Dziennikarki agencji rozmawiały z blisko 40 kobietami i nastolatkami pracującymi dla 12 różnych producentów oleju palmowego. Spotykały się z bohaterkami swojego reportażu ”w sekrecie w kościołach, barach czy hotelach robotniczych”. Zawsze bez wiedzy pracodawców, rodzin a czasem po prostu unikając wzroku postronnych mężczyzn.

Dotychczasowe próby opisywania traktowania kobiet na plantacjach kończyły się odwetem ze strony zatrudniających je firm. Nie dziwi, że występujące w tekście panie podają jedynie wiek i imiona, czasem tylko pseudonimy.

Udokumentowane m.in. aktami policyjnymi i uwiarygodnione przez świadków zostały opowieści pracownic kilku plantacji. Jedną z tragiczniejszych, jest historia 16-letniej dziś dziewczyny, która jak jej matka, babka i prababka, pracę przy produkcji oleju zaczęła w wieku kilku lat.

Po 13. urodzinach brygadzista (są nimi niemal wyłącznie mężczyźni) jej plantacji zaciągnął ją w odludne miejsce i zgwałcił pod groźbą śmierci. W ciągu kolejnych 12 miesięcy zrobił to jeszcze 4 razy. Po jednym z ataków dziewczynka zaszła w ciążę.

Zmuszona do porodu wydała na świat owoc aktu przemocy, który odebrał jej dzieciństwo, a w tym muzułmańskim kraju także ”honor”. Tradycyjne islamskie obyczaje dodatkowo pogłębiają traumę gwałconych kobiet, bo często rodzina ofiar zmusza je do poślubiania oprawców. Szczególnie, gdy w tle pojawia się ciąża.

Associated Press dotarło też do ”plującej krwią” Oli, która od 10 lat rozpryskuje z noszonego na plecach baniaka środki chwastobójcze zawierające substancje zakazane w UE czy Ameryce Północnej. Chodzi m.in. o parakwat łączony, poza szeregiem innych chorób, z rozwojem Parkinsona. Innym jest glifosat.

Producent zawierającego go środka Roundup, pod wpływem dziesiątków tysięcy pozwów sądowych od osób oskarżających firmę o wywołanie m.in. raka zgodził się w USA zapłacić 10 mld dolarów za doprowadzenie do ugody. Zarabiające równowartość 7 zł dziennie, kobiety nie mają nawet podstawowej opieki medycznej, nie mówiąc o pomocy prawnika.

– Niektóre pracownice plantacji pokazały nam zniszczoną skórę rąk i nóg, zniszczone paznokcie. Inne miały mleczny nalot na oczach, inne bardzo przekrwione. Wiele skarżyło się na zawroty głowy, problemy z oddychaniem i wzrokiem. Aktywiści z lokalnych organizacji znają przypadki kompletnej utraty wzroku – czytamy na serwisie AP.

Kobiety w wieku od 6 do 102 lat, które pracowały na plantacji oleju palmowego od pięciu pokoleń, wyciągają dłonie, Malezja 11 listopada 2020 r. fot. AP/Associated Press/East News

Toksyczne pestycydy, ale też konieczność pracy nawet w zaawansowanej ciąży sprawiły, że młoda mężatka o imieniu Ita dwukrotnie poroniła. W obu przypadkach straciła dzieci w trzecim trymestrze. Nie chciała przerwać pracy bojąc się, że nie będzie mogła wrócić. Ryzykowała, jak sądziła, utratą dachu nad głową.

Subsydiowane przez właściciela plantacji mieszkania, często w postaci rozpadających się baraków, to jeden ze sposobów zniewolenia pracowników, szczególnie tych imigrujących za pracą, którzy nie mogliby w inny sposób znaleźć taniego lokum.

Kolejnym ”pętem” jest pokoleniowość tej pracy. Przykładem ofiary takiego zjawiska jest Indra, której historia związana jest z plantacją w sąsiadującej z Indonezją Malezji. Ona sama zaczęła pracę przy zbiorze owoców palmowca jako nastolatka. Gdy rzuciła szkołę pracę mogła znaleźć jedynie w firmie Sime Darby Plantations, u jednego z największych producentów oleju plamowego.

