Dlaczego szczepienia przeciw polio budzą sprzeciw w Pakistanie?

Coraz cięższą sytuację z polio mamy także w Pakistanie. W połowie stycznia 2016 r. co najmniej 14 osób zginęło, a 23 zostały ranne w zamachu przeprowadzonym przed ośrodkiem szczepień. Zespół pracowników z policyjną ochroną miał właśnie wyjechać do miasta na trzydniową akcję szczepień, aby zapobiec powstaniu epidemii. Dlaczego obrano taki cel? Odpowiedzi jest kilka. Po pierwsze, szczepienia wspierają głownie organizacje międzynarodowe. W ich pracownikach widzi się tam wrogów islamu. Miejscowa ludność podejrzewa ich o szpiegostwo na rzecz zachodnich wywiadów. Skutkiem takiego myślenia może być udawana kampania szczepień zorganizowana przez pakistańskiego lekarza Szakila Afridi (zwerbowanego przez amerykańskie CIA). Doprowadziło to wywiad USA do kryjówki przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena w 2011 r.

Amerykanie chcieli mieć pewność, że w miejscu, które chcą zaatakować, rzeczywiście ukrywa się Osama. Posiadłość była pilnie strzeżona, domownicy zachowywali wszelkie środki ostrożności. Jedynym sposobem pozwalającym się upewnić, że służby znalazły to, czego szukały, było pobranie DNA od dzieci mieszkających z domniemanym szefem Al-Kaidy. Materiał genetyczny miał zostać porównany z DNA siostry bin Ladena, która zmarła w Bostonie w 2010 r. Pomysł fałszywego programu szczepień w teorii był genialny. Aby wyglądał jak najbardziej naturalnie, w okolicy zaszczepiono liczne dzieci.

Nie były to szczepienia przeciwko polio, ale wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Na dokładkę tajemnicą wywiadu USA pozostanie, czy pobranie DNA w ogóle się powiodło i przyniosło spodziewane informacje. Według niektórych specjalistów od szczepień podstęp wywiadu na lata zahamował proces usuwania z tamtych rejonów m.in. polio. Może to sprzyjać wybuchowi epidemii. Ludność na próby jakichkolwiek szczepień, mających na celu zahamowanie epidemii, reaguje dziś co najmniej wrogo. 

Jak powstał ruch antyszczepionkowy? Jakie są jego konsekwencje? 

Pół wieku temu świat błagał o nowe szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym. Naukowcy stawali na głowie, by coś znaleźć. Po pierwsze szczepionki, choć niedoskonałe, z prawdziwymi skutkami ubocznymi, ustawiały się kolejki. Współcześnie kraje Zachodu ogarnęła gorączka ruchów antyszczepionkowych. Wywołał ją lekarz oszust Andrew Wakefield. Używając sfabrykowanych danych, wykazywał związek między szczepionką MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce) a autyzmem. W 1998 r. na łamach prestiżowego pisma The Lancet Wakefield opublikował swoje wnioski. Oczywiście ośrodki naukowe od razu rzuciły się by badania te potwierdzić. Bezskutecznie. On sam też nigdy ich nie powtórzył.

W 2010 r. The Lancet odciął się od publikacji, a nawet usunął ją ze swojego archiwum. A rok później Brytyjska Komisja Medyczna ogłosiła, że wykreśla Andrew Wakefielda i jego współpracownika Johna Walkera-Smitha z rejestru lekarzy. Komisja uznała, że ich wspólna praca była nieetyczna, nieuczciwa i niegodna profesji, jaką wykonywali. Ale cóż z tego? Ludzie uwierzyli Wakefieldowi. Pokłosiem ich aktywności były liczne epidemie odry m.in. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, ponieważ wystraszeni rodzice odmawiali szczepień swoich dzieci. W ciągu trzech lat od publikacji w Wielkiej Brytanii tylko 72 proc. dzieci otrzymało szczepionkę przeciwko odrze. To zbyt mało, by utrzymać zarazek w ryzach.

Wirus odry przestaje stwarzać zagrożenie powstaniu epidemii dopiero wtedy, gdy zaszczepionych jest minimum 95 proc. populacji! W najbliższych latach Polska może zejść poniżej tego progu. Z danych WHO wynika, że w 2011 r. w 36 krajach europejskich zarejestrowano 26 tys. przypadków zakażenia odrą. Panika dotycząca tej choroby pojawiła się też w naszym kraju. W 2014 r. 12 tys. polskich dzieci nie przeszło obowiązkowych szczepień, zanotowano też 110 zachorowań. Cztery lata wcześniej było zaledwie 13 przypadków odry, w 2011 r. – już 38.

Przed erą szczepień liczba zachorowań na odrę sięgała u nas do 200 tys. rocznie. Umierało około 300 dzieci, tysiące miały powikłania wymagające długotrwałej hospitalizacji. To m.in. zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli, krtani, ucha środkowego, biegunka. Ale najgorsze są bardzo poważne powikłania neurologiczne: zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. Odległym w czasie powikłaniem odry jest podostre stwardniające zapalenie mózgu – choroba nieuleczalna. Co gorsza, objawy pojawiają się dopiero po kilkunastu latach od zachorowania.

Według szacunków WHO odra powoduje 10 proc. wszystkich zgonów, wywołanych różnymi przyczynami, wśród dzieci poniżej 5. roku życia. Jeśli rodziców unikających szczepień będzie przybywać, epidemia odry powróci. To pewne.

Afera z wąglikiem, czyli czym może grozić badanie wirusów w laboratoriach

Dodatkowo musimy pilnować tego, co uczeni trzymają w laboratoriach, aby nie wywołać kolejnej epidemii w dziejach ludzkości. W czerwcu 2014 r. pracownicy amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób i Prewencji (CDC) mogli zostać narażeni na kontakt z żywymi bakteriami kolejnego zabójcy, wąglika.

– To nie miało prawa się stać – mówił Agencji Reutera dr Paul Meechan, dyrektor w CDC ds. bezpieczeństwa środowiska. Specjalna jednostka naukowców pracująca na co dzień w laboratoriach o najwyższym stopniu zabezpieczeń nie dochowała procedur. Skutkiem tego było narażenie nieświadomych zagrożenia ludzi na kontakt z potencjalnie śmiercionośnymi wirusami. A to mogłoby spowodować wybuch nowej epidemii w dziejach ludzkości.

Do ekspozycji doszło w kwaterze głównej CDC w Atlancie. Pracownicy laboratoriów o niższym stopniu zabezpieczeń, do których przekazano szalki z laseczkami wąglika, byli przekonani, że próbki zawierają zabite bakterie. Nie mieli więc adekwatnych strojów do kontaktu z żywymi zarazkami. Sprawa wyszła na jaw, gdy zawierające bakterie wąglika szalki były zbierane do usunięcia. Okazało się, że na pożywce rosną żywe kolonie bakterii. Agencja podobno testowała nowy sposób zabijania wąglika. Jak widać, nieskuteczny. Sprawa była jednak na tyle poważna, że w wyjaśnienie, jak doszło do pozostawienia żywych bakterii, włączyło się FBI. Afera wąglikowa idealnie wpasowała się w gorącą debatę na temat sensowności wykonywania doświadczeń z udziałem zabójczych zarazków.