Prawie to samo usłyszałam od Byrona McCane’a, archeologa i profesora historii. – Nie przychodzi mi do głowy żadna inna postać, na temat której ludzie mówiliby, że nie istnieje, a która tak mocno pasowałaby do swoich czasów oraz regionu – stwierdził. Nawet John Dominic Crossan, były ksiądz i współprzewodniczący kontrowersyjnego forum naukowego Jesus Seminar, uważa, że radykalni sceptycy posuwają się za daleko. Owszem, opowieści o cudownych czynach Chrystusa są trudne do przyswojenia dla nowoczesnych umysłów. Nie jest to jednak powód do wyciągnięcia wniosku, że Jezus z Nazaretu był religijną bajką. – Ktoś mógłby powiedzieć, że Jezus chodzi po wodzie, a przecież nikt tego nie potrafi, czyli wynika z tego, że Jezus nie istnieje. A to dwie różne sprawy – tłumaczył mi Crossan.

– Moim zdaniem ogólny fakt, że Jezus robił pewne rzeczy w Galilei i w Jerozolimie, że doprowadził swoim postępowaniem do własnej egzekucji, wszystko to doskonale pasuje do pewnego scenariusza. Naukowcy badający postać Jezusa są podzieleni na dwa przeciwstawne obozy: tych, którzy wierzą, że opisany w Ewangeliach Jezus, który czynił cuda, to prawdziwy Jezus, oraz tych, których zdaniem prawdziwy Jezus – człowiek, wokół którego narósł mit – ukrywa się pod powierzchnią Ewangelii, i muszą go odkryć badania historyczne oraz analiza literacka. Obydwa obozy uznają archeologię za swojego sprzymierzeńca. Kimkolwiek był czy jest Jezus Chrystus – Bogiem, człowiekiem czy największym literackim oszustwem w historii – kiedy przyjeżdżam do Betlejem, miasta uznawanego przez tradycję za miejsce jego urodzenia, rzucają mi się w oczy korowody bardzo różnych z wyglądu dzisiejszych uczniów Jezusa oraz ich pobożność.

Na placu Żłóbka dołączam do grupy pielgrzymów pochodzących z Nigerii i wchodzę za nimi przez niskie odrzwia do Bazyliki Narodzenia Pańskiego.
Wysokie nawy bazyliki przysłaniają rusztowania. Zespół konserwatorów pracowicie czyści XII-wieczne złocone mozaiki z nagromadzonej przez stulecia sadzy z płonących świec. Ostrożnie okrążamy wycięte miejsce w posadzce ukazujące pozostałości pierwotnej formy owego kościoła, zbudowanego w 339 r. na polecenie pierwszego
chrześcijańskiego cesarza rzymskiego Konstantyna Wielkiego.

Kroczymy dalej, schodząc do oświetlonej sztucznym światłem groty, w której znajduje się niewielka, wyłożona marmurem wnęka. Znajdującą się w niej srebrną gwiazdą oznaczono miejsce, w którym, według tradycji, urodził się Jezus Chrystus. Pielgrzymi przyklękają i całują gwiazdę, przykładając dłonie do chłodnego, wypolerowanego przez wieki kamienia. Po niedługim czasie kapłan prosi ich, żeby się pospieszyli i umożliwili innym dotknięcie świętego miejsca. Bazylika Narodzenia Pańskiego to najstarsza funkcjonująca po dziś dzień chrześcijańska świątynia. Nie wszyscy naukowcy są jednak przekonani, iż Jezus z Nazaretu rzeczywiście urodził się w Betlejem. O jego narodzinach wspominają jedynie dwie z czterech Ewangelii. W każdej z nich jest mowa o czym innym: u Łukasza możemy przeczytać o słynnym żłóbku i pasterzach, zaś u Mateusza – o mędrcach, rzezi dzieci oraz ucieczce do Egiptu.

Niektórzy podejrzewają, że autorzy Ewangelii umiejscowili narodziny Jezusa w Betlejem, by powiązać tego galilejskiego wieśniaka z miastem w Judei, o którym Stary Testament
mówi jako o mieście narodzin Mesjasza. Archeologia w zasadzie milczy w tej materii. Jakież mogą być szanse na odkopanie jakiegokolwiek śladu przelotnej wizyty małżeństwa
prostych ludzi sprzed 2 tys. lat?

Jak dotąd wykopaliska prowadzone w Bazylice Narodzenia Pańskiego i wokół niej nie doprowadziły do znalezienia niczego, co datowano by na czasy Chrystusa, ani czegokolwiek, co wskazywałoby, że pierwsi chrześcijanie uważali owo miejsce za święte. Pierwszy niezbity dowód, iż było tam miejsce kultu, pochodzi z III w. Słynny teolog Orygenes z Aleksandrii odwiedził wówczas Palestynę i napisał: W Betlejem pokazuje się grotę, gdzie [Jezus] się urodził. Na początku IV w. cesarz Konstantyn wysłał do Ziemi Świętej swoich ludzi, którym polecił zlokalizować miejsca związane z życiem Chrystusa i uczcić je, budując w nich kościoły i kaplice. Ci przekonani, że ustalili, gdzie znajdowała się grota Narodzenia Pańskiego, postawili okazałą świątynię, później zastąpioną bazyliką, którą można odwiedzać po dziś dzień.

Wielu spośród naukowców, z którymi rozmawiałam, nie zajmuje stanowiska w kwestii miejsca narodzin Chrystusa, ponieważ brak jednoznacznych fizycznych dowodów pozwalających stwierdzić, gdzie urodził się Jezus. Badacze ci uznają, że ma w tym przypadku zastosowanie stare porzekadło, które poznałam na wstępnym kursie archeologii: „Brak dowodów nie stanowi dowodu nieistnienia czegoś”. Ślady prawdziwego Jezusa nie dają się odnaleźć w Betlejem, jednak 105 km dalej na północ, w pagórkowatej Galilei, sytuacja jest inna. Jak sugerują określenia „Jezus z Nazaretu” i „Jezus Nazarejczyk”, Jezus wychował się w Nazarecie, rolniczym miasteczku na południu Galilei.

Ci naukowcy, którzy uważają go po prostu za człowieka, analizują nurty polityczne, gospodarcze i społeczne z I wieku n.e. w Galilei, starając się odkryć czynniki, które nadały Jezusowi rozgłos i sprawiły, że jego działalność wywarła tak wielki wpływ na rzeczywistość. Niewątpliwie najpotężniejszą siłą wpływającą na życie mieszkańców ówczesnej Galilei było Imperium Rzymskie. Podporządkowało ono sobie Palestynę mniej więcej 60 lat przed narodzeniem Jezusa. Niemal wszyscy Żydzi byli przeciwnikami Rzymu, który narzucał swoją surową władzę, drakońskie podatki oraz w którym panowała bałwochwalcza religia. Liczni naukowcy są przekonani, że to żydowski ruch oporu stanowił podatny grunt dla miejscowego agitatora.