Po latach spędzonych w tym samym miejscu, 27-letnia Indra opowiedziała o próbach gwałtu i marzeniu stworzenia rodziny. Ale ciężko o inne życie bez wykształcenia i wsparcia bliskich. A kobiety w jej rodzinie pracowały na plantacjach odkąd jej praprababka opuściła Indie na początku XX wieku. Cykl pokoleniowy, jak nazywa to AP, zapewnia producentom oleju palmowego stały dopływ taniej siły roboczej.

- Indonezja i Malezja razem dostarczają na światowy rynek 85 proc. tego najbardziej chyba uniwersalnego oleju roślinnego. Można go znaleźć we wszystkim od ziemniaczanych czipsów i pastylek po karmę dla zwierząt. Trafia on także do łańcuchów zaopatrzenia największych firm z wartej 530 mld dolarów branży urody, pomagającym kobietom czuć się pięknie każdego dnia – zauważa Associated Press.

Swój reportaż agencja nazywa ”pierwszym kompleksowym śledztwem skupiającym się na brutalnym traktowaniu kobiet zatrudnionych przy produkcji oleju palmowego”. Powstał na podstawie rozmów nie tylko z kilkoma tuzinami ofiar, ale i dwoma setkami innych pracowników plantacji, aktywistów, urzędników państwowych i prawników, w tym tych pomagających w ucieczce kobietom i dziewczynom złapanym w produkcyjny ”system”.

O ile np. malezyjskie władze stoją na stanowisku, że skoro nie otrzymują doniesień o złym traktowaniu kobiet, to zapewne taki problem nie istnieje, to już administracja indonezyjskiego urzędu ds. kobiet i dzieci (Ministry of Women Empowerment and Child Protection) ”śledzi rosnące zjawisko”, ale też niechęć kobiet do zgłaszania napaści wiąże im ręce. Tymczasem aktywiści z NGO Sawit Watch przekonują w reportażu AP, że ”niemal każda plantacja ma problemy dotyczące pracy (…) przy czym sytuacja zatrudnionych tam kobiet jest najgorsza”.

W samej tylko Indonezji na różnych etapach produkcji oleju palmowego, głównie przy fizycznej pracy na plantacjach, zatrudnionych jest 7,6 mln kobiet. Nowych pracowników stale potrzeba, bo zapotrzebowanie na olej palmowy na świecie w ostatnich 20 latach zwiększyło się czterokrotnie.

”Braki kadrowe” uzupełnia się migrantkami z Malezji, przekraczających nielegalnie dziurawą granicę z Indonezją na wyspie Borneo. To kobiety i dziewczyny zatrudniane ad hoc, którym płaci się tylko dniówki, nie obiecując nawet stałej umowy. Panowie w tej branży niemal zawsze dostają umowy zgodne z prawem. Często ”wynagradza się” mężczyzn pracujących na odludzi ściągając do dżungli młode kobiety, czasem jeszcze dziewczynki, by ”umilały” im tam czas. To ofiary handlu ludźmi, czasami kobiety porwane wprost z ulicy.

- Molestowane seksualnie pracownice plantacji myślą, że tak samo jest wszędzie, więc nie ma na co się skarżyć – AP cytuje Saurlina Siagana, indonezyjskiego aktywistę i badacza. Gdy już ktoś się skarży, gdy zgwałcona kobieta idzie na policję, to kończy się zwykle albo na umorzeniu sprawy albo wymuszonym przez stronę oprawcy opłaceniu milczenia. – Plantacje leżące zwykle na pustkowiach są idealnym miejscem by ukryć gwałt. Takie przestępstwa dzieją się tam nawet w środku dnia – przekonuje Aini Fitri, przedstawiciel ministerstwa ds. kobiet i dzieci w prowincji Zachodni Kalimantan.

