Początki Ramy IX

Rama IX przejął koronę w 1946 r. po tragicznej śmierci swego rodzonego brata, Anandy Mahidola. Okoliczności tego zdarzenia do dziś pozostają niejasne i budzą wiele kontrowersji. Początkowo mówiło się o nieszczęśliwym wypadku, w którym król Ananda podczas zabawy z bronią sam miał oddać śmiertelny strzał. Ta wersja okazała się jednak trudna do przyjęcia. Według niej Rama VIII miał najpierw położyć się płasko na plecach na łóżku w swojej sypialni (w takiej pozycji znaleziono jego ciało), następnie lewą ręką chwycić broń (a był praworęczny) i sam postrzelić się przypadkiem w tył głowy (na to wskazywały rany postrzałowe). W chwili śmierci Ananda nie miał też na sobie okularów, bez których praktycznie nic nie widział. Wszystko wydarzyło się rankiem 9 czerwca 1946 r. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że o 9 rano tegoż dnia w pokoju odwiedził go młodszy brat Bhumibol, a dźwięk wystrzału poniósł się po rezydencji ledwie 20 min później.

Gdy nie dało się zbyć domysłów o zabójstwie, o wszystko obwiniono służbę Ramy VIII. Po długim procesie i odwołaniach dwóch pracowników Anandy skazano na śmierć. Sam Bhumibol nigdy nie wyjawił, co się stało. Po egzekucji przyznał jednak, że wierzył w niewinność straconych. Po śmierci brata to właśnie Bhumibol objął tajlandzki tron.

Urodzony w Stanach Zjednoczonych, wychowany w Szwajcarii, miał ustanowić w Tajlandii demokrację w stylu zachodnim, ale stworzył jedynie jej pozory. Monarchia absolutna została zastąpiona konstytucyjną, lecz sprawującym władzę de facto pozostał król, który bezpośrednio wpływał na kształt i decyzje rządu. I choć organizowano wybory, wojsko notorycznie dokonywało przewrotów, a działania te Rama IX sankcjonował. Równie dalekie od demokratycznych założeń były zakazy dotyczące swobody wypowiedzi czy zgromadzeń (wdrażane w życie czasowo, acz regularnie). Od 1932 r. Tajlandia doświadczyła 19 wojskowych przewrotów lub ich prób. Konstytucję zmieniano 20 razy.

Trudne lata siedemdziesiąte

Mimo twardej ręki, a może też dzięki niej, za panowania Ramy IX Tajlandia zaczęła się prężnie rozwijać. Powstawały drogi, szkoły, rozkwitały przemysł i turystyka. Sam król zaczął się jawić Tajlandczykom jako dobry gospodarz i pracowity władca, ale też przykładny mąż i buddysta. Rodzina królewska świeciła przykładem pobożności i dobroci. Wszystko szło w zadowalającym kierunku aż do lat 70.

Za wschodnimi granicami następowały wielkie przemiany. Wygasał konflikt w Wietnamie, w którym komunizm rósł w siłę. Czerwoni Khmerzy w Kambodży formowali partyzantki i szykowali się do przejęcia władzy (i, jak się później okazało, ludobójstwa). Laos grzązł w wewnętrznych waśniach. Po drugiej stronie natomiast, w Birmie, umacniał się izolujący ten kraj reżim wojskowy. Tajlandia nie pozostawała obojętna na wydarzenia w regionie. I tam powstawały ruchy komunistyczne, organizowano manifestacje, sprzeciwiano się wojskowym rządom. Kroplą, która przelała czarę goryczy, były protesty na Uniwersytecie Thammasat w 1976 r.

Młodzież kontestowała ówczesny reżim, ochoczo popierany przez dwór królewski. Gdy zabito i publicznie powieszono czterech studentów, na uniwersyteckim kampusie, w ramach rewanżu, studenci powiesili kukłę przypominającą księcia Vajiralongkorna. Ten incydent (obrażenie majestatu) dał elitom pretekst do interwencji. Wojsko wtargnęło na teren uczelni i dokonało masakry. Zginęło między 50 a 100 młodych ludzi, setki zostało rannych. Liczne były przypadki gwałtów i tortur. Aresztowano 3 tys. osób. Wydarzenia na Uniwersytecie Thammasat stały się skazą na wizerunku króla, który pozwolił na brutalną rozprawę. I to z niej wyrasta silna propaganda i związana z nią ostra cenzura. Bo właśnie wtedy, gdy autorytet króla podupadł, zaczęto robić wszystko, by odbudować go jeszcze silniejszym. A w kraju, w którym tradycja nakazuje bezwzględny szacunek dla starszych, mądrzejszych i lepiej sytuowanych, sukces kampanii był prawie pewny.

Prokrólewską propagandę tworzył i wspierał oddany Ramie IX generał Prem. To na fali tych działań zaczęto dosłownie czcić m.in. Dzień Ojca, jedno z najważniejszych świąt w tajlandzkim kalendarzu, ustanowione w dniu urodzin króla Bhumibola – 5 grudnia. Obchodzony niezwykle hucznie, był zawsze dniem wyjątkowym, pełnym radości oraz wdzięczności dla monarchy i jego zasług. Po wydarzeniach na uniwersytecie stał się czymś więcej – Dniem Ojca Narodu.