A tymczasem 16 skrzypków ze słynnej orkiestry im. Beethovena z Bonn złożyło pozew do sądu pracy, argumentując, że pracują ciężej niż inni instrumentaliści a zarabiają tyle samo, a nawet mniej. I właściwie, jak się tak przyjrzeć orkiestrze symfonicznej w trakcie jej pracy, czyli koncertu, to widać gołym okiem, że artyści grający np. na bębnach lub trąbkach wykonują kilka lub kilkanaście taktów i urywają się na kawkę, by powrócić pod koniec utworu i znów na moment zaistnieć w finale. A smyczki siedzą i wytrwale pracują w pocie czoła, gdyż są potrzebne cały czas. A więc logicznym jest, że wygrywać muszą znacznie więcej nut niż pozostali koledzy i dlatego domagają się podwyżki pensji o 100 euro miesięcznie. Nie przekonał ich argument szefa orkiestry, Laurentiusa Bonitza, że artyści nie mogą być oceniani jak przysłowiowi zbieracze truskawek lub jak inni akord ziści. Teraz problem ten będzie musiał rozstrzygnąć niemiecki sąd. Tekst: Małgorzata Sienkiewicz