– Chcemy pokazać, że żywa istota nie może być prezentem. Chcemy ochronić nasze psy, które już dużo w życiu przeszły, zostały porzucone, by znowu ktoś nie wyrządził im krzywdy, podejmując pochopną decyzję o adopcji – powiedziała Anna Jaroszewicz, kierowniczka białostockiego schroniska.

Jaroszewicz podkreśla, że decyzja o przygarnięciu psa powinna być przemyślana i w pełni odpowiedzialna. Nie może być wynikiem chwilowej zachcianki albo kaprysu. – Przecież ten mały psiak czuje – mówi. A po świętach często zdarza się, że „niechciany prezent” wraca do schroniska.

Schronisko w Białymstoku wstrzymało jedynie adopcję młodych psów. Pozostałe zwierzęta nadal można adoptować, jednak pracownicy schroniska także w tym przypadku podkreślają, że decyzja musi być świadoma.

– Adoptowany pies przez kilka pierwszych dni w nowym domu potrzebuje spokoju, a okres świąt to okres przygotowań, zamieszania, odwiedzin gości, wyjazdów. Dlatego warto zastanowić się, czy jesteśmy w stanie ten spokój zapewnić psu – mówi Jaroszewicz.

W Schronisku dla Zwierząt w Białymstoku przebywa prawie 200 psów. Miesięcznie trafia tu nawet 60 nowych zwierząt.

 

Nie bądź katem

Podobne akcje i kampanie społeczne są organizowane niemal co roku od wielu lat. Jedną z najgłośniejszych była kampania pod hasłem „Pies to nie prezent”, a szczególną uwagę opinii publicznej zwrócił spot. Nagranie przedstawia chłopca, który rozpakowuje prezenty – wśród nich, między autami i samolotami znajduje psa. Po chwili przytulania wraca do zabawy pojazdami. Psem musi zająć się tata, który celuje do zwierzęcia z pistoletu. „Nie bądź katem” – mówi napis kończący spot.

Szacunki pokazują bowiem, że oddanie psa do schroniska – chociaż po świętach odnotowuje się lawinowy wzrost zwierząt oddanych do adopcji – to jedno z najlepszych, ale niekoniecznie najczęściej stosowanych rozwiązań. Często psiaki, nad którymi opieka okazała się zbyt wymagająca dla obdarowanego, są porzucane, a nawet zabijane.

– Schemat zazwyczaj jest ten sam. Znajdujemy małe zwierzęta obok śmietników, na klatkach w blokach i kamienicach. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że wyrzucając je na mróz, dają im bardzo małe szanse na przeżycie – mówi Łukasz Berliński z Animal Patrol w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”.

Katarzyna Grzelak