaraz po kapitulacji III Rzeszy, czego przykładem są losy węgierskiego odpowiednika śląskiej legendy o złotym pociągu. Czy zatem wiemy, gdzie jest złoty pociąg?

Skradzione obrączki, futra i obrazy

W kwietniu 1945 r. z Budapesztu wyruszył skład z majątkiem zagrabionym ośmiuset tysiącom węgierskim Żydów, których faszystowski rząd Ferenca Szálasiego zmusił wcześniej do oddania swoich kosztowności administracji państwa. Pozbawieni majątku ludzie zostali wysłani do niemieckich obozów koncentracyjnych, w większości do Auschwitz.

Pierwsze transporty śmierci wyruszyły z Węgier 28 i 29 kwietnia 1944 r. Do Auschwitz przybyły po czterech dniach, 2 maja. Wcześniej rzeczy ofiar zostały posegregowane w sposób, który uniemożliwił późniejsze wskazanie ich właścicieli. Obrączki do obrączek, futra do futer, obrazy do obrazów. Prawdopodobnie już na tym etapie ginęły niektóre kosztowności. Segregacja odbywała się bez konieczności rozliczenia się z tej pracy i bez większego nadzoru.

Tuż przed wkroczeniem do obozu koncentracyjnego w Auschwitz żołnierzy Armii Czerwonej w kwietniu 1945 r., dobra te zostały załadowane do 44 wagonów towarowych. Uciekający przed Rosjanami pociąg ruszył w kierunku Berlina. Na jego pokładzie znajdowało się m.in. pięć ton złota, kamienie szlachetne (w tym perły i diamenty), zegarki, obrazy, perskie dywany, srebrne zastawy, futra, aparaty fotograficzne, kolekcje znaczków, porcelany, monet i kryształów.

W 1945 r. dobra te zostały wycenione na 350 mln USD, na początku XXI w. już na prawie 4 mld USD

Amerykańscy żołnierze przez pociągiem pełnym skarbów zagrabionych przez Niemców węgierskim Żydom. / fot. James J. Rorimer / United States Holocaust Memorial Museum

Srebro i porcelana dla amerykańskiego generała

Dziś wiemy, że jadący przez Węgry i Austrię pociąg dotarł do Tunelu Tauryjskiego w pobliżu Böckstein w Austrii. 11 maja 1945 r., czyli trzy dni po bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, na pojazd natrafili żołnierze amerykańskich sił okupacyjnych. Alianci doliczyli się już tylko 29 wagonów. Według dostępnych raportów w ręce wojskowych władz USA dostało się m.in.: dziesięć 45-kilogramowych skrzyń ze złotem, skrzynia ze złotymi monetami o wadze ok. 100 kg, 18 skrzyń ze złotą biżuterią (średnia waga każdej to 35 kg) oraz 32 skrzynie zawierające złote zegarki (o wadze 30–60 kg każda). Sporo tego. 

Co stało się z nimi dalej? Jankesi zabezpieczyli depozyty, policzyli zawartość kufrów, powołali specjalną komisję i przekazali dobra dalej w celu odnalezienia ich spadkobierców…? Nie, wcale tak nie było! Pociąg został przetoczony do Salzburga. Tam zaś Mark Clark – amerykański generał i wysoki komisarz w amerykańskiej strefie okupacyjnej – podjął decyzję, żeby dobrami z wagonów wyposażyć rezydencje, które zajmowali jego ludzie. Jeden z generałów zażądał np. do służbowej willi m.in. około dwustu wyrobów ze srebra i tyle samo sztuk wykwintnej porcelany. 

Gdy wojna spotyka się z pieniędzmi, nawet pokój nie przynosi spokoju

Węgierska Rada Żydów i nowe powojenne władze państwa węgierskiego usiłowały jak najszybciej odzyskać skarby. Bezskutecznie. Od maja 1947 r. przez osiem miesięcy dobra ze złotego pociągu (te, które zostały) były dalej sortowane i wysyłane do Stanów Zjednoczonych. Razem jakieś 1500 skrzyń, z czego osiem skrzyń rozdzielono w obozach dla uchodźców. Amerykański rząd aż do 1998 r. utrzymywał w tajemnicy większość informacji o węgierskim składzie. Dopiero prezydent Bill Clinton powołał prezydencką komisję doradczą ds. majątku ofiar Holokaustu. Minęło więc ponad pięćdziesiąt lat, gdy rozpoczynał się kolejny etap tej historii. 

W 2001 r. ocaleni z zagłady węgierscy Żydzi złożyli pozew przeciwko rządowi Stanów Zjednoczonych. Do ugody doszło dopiero po zakończeniu czteroletniego procesu. Wynegocjowane 25 mln dolarów zostało jednak przyznane organizacjom wspomagającym ofiary Holokaustu, a nie, jak mogłoby się wydawać, poszkodowanym zgłaszającym roszczenia.

Dobra z węgierskiego złotego pociągu zostały tak rozproszone, że ich restytucja jest już dzisiaj niemożliwa. Brakuje m.in. ponad tysiąca obrazów. Mimo że wiele z nich zostało zabezpieczonych w pałacu w Salzburgu, austriacki rząd nie przyznaje się dziś do ich posiadania. Sprawa wróciła w 2014 roku, kiedy do amerykańskiego Sądu Federalnego trafił specjalny raport podsumowujący sprawę. Z raportu wynika, że w okresie od 1 lipca 2012 r. do 30 czerwca 2013 r. 464 553,56 dolarów zostało przekazanych 12 żydowskim organizacjom pomocy społecznej w Australii, Kanadzie, na Węgrzech, w Izraelu, Szwecji i Stanach Zjednoczonych.