Symulator rasowości

Tym, czym dla pilotów są symulatory lotu, dla gliniarzy są symulatory „użycia siły”. Wersja wykorzystywana na Uniwersytecie Stanu Waszyngton w Spokane jest typowa pod wieloma względami. Stoisz przed ekranem z bronią w pogotowiu. Każda sytuacja, która się na nim wyświetla, wymaga podjęcia decyzji w ułamku sekundy, a stawka nie może być wyższa. Jedną z takich sytuacji jest „wezwanie do przemocy domowej”. Kamera prowadzi cię przez krótki korytarz do kuchni, w której biją się mężczyzna i kobieta. Mężczyzna wywleka kobietę z pola widzenia. Kiedy go doganiasz, trzyma coś w ręce, kierując to w stronę kobiety.

W innej sytuacji masz do czynienia z niechętnym do współpracy kierowcą zatrzymanym za wykroczenie drogowe. Ten kierowca sięga po coś w swoim samochodzie. Jeśli jest to telefon komórkowy, a ty strzelisz, możesz zabić człowieka bez powodu. Jeśli to pistolet, a ty nie strzelisz, sam możesz stracić życie. Ale pomiędzy tym symulatorem a większością innych używanych przez policję istnieje pewna różnica – ten różnicuje profile demograficzne napotykanych osób, łącznie z ich tożsamością etniczną i rasową, i umieszcza je w scenariuszach mających mierzyć stronniczość i zapobiegać jej.

Nabywając praktyki radzenia sobie w napiętych sytuacjach, funkcjonariusze przekonują się także, kiedy i jak traktują czarnych i Latynosów inaczej niż białych. Prof. Lois James z College of Nursing opracowała ten przeciw dyskryminacyjny symulator (Counter Bias Training Simulator – CBTsim), aby pokazać policjantom, że czasem w dokładnie takich samych sytuacjach podchodzą odmiennie do osób czarnych, latynoskich i białych.

– Celem CBTsim jest wyeliminowanie rasy bądź wszelkich innych cech demograficznych z procesu podejmowania decyzji, poprzez naukę skupiania się wyłącznie na obiektywnym stopniu zagrożenia – mówi James.

Taka obiektywność jest dokładnie tym, czego społeczeństwo potrzebuje od osób wykonujących zajęcia, w których równe traktowanie jest niezbędne – lekarzy, prawników, nauczycieli, stróżów prawa. Jednak zważywszy na naszą wrodzoną tendencję do dzielenia ludzi na grupy, o których nie myślimy ani ich nie lubimy tak samo, jest to trudne do uzyskania. W USA trwa obecnie debata o tym, jak bardzo i jak często policja nie traktuje wszystkich cywilów jednakowo. W szeregu działań dowody wskazują na to, że istnieją znaczne dysproporcje między traktowaniem nie-białych i białych przez amerykańską policję.

– Gnębiło mnie coś, co postrzegałam jako paradoks – mówi Lorie Fridell, kryminolożka z Uniwersytetu Południowej Florydy, zauważając, że według badań dyskryminacja w policji jest silna.  – Z drugiej strony wiem, że większość policjantów chce służyć społeczeństwu i pomysł, że mogą żywić uprzedzenia, bardzo ich obraża. Oni nie są rasistami.

Jej zdaniem kluczem do rozwikłania tego paradoksu jest zrozumienie, że grupowa stronniczość często nie jest świadoma. To dzieje się bez naszej woli i wiedzy. Tak jak moje stawianie Lampartów ponad Tygrysami, o którym dowiedziałem się dopiero po obejrzeniu obrazów mojego mózgu. Program bezstronnej ochrony policyjnej (FIP) prowadzony przez Fridell to kurs dla policjantów. Podobnie jak symulator pani James ma skłaniać ich do myślenia o swoich, często niezauważanych, preferencjach dla Nas przeciwko Nim, tak, żeby nie wpływało to na ich obowiązek równego traktowania ludzi. Dla policjanta My może oznaczać My, ludzie przestrzegający prawa, przeciwko Nim, osobom notowanym. Może to także być My, gliniarze, przeciwko Nim, cywilom. Ale w USA, z ich długą historią niesprawiedliwości rasowej, My oznacza często My, biali, a Oni to cała reszta.

Od roku 2007 Fridell otrzymała ponad 1,5 mln dolarów subwencji od Departamentu Sprawiedliwości i zorganizowała szkolenia dla tysięcy funkcjonariuszy w setkach wydziałów policji. James i jej koledzy rozpoczęli ostatnio projekt, w ramach którego będą obserwować kilka wydziałów policji w Ohio, przyglądając się temu, jak funkcjonariusze postępują z ludźmi, z którymi rozmawiają, których zatrzymują, aresztują itd. W 2018 r. to studium będzie po prostu odnotowywać zachowanie policjantów na podstawie losowo wybranych nagrań z ich osobistych kamer, skarg obywateli oraz innych danych. W roku następnym każdy wydział zostanie losowo podzielony na cztery grupy.

Jedna będzie działać tak jak zawsze, bez żadnego szkolenia (to grupa kontrolna, równoważnik pacjentów otrzymujących placebo przy badaniu leków). Druga grupa przejdzie szkolenie na przeciwdyskryminacyjnym symulatorze. Trzecia będzie szkolona przez instruktora, a ostatnia przejdzie oba rodzaje szkolenia. W ciągu następnych miesięcy badacze będą zbierać takie same dane jak uprzednio. Rezultatem będzie góra informacji pozwalających porównać policjantów po szkoleniach z tymi, którzy nie pracowali nad ukrytą stronniczością. Te dane powinny umożliwić ustalenie, czy i jakie szkolenie zapewnia bardziej sprawiedliwe działanie.

Ten rodzaj badań, dotyczących innych sytuacji, jest prowadzony coraz częściej na całym świecie. Za kilka lat może się okazać, że zdobyliśmy prawdziwą wiedzę na temat ludzkiej grupowości – w stopniu, który pomoże nam zapanować nad instynktami, zanim one zapanują nad nami. Może to ułatwić tworzenie bardziej pokojowego i sprawiedliwego świata. Ale nikt nie wyobraża sobie, że to będzie łatwe.

Od mojej wizyty w Benue, w październiku ubiegłego roku, konflikt między rolnikami i pasterzami nasilił się tylko, po części z powodu nowego prawa ograniczającego wypasy, które zdaniem pasterzy ma ich wyprzeć ze stanu Benue. Jednak kiedy to pisałem, wynegocjowany pokój między rolnikami z Zongo i pasterzami z Daudu pozostawał nienaruszony. Prawdę mówiąc, pasterze zagrożeni w innych rejonach szukali schronienia na obszarze Zongo-Daudu. Kiedy ten napływ zaalarmował pobliskich rolników, mieszkańcy obu społeczności, nauczeni sztuki negocjacji, zdołali złagodzić napięcia.

Podobnie jak wiele osób z obu stron konfliktu, Solomon Igbawua powiązał idee zaczerpnięte ze szkolenia negocjacyjnego ze swoją głęboką wiarą religijną. Uważa, że wybaczanie dawnych krzywd jest zarówno dobrym pomysłem dla negocjatora, jak i obowiązkiem chrześcijanina. Twierdzi, że generalnie wybaczył pasterzom. Ale czasem widzi jakiegoś starszego mężczyznę i wtedy przypomina mu się, że przed trzema laty jego ojciec został zabity w walkach.

– Potrafię wybaczyć – mówi. – Ale nie potrafię zapomnieć.