Jednak w teorii Berezina to nie my jesteśmy mrówkami. My jesteśmy budowniczymi, którzy przez nieuwagę zniszczą światy, których cały czas poszukiwali.

„Zakładając, że powyższa hipoteza jest prawidłowa, co to oznacza dla naszej przyszłości?” – zastanawia się Berezin i sam odpowiada. – „Jedynym wyjaśnieniem jest odwołanie się do zasady antropicznej. Jako pierwsi dochodzimy do etapu międzygwiezdnego. I najprawdopodobniej ostatni odejdziemy – wyjaśnia.

Co prawda potencjalne zniszczenie obcych cywilizacji przez naszą nie musiałoby być działaniem umyślnym lub zaplanowanym. Mogłoby po prostu zadziałać jak całkowicie niekontrolowany proces związany z ludzką działalnością. Jednym z przykładów, które podaje Berezin, jest kapitalizm wolnorynkowy, a innym mogą być niebezpieczeństwa związane ze sztuczną inteligencją (AI) pozbawioną ograniczeń.

„Jedna zbuntowana sztuczna inteligencja może potencjalnie zapełnić całą supergromadę swoimi kopiami, zamieniając każdy układ słoneczny w superkomputer, i nie ma sensu pytać, dlaczego miałby to robić. Liczy się tylko to, że może” – pisze Berezin.

Brzmi jak science-fiction? Sam Berezin przyznaje, że ma nadzieję, że myli się w kwestii rozwiązania paradoksu Fermiego. Na szczęście scenariusz jego autorstwa jest jednym z najczarniejszych. Inne proponowane rozwiązania są nieco bardziej optymistyczne.

Mimo wszystko, pytanie czy i kiedy uda nam się nawiązać kontakt z pozaziemską cywilizacją, wciąż pozostaje bez odpowiedzi.