Mówi się, że nikt nie znał Tatr tak jak Władysław Cywiński. Wszedł na wszystkie szczyty i przełęcze tatrzańskie oraz na wszystkie nazwane obiekty w Tatrach. Uważa się go za jednego z największych współczesnych znawców Tatr (czyli tatrologa). - To zdjęcie to moja ostatnia wycieczka z Włodkiem - szkolenie dla przewodników tatrzańskich, zeszłego roku w rejonie Wołowego Grzbietu. Miał wtedy 73 lata i naprawdę tempo podejścia narzucał takie, że trzeba było się sprężać, by dotrzymać mu kroku - powiedziała national-geographic.pl Magdalena Derezińska-Osiecka, zawodniczka, miłośniczka gór, trenerka z Tatra Running. Jak sama o sobie mówi: Tatry to jej dom, zupełnie jak w przypadku Władysława Cywińskiego. - Bardzo często ok. 10 rano można go było spotkać np. w rejonie Kuźnic lub nad Morskim Okiem. Zwykle o tej porze już kończył swoją pięciogodzinną, a więc konkretną wycieczkę i zaczynał dyżur jako ratownik TOPR. Zapewne innej śmierci niż w Tatrach nie wybrałby dla siebie, jednak szkoda, że to już, że to właśnie teraz. Tyle by się jeszcze chciało od niego nauczyć. Długo trzeba będzie czekać na równego mu następcę - choć wątpię, by ktokolwiek mógł mu kiedykolwiek dorównać w znajomości Tatr - dodaje. Władysław Cywiński urodził się w 1939 roku w Wilnie. Taternikiem był od roku 1959, przewodnikiem i ratownikiem tatrzańskim od 1967. Z czasem sam szkolił przewodników. Napisał wiele szczegółowych przewodników po Tatrach, których seria jest jeszcze nieukończona. Był również autorem książki autobiograficznej "Góral z Wilna. Tatry, seks, polityka", opublikowanej w 2002 przez Wydawnictwo Górskie, które wydało także jego przewodniki. Jest też autorem wielu nazw mało wybitnych elementów krajobrazu tatrzańskiego. Jak sam mówił - jego największym osiągnięciem jest solowe przejście Głównej Grani Tatr od Ździarskiej przełęczy po Huciańską przełęcz w ciągu trzech i pół dnia. Jak podają ratownicy Horskiej Zachrannej  Służby, o wypadku przed południem poinformował polski turysta, który widział spadającego taternika. Z pomocą ratowników TOPR udało się ustalić miejsce tragedii. Zwłoki przetransportował śmigłowiec. Do wypadku doszło w Dolinie Złomisk, w rejonie Zmarzłego Stawu. Miał 74 lata.