To nie jest dobra informacja dla twórców. Do tej pory przecież zawsze oddalaliśmy czarne myśli o dominacji maszyn stwierdzeniem: „przecież sztuki nie podrobią, nie napiszą wiersza, nie namalują obrazu, nie skomponują muzyki”. No cóż, wygląda na to, że bastiony zaczynają padać.

Niemiecka aplikacja Endel tworzy muzykę typu ambient, czyli tła dźwiękowe dopasowane do wymagań użytkowników. Ich zadaniem jest relaksować lub stymulować koncentrację. Twórcy określają ją jako „wieloplatformowy dźwiękowy ekosystem”. 

Obecnie można z niej korzystać w ramach urządzenia asystenta osobistego Amazon Echo. Za pomocą komponowania dźwięków i efektów Endel buduje własne kompozycje. Do tej pory stworzył pięć albumów o tytułach: „Clear Night”, „Rainy Night”, „Cloudy Afternoon”, „Cloudy Night” oraz „Foggy Morning”. 

- Jestem pewien, że słuchacze będą zadowoleni z nowych albumów, skorzystają z nich relaksując się – przekonuje Kevin Gore z Warner Music Group. 

Najbliższe 15 albumów ma być tematycznie skupione wokół trybów działania aplikacji: skupienie, relaks, w drodze. Wśród inwestorów zainteresowanych tą muzyką jest Amazon Alexa Fund oraz na przykład Jillionaire, DJ i producent znany z projektu Major Lazer. 

- Jesteśmy skupieni na tworzeniu spersonalizowanego i adaptującego się w czasie rzeczywistym środowiska dźwiękowego, ale będziemy szczęśliwi mogąc podzielić się gotowymi albumami by pokazać siłę dźwięku i naszej technologii – dodaje Oleg Stabitskym, szef i założyciel Endel. 

Koniec muzyki tworzonej przez ludzi? Na pewno nie, ale ciekawe zjawisko w kulturze. Mozna to porównać do zjawiska wytwórni Muzak, która powstała na bazie firmy tworzącej sieć kablowego radia w latach 30-tych XX wieku. Muzak szybko stał się synonimem muzyki użytkowej, puszczanej w windach, sklepach, recepcjach hoteli by zapełnić przestrzeń.

Artystów uspokajamy, bo raczej Endel nie zagra brawurowego lub nastrojowego koncertu. Tutaj co najwyżej można obawiać się konkurencji ze strony Hatsune Miku, ale ją i tak najpierw przecież musi ktoś zaprogramować. 

Źródło: The Guardian