Istnieje nadzieja, że to spostrzeżenie, w połączeniu z coraz lepszym rozumieniem bólu, doprowadzi do powstania nowych terapii jego przewlekłej postaci, łącznie z nieuzależniającymi zamiennikami opioidów. Norris i inni pacjenci czekają na takie przełomy. Tymczasem badacze testują obiecujące terapie alternatywne, takie jak stymulowanie mózgu łagodnymi wstrząsami elektrycznymi, w celu zmiany percepcji bólu i wykorzystania wrodzonej zdolności organizmu do jego uśmierzania.

Zdaniem Clifforda Woolfa, neurobiologa ze szpitala dziecięcego w Bostonie badającego ból od ponad 40 lat, jest tragedią to, że potrzeba było aż społecznej katastrofy, żeby naukowcy i lekarze zwrócili na ból należną mu uwagę, ale impet, z jakim zabrano się do badań, napawa nadzieją.

– Myślę, że mamy potencjał, żeby w ciągu kilku następnych lat ogromnie pogłębić nasze rozumienie bólu, a to z pewnością przyczyni się do nowych możliwości leczenia – mówi Woolf.

Zdolność odczuwania bólu jest jednym z darów natury dla ludzkości i reszty królestwa zwierząt. Bez niej nie cofalibyśmy odruchowo ręki, dotykając gorącego pieca, ani nie wiedzielibyśmy, że należy unikać chodzenia boso po stłuczonym szkle. Te działania, na które wpływa bezpośredni lub zapamiętany ból, pomagają nam minimalizować ryzyko cielesnych urazów. Na drodze ewolucji nauczyliśmy się odczuwać ból, gdyż działa on jak system alarmowy, kluczowy element instynktu samozachowawczego.

Rolę wartowników w tym systemie pełni specjalna klasa neuronów czuciowych zwanych nocyceptorami, które mieszczą się w pobliżu kręgosłupa, a ich włókna dochodzą do skóry, płuc, jelit i innych części ciała. Są przystosowane do wyczuwania różnych rodzajów szkodliwych bodźców: skaleczenia nożem, oparzenia termicznego roztopionym woskiem lub chemicznego, kwasem. Po wykryciu któregokolwiek z tych zagrożeń nocyceptory wysyłają sygnały elektryczne do rdzenia kręgowego, który przekazuje je poprzez inne neurony do mózgu. Neurony wyższego rzędu, w korze – punkcie docelowym wstępującej drogi bólu – przekładają te dane na odczuwanie bólu.

Zarejestrowawszy ból, mózg próbuje mu przeciwdziałać. Istniejące w nim sieci neuronowe wysyłają sygnały elektryczne wzdłuż rdzenia kręgowego tzw. zstępującą drogą bólu, wywołując wydzielanie endorfin i innych naturalnych opioidów. Te związki biochemiczne hamują wstępujące sygnały bólowe, skutecznie redukując stopień odczuwanego bólu.

Naukowcy naszkicowali ten podstawowy schemat wstępujących i zstępujących dróg bólu w latach 80., kiedy Woolf rozpoczynał pracę na tym polu. Poruszał go los pacjentów, których oglądał na oddziale chirurgicznym, gdzie przygotowywał się do uzyskania tytułu lekarza.

– Było jasne, że wszyscy odczuwają dotkliwy ból – wspomina łagodnym głosem. Wydawało mu się wtedy, że starszy chirurg ma im niemal za złe, że narzekają. – Zapytałem go: „Dlaczego nic nie robicie?” – opowiada Woolf. – A on mi odpowiedział: „No a czego się spodziewasz? Dopiero co przeszli operację. Poprawi im się”.

– Ból był problemem, który medycy bagatelizowali. W znacznym stopniu dlatego, że nie mieli bezpiecznych i skutecznych metod jego zwalczania – mówi Woolf. Kiedy to sobie uświadomił, zapragnął zrozumieć naturę bólu.

Użył szczurów, by dowiedzieć się więcej o tym, jak ból jest transmitowany. Badał aktywność neuronów w rdzeniach kręgowych zwierząt w reakcji na krótkotrwałe poddawanie ich skóry działaniu ciepła. Tak jak oczekiwał, zaobserwował gorączkową pracę tych neuronów, kiedy docierały do nich sygnały z nocyceptorów. Ale dokonał też nieoczekiwanego odkrycia. Kiedy w rejonie skóry poddawanym działaniu ciepła dochodziło do stanu zapalnego, neurony  w rdzeniu kręgowym osiągały stan podwyższonej wrażliwości. Wystarczyło dotknięcie okolicy,w której wcześniej doprowadzono do urazu, żeby się uaktywniały.