Opętanie ducha

Społeczności trzeciej płci formują się najczęściej wśród ludów praktykujących animizm i niezasymilowanych przez cywilizację chrześcijańską. W osobach trzeciej płci widzi się tam łączników między światem żywych i duchów. Tu zdaje się tkwić pierwszy klucz do zrozumienia tej osobliwości.

Dostrzegli go już XIX-wieczni uczeni badający prymitywne ludy Ameryki Północnej. Początkowo nazywali takich ludzi berdache. Termin ten uznaje się dziś za przestarzały i nacechowany pejoratywnie: oznaczał męską prostytutkę. Kojarzeni byli głównie z szamanami i znawcami medycyny tradycyjnej. W wielu społecznościach już sam fakt przynależności do trzeciej płci predestynował do tej roli i skłaniał „naznaczonych” do zgłębiania wiedzy.

Na Syberii trzecią płeć wiązano z tajemniczą mocą seksualną umożliwiającą opętanie samych duchów i skłonienie ich do pożądanych czynów, np. uleczenia chorego lub zapewnienia obfitych zbiorów. W ramach symbiozy duchy były sprawcami płciowych transformacji. Wierzono też, że męsko-damscy szamani poślubiali same duchy, tworząc dualistyczny twór obdarzony boską energią. Równoległe badania na różnych kontynentach prowadziły do oczywistego wniosku: w wielu tradycyjnych kulturach rozróżnia się trzy płcie, a nawet...

 

Cztery płcie buddyzmu

W buddyjskiej świętej księdze Tipitaka w opisie stworzenia świata pojawiają się aż cztery płcie: kobieta, mężczyzna, ubhatobyanjanaka – istota o cechach kobiety i mężczyzny oraz pandaka – eunuch, kastrat (oba słowa w pali, liturgicznym języku buddystów). Gdy buddyzm zapuszczał korzenie w Azji Południowo-Wschodniej, dokąd dotarł z Indii, życie religijne tutejszych społeczeństw wypełniały pogańskie duchy decydujące o wszelkich zjawiskach naturalnych i nadnaturalnych, panowie życia i śmierci, które należało czcić, składając im ofiary. Rolę wodzirejów spirytualistycznych ceremonii, podobnie jak na Syberii, odgrywała zwykle trzecia płeć.

Buddyjscy mnisi, w przeciwieństwie do  chrześcijańskich misjonarzy, obrali drogę asymilacji i tolerancji. Uznali, że głęboko zakorzeniona wiara w pogańskie duchy nie wchodzi   w drogę buddyzmowi. – Przecież Budda nicze- go nie zakazuje, a jedynie radzi i zaleca – tłumaczył mi mnich z Mrauk U w Mjanmie.