A do tego potrzebują lodu. Wyczuwają foki nawet pod metrową jego warstwą oraz są w stanie oszacować kurs dryfującej kry, zanim jeszcze użyją jej, jako środka transportu. Białe misie mogą przetrwać polarną zimę jedynie dzięki fokom, które zapewniają im „odłożenie” 10-centymetrowej warstwy ochronnej tłuszczu. W Zatoce Hudsona, gdzie, z powodu ocieplania klimatu, lód pojawia się ostatnio trzy tygodnie później niż kiedyś i topnieje trzy tygodnie wcześniej, misie głodują około półtora miesiąca dłużej, czekając na możliwość polowania. Zwierzęta stają się coraz bardziej chude i mają mniej liczne potomstwo – tak wynika z badań Andrew Derocher`a, biologa z Uniwersytetu Alberta w Kanadzie. Na dodatek trzeba pamiętać, że nie zapadają one w sen zimowy, jak ich brunatni bracia, którzy w ten sposób oszczędzają swoje energetyczne rezerwy. Tym bardziej  głód staje się dokuczliwy i może dlatego w ostatnich latach zaobserwowano niedźwiedzie żywiące się resztkami wielorybów, ale, jak wyjaśnia Derocher, nie jest to alternatywa dla polowań na foki. Naukowiec podsumowuje problem krótko – Jako obrońcy zagrożonych gatunków nie mamy szans, aby im pomóc. To społeczeństwo musi zdecydować, czy zrezygnuje z tego gatunku, czy z pewnych osiągnięć cywilizacji. Tekst: Agnieszka Budo