Liczba pi jest nietypowa. Chociaż niewymierna, nie wymierzy się bez niej żadnego koła, elipsy czy kuli. Ludolph van Ceulen, XVI-wieczny holenderski matematyk od nazwiska którego pochodzi najbardziej poetycka nazwa pi, czyli Ludolfina, policzył ją do 35 miejsca po przecinku.

W XXI wieku jego obliczenia poprawiły superkomputery Google’a wyliczając pi do 3,14 miliarda miejsc po przecinku. Jest to też jedyna liczba mająca swoje wielkie, międzynarodowe święto. Dzień Liczby Pi świętujemy w tym roku po raz 35.

14 marca to światowy Dzień Liczby Pi

Dlaczego na datę tego święta wybrano 14 marca? Można to oczywiście łączyć z Międzynarodowym Dniem Matematyki, ale sprawa wiąże się również z amerykańskim sposobem zapisywania dat. Mieszkańcy Europy zapisują daty, używając najczęściej kolejności dzień – miesiąc – rok. Amerykanie mają na to odmienną metodę. Jako pierwszy podają miesiąc, następnie dzień, a na koniec rok. W ten sposób w USA Dzień Pi obchodzony jest 3.14, co jest jednocześnie najkrótszą wersją Ludolfiny.

A skoro już mowa o USA – w wielu amerykańskich szkołach i na uczelniach tego dnia podawany jest specjalny, okrągły placek z narysowanym znakiem pi. To swoista gra słów, bo po angielsku pi i słowo „pie” (placek) wymawia się tak samo. Właśnie przy takim deserze prowadzi się w Stanach dyskusje o historii i przyszłości matematyki i fizyki. Za inicjatywą takiego wprowadzenia pi pod strzechy stał Larry Shaw, amerykański fizyk i artysta.

14 marca urodził się Albert Einstein

Jednak 14 marca zapisał się w historii nauki na jeszcze przynajmniej dwa inne sposoby. Po pierwsze, tego dnia 1879 roku w Ulm urodził się Albert Einstein. Ten genialny fizyk jest twórcą szczególnej teorii względności, która usprawniła panującą wcześniej przez wieki mechanikę newtonowską.

Jego słynny, powielany na tysiącach koszulek i plakatów wzór E=mc2, wynikający bezpośrednio ze szczególnej teorii względności, został potwierdzony przez badanie reakcji subatomowych. Natomiast ogólna teoria względności Einsteina doprowadziła do rozkwitu XX-wiecznej astrofizyki i przewidziała istnienie fal grawitacyjnych, co potwierdzono obserwacyjnie w 2015 roku.

14 marca zmarł Stephen Hawking

Rejestrowane przez detektory fal grawitacyjnych jak LIGO i Virgo zmarszczki czasoprzestrzeni pochodzą m.in. ze zderzania się czarnych dziur. I właśnie z nimi wiąże się ostatnie wielkie wydarzenie naukowe związane z 14 marca. Tego dnia 2018 roku zmarł profesor Stephen Hawking.

Można powiedzieć, że całe jego życie było nauką. Urodził się w nobliwym Oxfordzie. Większość życia spędził jednak w Cambridge, gdzie piastował najbardziej prestiżowe stanowisko w świecie nauk ścisłych: Lucasian Professor of Mathematics. Zostało ono zasponsorowane przez angielskiego duchownego i polityka Henry’ego Lucasa i oficjalnie powołane w 1664 roku przez króla Karola II. Jednym z pierwszych piastujących je naukowców był sam Izaak Newton. W pierwszej połowie XX wieku funkcję tę sprawował ojciec mechaniki kwantowej Paul Dirac, a od 1979 do 2009 roku właśnie Stephen Hawking.

To człowiek, który dał się poznać nie tylko jako najśmielszy umysł naszych czasów, ale też osoba o wyjątkowym harcie ducha. Naukowiec nie poddał się mimo poważnej choroby i do ostatnich dni życia był aktywny naukowo i społecznie. Do historii nauki przejdą nie tylko jego wybitne dokonania, jak opisanie tzw. promieniowanie Hawkinga, ale też niezwykłe poczucie humoru i dystans do siebie, który zaprezentował występując w popularnym sitcomie „The Big Bang Theory”.

Pisał książki, prowadził wykłady popularnonaukowe i tłumaczył świat jak nikt inny. W jednym z wykładów powiedział: „Jesteśmy tylko szczególnie zaawansowaną w rozwoju odmianą małp na niezbyt ważnej planecie, krążącej wokół całkiem przeciętnego Słońca. Ale jesteśmy w stanie poznawać Wszechświat. Dopiero to sprawia, że jesteśmy wyjątkowi”.