Odpowiedzi na to pytanie szukali nie tylko autorzy badań opublikowanych w Nature Communication, lecz także antropolodzy Douglas Preston i Agustína Fuentesa na łamach The New Yorker. Zdaniem badaczy historia Roopkund pokazuje, jak istotne w nauce jest poszukiwanie wielu linii dowodowych, podczas badania przeszłości. 

Ludzkie kości rozrzucone na zboczach w pobliżu jeziora Roopkund / Fot. Atish Waghwase

Same kości nad jeziorem należą zarówno do mężczyzn, jak i kobiet, głównie młodych dorosłych, którzy najprawdopodobniej zginęli w kilku atakach, być może na przestrzeni dziesiątek lub setek lat. 

Z kolei ci, do których należały „młodsze kości”, mogli nie pochodzić bezpośrednio ze wschodniej części Morza Śródziemnego, a na przykład z odizolowanej populacji Azjatów wywodzących się od członków armii Aleksandra Wielkiego, którzy pozostali w regionie. Przeczyć temu może brak  oznak chowu wsobnego, które byłyby oczywiste, gdyby populacja nie mieszała się z szerszą ludnością innego pochodzenia. 

Istnieją też dowody niezwiązane z DNA, że ludzie z tajemniczej grupy mieli inne zwyczaje żywieniowe, niż ci, których genetyka sugerowała pochodzenie z Azji Południowej.

Na dnie mogą być świetnie zachowane tkanki

– Łącząc różne linie dowodów, dane sugerują, że odkryliśmy grupę niespokrewnionych mężczyzn i kobiet, którzy urodzili się we wschodniej części Morza Śródziemnego w okresie politycznej kontroli osmańskiej. Jak sugeruje ich dieta głównie lądowa, a nie morska, mogli oni mieszkać w głębi lądu, ostatecznie podróżując do Himalajów i umierając tam. Niezależnie od tego, czy uczestniczyli w pielgrzymce, czy zostali przyciągnięci do Roopkund z innych powodów, pozostaje to tajemnicą – napisali autorzy badań.

Naukowcy nie tracą nadziei, że w przyszłości rozwój technologii i zdobycie finansowania pozwoli przeprowadzić badania, które rozwieją wszelkie wątpliwości. Badacze są pewni, że na dnie jeziora w bardzo zimnej wodzie mogły pozostać doskonale zachowane szczątki, a nawet tkanki miękkie. Ich badania byłyby o wiele bardziej wartościowe, niż analiza kości na powierzchni. Te bowiem często są dotykane, przenoszone i niszczone przez podróżnych i pielgrzymów.