Zwyrodnienie plamki żółtej – jak postępuje? Czy uda się znaleźć sposób na jego wyleczenie?

W Kalifornii zespół okulistów prowadzi badania nad komórkami macierzystymi bezpośrednio zainspirowane implantami. Szefuje mu Mark Humayun. Jego pierwszym dużym projektem była współpraca przy tworzeniu Argusa II – pierwszego implantu siatkówkowego, który na początku dekady został dopuszczony do obrotu. Argus wykorzystuje układ elektrod wprowadzonych pod siatkówkę. Zamiast jednak odbierać świetlne impulsy, ten zespół 60 czujników pobiera sygnał z miniaturowej kamery umieszczonej w okularach, przekazującej go przez przetwornik noszony przy pasku albo w torebce.

Wraz z kolegą badaczem, biologiem Dennisem Cleggiem z University of California w Santa Barbara, nazywają go po prostu „łatką”. Rusztowanie łatki zrobione jest z tej samej substancji, którą wykorzystuje się do powlekania kabli w rozrusznikach serca i wszczepach neurologicznych. To cieniutka płytka o kształcie zbliżonym do litery d, tyle że dwa razy większa. Na tym maleństwie Clegg umieszcza 120 tys. komórek pochodzących od embrionalnych komórek macierzystych.

Humayun i Clegg chcieliby wykorzystać tę łatkę do leczenia AMD – związanego z wiekiem zwyrodnienia plamki żółtej. W tej chorobie ślepota postępuje odwrotnie niż przy barwnikowym zaniku siatkówki. Najpierw mgła zasnuwa centrum pola widzenia, a potem uszkodzenia rozszerzają się i nasilają, aż do praktycznie całkowitej utraty wzroku. To najczęstsza nieuleczalna przyczyna ślepoty, odpowiadająca za 5 proc. wszystkich przypadków.

Humayun i Clegg mają nadzieję, że łatka z komórkami RPE uzyskanymi z komórek macierzystych może zastąpić te, które zawiodły. Samych komórek nie można jednak po prostu wstrzyknąć do oka. W badaniach na zwierzętach naukowcy wykazali, że najskuteczniejszą integrację ze skomplikowaną architekturą warstwy fotoreceptorowej obserwuje się, gdy są dostarczone we właściwe miejsce. To właśnie odpowiednie usytuowanie łatki wydaje się najtrudniejszym zadaniem – i dokładnie ta trudność kręci chirurgów takich jak Humayun. Jeśli badanie się uda, łatki można będzie wykorzystywać w leczeniu AMD i innych rodzajów ślepoty. 

Czy komórki macierzyste pokonają ślepotę?

Wciąż niewykorzystany potencjał komórek macierzystych przyciąga i innych poszukiwaczy leku na ślepotę, takich jak Henry Klassen z University of California w Irvine. Klassen przez 30 lat szukał sposobu, jak namówić komórki prekursorów, czyli komórki macierzyste, które zaczęły się już różnicować, do zastąpienia lub uleczenia uszkodzonych fotoreceptorów. Już udało mu się z ich pomocą poprawić wzrok myszy, szczurów, kotów, psów i świń.

Teraz testuje podobną terapię u osób z zaawansowanym barwnikowym zwyrodnieniem siatkówki. Podczas zabiegu, który Klassen przez jego prostotę przyrównuje do filozofii zen, chirurg przy pomocy igły szybko wstrzykuje do oka od 0,5 do 3 mln komórek prekursorowych. Ich zadaniem jest naprawa uszkodzonej siatkówki. Niektórzy chorzy ze zwyrodnieniem barwnikowym siatkówki po zabiegu o wiele lepiej rozróżniają cienie i kształty.

U Kristin Macdonald, 50-latki z Kalifornii, która z powodu tej choroby niemal całkiem oślepła, jedno oko poddano temu zabiegowi w czerwcu 2015 r. Teraz nie obija się o meble, widzi ciężarówkę nadjeżdżającą ulicą, a na basenie „bladą poświatę”, błękitny poblask wody, która wcześniej była niczym czarno-białe zdjęcie.

Zaćma – najczęstsza przyczyna ślepoty. Co jest wciąż jest problemem w walce z zaćmą?

Helena Ndume, okulistka z Namibii, lubi wspominać, co robią ludzie, którym po latach przywraca się wzrok. Przez 20 lat, w których Ndume prowadziła własne prace nad pokonaniem ślepoty, zebrała wiele takich historii. Co do jednego nie ma wątpliwości: przez ten czas zoperowała ok. 30 tys. pacjentów i mniej więcej tyle samo odzyskało wzrok. Najwyraźniej leczenie działa. Ale to nie prosty i dokładnie przebadany zabieg usunięcia zaćmy jest tym, co bada. Ona i inni wykonujący podobną pracę chcą sprawdzić, czy jeśli ludzkość ma na coś lekarstwo, potrafi zaoferować je wszystkim potrzebującym.

Zaćma, choroba biedy, to przyczyna połowy przypadków ślepoty na świecie. W krajach rozwiniętych jej usunięcie jest zabiegiem rutynowym, wykonywanym, gdy tylko problemem staje się oglądanie telewizji. W krajach biednych osoby z zaćmą po prostu tracą wzrok. Terapia jest tak samo prosta w obu przypadkach. Trzeba sprawić, by pacjent i lekarz znaleźli się w jednym pomieszczeniu, po krótkim przygotowaniu poświęcić ok. 20 minut na usunięcie zmętniałej soczewki i zastąpienie jej syntetyczną, sprawdzenie efektu. Koszt to 15 do 100 dol., ale niewielu potrzebujących na to stać.

We współpracy z rządem Namibii i rządami innych krajów Afryki oraz organizacją charytatywną SEE International, Ndume próbuje zmienić tę sytuację, prowadząc w oddalonych od cywilizacji regionach „obozy zaćmy”, czyli szpitale polowe, w których ona i inni okuliści w tydzień operują do 500 osób. W zeszłym roku ONZ uhonorowała jej „działania na rzecz ludzkości” przyznaną po raz pierwszy Nagrodą Nelsona Rolihlahli Mandeli.