Associated Press podkreśla, że koncerny wykorzystujące olej palmowy w produkcji kosmetyków milczą na temat losu pracownic plantacji, choć nie jest on tajemnicą. Agencja przywołuje tu raport z 2018 roku zlecony przez organizację Consumer Goods Forum a skierowany do szefów 400 tworzących ją firm. Jego autorzy z Fair Labor Association (FLA) alarmowali, że kobiety zatrudnione przy produkcji oleju palmowego w Indonezji i Malezji mają stały kontakt z toksycznymi substancjami i cierpią najgorszy los ze wszystkich osób pracujących w branży.

Nieoczywisty problem utrudniający większe nagłośnienie tematyki złego traktowania kobiet na plantacjach to rozłożenie akcentów publicznego zainteresowania tematyką produkcji oleju palmowego. W ostatnich dekadach wzrosła, owszem, ale świadomość nieekologicznych zachowań związanych z jego pozyskiwaniem, zwracają autorzy reportażu. Pisze się i mówi o niszczeniu środowiska, o losie orangutanów na Borneo. Kobiety są gdzieś na dalszym planie.

Od 2004 roku działa stowarzyszenie Okrągły Stół ds. Zrównoważonego Oleju Palmowego (RSPO). Zajmuje się promowaniem etycznych rozwiązań i wydawaniem poświadczających je certyfikatów. Dopiero ostatnio zaczęły tam jednak trafiać skargi na problemy związane z zatrudnieniem. Pojedyncze dotyczą losu kobiet.

AP skontaktowała się z największymi graczami tej branży, producentami i odbiorcami stosującymi co roku 80 mln ton oleju palmowego lub substancji od niego pochodnych w produkcji kosmetyków i żywności. – Jedne nie chciały komentować, większość broniła konieczności używania oleju. W wielu przypadkach próbowano umniejszać własne zapotrzebowanie, w innych wskazywano na lokalną współpracę z organizacjami pozarządowymi, podkreślano zobowiązanie do przestrzegania zasady zrównoważonego rozwoju i przestrzegania praw człowieka – wyliczają autorzy tekstu.

Sęk w tym, czytamy w reportażu, że łamanie praw dotyczy nawet firm i plantacji posiadających ”etyczne” certyfikaty. Associated Press tłumaczy, że posługując się danymi z amerykańskiego urzędu celnego, list składników i najnowszymi raportami publikowanymi przez producentów, sprzedawców i kupców oleju udało się stworzyć łańcuch połączeń od plantacji, przez młyny olejowe aż do zachodnich producentów. – W niektórych przypadkach dotyczyło to miejsc przetwarzających olej czerpiących surowiec z plantacji na których pracujące kobiety i młode dziewczyny miały być gwałcone – zauważa AP.

Jedna z potwierdzonych przez autorów reportażu historii dotyczy ciężarnej Indonezyjki porwanej przez handlarzy żywym towarem i więzionej w Malezji na terenie należącym do państwowej firmy Felda, jednego z największych producentów oleju palmowego na świecie. O sprawie donosiły w październiku malezyjskie media. Kobieta wyrwała się oprawcom, urodziła w dżungli i zanim została uratowana żywiła się tym, co znalazła w lesie.

Tymczasem 30 września US Customs and Border Protection, federalna agencja rządowa USA, zajmująca się cłem i przestrzeganiem praw związanych z handlem, zakazała firmie FGV Holdings Berhad (powiązanego z Feldą) importowania oleju palmowego do Stanów Zjednoczonych tłumacząc to odkryciem dowodów na wykorzystywanie dzieci do pracy na jej plantacjach i przykłady pracy przymusowej.

Dwa tygodnie później FGV Holdings Berhad wydał komunikat w którym skarży się na decyzję urzędu, zapowiada walkę o jej cofnięcie, ale też obiecuje przeprowadzić audyt wewnętrzny w celu wykrycia wszelkich nieprawidłowości. Zamierza też, przy współpracy ze wspomnianym wyżej Fair Labor Association (FLA), podjąć działania mające, w domyśle, naprawić ewentualne problemy. Raport z postępów opublikowany ma być 31 marca 2021 roku.