Wesley Barnes mieszka w Tajlandii. Nic dziwnego, że znając tamtejsze lokale i hotele, postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami z innymi. Swoje recenzje zamieścił na kilku platformach dla turystów, jednak jedna z nich okazała się dla niego bardzo kłopotliwa.

Ośrodek Sea View, który został skrytykowany przez Amerykanina na stronie TripAdvisor, oskarża go o „zamieszczenie nieuczciwej recenzji”, kłamstwo i szkodzenie reputacji hotelu. Właściciele obiektu złożyli skargę na Barnesa twierdząc, że naruszył przepisy dotyczące zniesławienia, a te w Tajlandii są wyjątkowo surowe.

BBC podaje, że przedstawiciele hotelu utrzymują, jakoby Barnes miał publikować „sfabrykowane, powtarzające się i złośliwe” recenzje, w jednej z nich stwierdzić, że panuje tam „współczesne niewolnictwo”.

Sam Barnes podkreśla, że akurat feralny wpis o „niewolnictwie” nigdy nie został opublikowany w serwisie TripAdvisor, ponieważ naruszał wytyczne platformy. Barnes przyznał również, że w związku z zajściem stracił pracę i obawia się, że nieoczekiwany rozgłos, jaki przyniosła sprawa, utrudni mu znalezienie zatrudnienia.

Rozprawa w październiku

Incydent miał miejsce w ośrodku wypoczynkowym na wyspie Koh Chang na początku tego roku. Media podają, że początkiem konfliktu był prawdopodobnie moment, gdy Amerykanin chciał wnieść na kolację własny alkohol. Doszło wówczas do kłótni, a hotel wydał oświadczenie, że to turysta „spowodował zamieszanie” i odmówił wniesienia tzw. opłaty korkowej, która ostatecznie została uchylona, po interwencji kierownika hotelu.

Po wymeldowaniu się z hotelu i wyjeździe Barnes zamieścił w sieci kilka negatywnych recenzji Sea View. W odpowiedzi właściciele hotelu wnieśli oskarżenie o zniesławienie. Amerykanin został zatrzymany i – jak twierdzi – dwie noce spędził w więzieniu, zanim zwolniono go za kaucją.

Jeśli mężczyzna zostanie uznany za winnego notorycznego łamania prawa dotyczącego zniesławienia, może spędzić w tajlandzkim więzieniu nawet dwa lata. Barnes przyznaje, że bardzo obawia się pobytu w więzieniu, bo dwa dni, jakie spędził w areszcie, były „przerażające”.

Amerykanin ma nadzieję, że sprawę uda mu się załagodzić bezpośrednio z hotelem, jednak władze ośrodka poinformowały, że przed wniesieniem pozwu kilkukrotnie próbowano skontaktować się z Barnesem – bez skutku.

Pomimo wielu naszych wysiłków, kiedy próbowaliśmy skontaktować się z nim w celu polubownego rozwiązania sprawy przez ponad miesiąc, zdecydował się całkowicie nas zignorować. Odpowiedział nam dopiero wtedy, gdy został powiadomiony przez władze o złożonej przez nas skardze – wyjaśnia hotel w mailu przesłanym BBC.

Przedstawiciele hotelu wyjaśnili też, że kilka razy zapewniało turystę, że nie będzie podejmować żadnych kroków, jeśli ten przestanie publikować oczerniające i „fałszywe” recenzje. – Otrzymywanie wielu fałszywych i zniesławiających recenzji w pewnym okresie może być niezwykle szkodliwe, zwłaszcza w tych niezwykle trudnych czasach – przyznają.

Najbliższa rozprawa w sprawie Bernesa odbędzie się na początku października.

Nadużycia w prawie

Jonathan Head, korespondent BBC w Tajlandii, który sam w 2016 roku został oskarżony o zniesławienie, a na wycofanie pozwu czekał 18 miesięcy, przestrzega, że w Tajlandii przepisy dotyczące zniesławienia są często nadużywane.

„Nic dziwnego, że sprawy karne o zniesławienie są często wykorzystywane w sporach handlowych lub politycznych. Grupy broniące praw człowieka twierdzą, że przepisy te są często wykorzystywane do nękania i uciszania osób walczących z niesprawiedliwością. Firma zajmująca się przetwórstwem drobiu wniosła aż 38 spraw sądowych, wiele z nich o zniesławienie, przeciwko pracownikom i działaczom na rzecz praw człowieka, którzy skarżyli się na nadużycia w pracy. Jeden z dziennikarzy został skazany na dwa lata więzienia za zamieszczanie w mediach społecznościowych komentarzy dotyczących tej sprawy” – pisze Head.

Podkreśla, że sądowe procesy mogą ciągnąć się latami, a ponadto to pozwany będzie musiał pokryć koszty procesu – nawet jeśli zostanie uznany za niewinnego, bo odzyskanie środków jest wyjątkowo skomplikowane i wymaga założenia kolejnej sprawy w sądzie.

– Znalezienie rzetelnych i niedrogich prawników jest również bardzo trudne – zaznacza.