Rasizm w USA: Waszyngton, D.C., 1919 r.

Rasizm zbierał śmiertelne żniwo. Jak podaje organizacja Equal Justice Initiative, jednym z pierwszych czarnych mężczyzn zabitych w czasie aktów przemocy w Czerwone Lato w Waszyngtonie był Randall Neal, 22-letni weteran, który właśnie wrócił do domu z wojny.

Czarni mężczyźni, którzy służyli w I wojnie światowej, tacy jak żołnierze 369. Piechoty, wrócili do domu zdeterminowani, by mieć te same prawa, o które walczyli. / Photograph by Paul Thompson/Interim Archives/Getty Images

Zabójstwo Neala wywołało zamieszki rasowe w Waszyngtonie w 1919 r., które rozpoczęły się 19 lipca. Czarni weterani zorganizowali się i odpowiedzieli na atak na Neala i innych, tak jak podczas bitwy.

Jak donosił Washington Post: "W dzielnicy murzyńskiej wzdłuż U Street od siódmej do czternastej ulicy. Murzyni rozpoczęli wczesnym wieczorem zemstę za ataki na ich rasę w centrum miasta zeszłej nocy".

"Wojna rasowa galopowała szaleńczo po ulicach Waszyngtonu zeszłej nocy, zbierając żniwo śmierci czterech osób i listę rannych sięgającą setek" - podał 22 lipca Washington Times. "Bandy białych i czarnych polowały na siebie jak członkowie klanu przez całą noc, krwawy konflikt stale narastał. Od zmroku do niemal świtu ambulanse przewoziły stały potok martwych i rannych do szpitali".

Prezydent Woodrow Wilson rozkazał oddziałom federalnym wkroczyć do miasta, by stłumić przemoc.

"Pamiętam, jak rozmawiałem ze starszym człowiekiem. Mówił z dumą o broni przywiezionej z Baltimore. Czarni ludzie zajęli pozycje na dachu. Byli zdeterminowani, by zdjąć członków białych tłumów, którzy przeniknęli do czarnych dzielnic" - powiedział C.R. Gibbs, autor i historyk afrykańskiej diaspory.

Oficjalna liczba ofiar śmiertelnych wynosiła 15. Całkowite szkody materialne są nieznane. Zamieszki, jak powiedział Gibbs, były podsycane "nie tylko ślepą nienawiścią rasową, ale i niezadowoleniem z korzyści społecznych, jakie czarna społeczność osiągnęła tuż po I wojnie światowej". Kiedy pokazaliśmy, że dobrze się nam powodzi, ludzie spalili nasze sklepy uznając, że naruszyliśmy kodeksy społeczne i prawne".