Nie było mowy o datach. Jak przekonuje Morrison, taka ”bańka” miałaby powstać dość szybko, ale ”nie w przyszłym tygodniu”. Jest to w interesie zarówno turystów, jak żyjących z nich przedsiębiorców. Bliskość terminu podkreślał też Winston Peters, kierujący resortem spraw zagranicznych Nowej Zelandii gorący zwolennik takiej bezpiecznej strefy podróżowania.

- To bańka dla Anzacs (określenie pierwotnie dotyczące wspólnego korpusu wojsk Australii i Nowej Zelandii – red.) jednego narodu, choć z dwóch państw. Patrząc na pełny obraz sytuacji, gdyby odpowiednio zająć się kwestią turystyki, moglibyśmy ruszyć z tym projektem dużo wcześniej, niż się ludziom wydaje. Szczególnie, jeżeli mamy w tym wspólny interes ekonomiczny - Peters powiedział serwisowi ABC.

Emocje studziła jego szefowa. – W momencie, gdy uznamy, że Australia nie sprzeda nam nowych przypadków, ani my sami nie wyeksportujemy ich do sąsiada, wówczas będzie można bezpiecznie podróżować bez konieczności izolowania ludzi – wyjaśniła Ardern.

Kolejny problem, to obecne w Australii wewnętrzne ograniczenia dotyczące podróżowania obywateli. – To problem z którym rząd Australii musi sobie poradzić, zanim pójdziemy dalej – wyjaśniła szefowa nowozelandzkiego rządu.

Kierująca lokalnymi władzami australijskiego stanu Qeensland, Annastacia Palaszczuk, z radością przyjmuje wizję napływu zagranicznych turystów. Przyznaje jednak, że jej priorytetem jest restartowanie turystyki lokalnej. Granica z sąsiadami ze stanu Nowa Południowa Walia pozostaje zamknięta od miesiąca.

-  Z punktu widzenia ekonomicznego otwarcie granic z Nową Zelandią ma sens. Wiem, że mamy u siebie wielu Nowozelandczyków, więc byłoby wspaniałe móc przywrócić swobodę poruszania się. Jednak wszystko zależy od kwestii epidemiologicznych. Nadal wiele stanów, w tym nasz, ma zamknięte granice – powiedziała Palaszczuk.

Premier Morrison przyznał, że do momentu pełnej normalizacji kwestii podróży sporo jeszcze brakuje. – Niemniej, należy już dziś sygnalizować nasze zaangażowanie, bo to jest element powrotu – podkreślił szef australijskiego rządu. W najbliższych dniach jego urzędnicy ogłosić mają znoszenie kolejnych restrykcji związanych z pandemią.

- W którymś momencie wszystkie państwa świata znów się połączą. Australia i Nowa Zelandia to oczywiste miejsce, by rozpocząć ten proces – Scott Morrison przekonywał dziennikarzy na konferencji w Cannberze. Jako kolejne, mogłyby do tej ”bezpiecznej bańki” dołączyć wyspiarskie kraje Pacyfiku.

Nowozelandczycy są drugą po chińskiej nacją odwiedzającą Australię w celach turystycznych, podobnie wysoko plasują się Australijczycy wśród przybywających do Nowej Zelandii. Do tego 19 tys. przedsiębiorstw australijskich ma stałe powiązania z partnerami z Nowej Zelandii. Poprawa morale w obu krajach byłaby dodatkowym zyskiem, którego przecenić nie sposób. Ponad 500 tys. Nowozelandczyków mieszka na stałe w Australii, i odpowiednio 75 tys. Australijczyków w Nowej Zelandii.

Jan Sochaczewski