Z kolei działaczki, takie jak Farhat Hashmi reprezentują kobiety z innej perspektywy. Farhat, uczona z tytułem doktora islamistyki, założyła ruch Al-Huda. Grupa, która powstała w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, zyskała ogromne uznanie wśród pakistańskich kobiet z wyższej klasy średniej, jako system edukacji religijnej kobiet, który kładzie nacisk na konserwatywne nauki Koranu. Szkoły Al-Huda zwróciły na siebie uwagę po tym, jak Tashfeen Malik, była uczennica, która wkrótce potem stała się radykalna, przeprowadziła atak terrorystyczny w San Bernardino w Kalifornii w 2015 roku. Chociaż nie ma udowodnionego związku między ruchem Al-Huda a jakąkolwiek organizacją terrorystyczną, grupa ta jest jednym z kilku "ruchów pobożnościowych", które zyskały na popularności wśród pakistańskich kobiet.

Rola kobiet w naukach Al-Hudy różni się zasadniczo od pozycji, o jaką walczą takie kobiety jak Naz i Khaliq. Kobiety uczone są posłuszeństwa i podporządkowania się mężowi w jak największym stopniu, aby chronić "honor" męża i nigdy nie odmawiać mu spełnienia jego fizycznych potrzeb. Jak mówi Gullalai, dyrektor organizacji kobiecej o nazwie Khwendo Kor ("Dom Siostry" w Pashto): "To, co oni uważają za prawa kobiet, nie jest tym, co my uważamy za prawa kobiet".

Walka o prawa kobiet

Debata na temat tego, czy walczyć o prawa kobiet w świeckich czy religijnych strukturach, trwa od lat 1980., kiedy to postępowy feminizm po raz pierwszy zaczął nabierać rozpędu w Pakistanie. Choć ruchy kobiece istniały w tym kraju od początku jego istnienia, aktywizowały się w nowy sposób, gdy dyktatura wojskowa Zia-ul-Haqa wdrożyła fundamentalistyczne prawo islamskie. W systemie tym stosunki seksualne bez ślubu i cudzołóstwo zaczęły być karane ukamienowaniem i chłostą, morderstwa stały się sprawą prywatną na mocy prawa Qisas i Diyat (tworząc lukę prawną dla sprawców "zabójstw honorowych"), a zeznania kobiet miały wartość tylko połowy zeznań mężczyzn w sądzie.

Ustawy te stały się bodźcem do utworzenia w 1981 roku Women Action Forum (WAF), sieci działaczy, którzy lobbują na rzecz świeckich, postępowych praw kobiet. 12 lutego 1983 roku WAF i Pakistańskie Stowarzyszenie Prawniczek (ang. Pakistan Women Lawyers' Association) zorganizowały marsz przeciwko dyskryminującym ustawom. Jego uczestniczki zostały zaatakowane, pobite pałkami i obrzucone gazem łzawiącym przez policjantów na ulicach Lahore. Jak mówi Naz, data ta stała się znana jako "czarny dzień dla praw kobiet", a później została ogłoszona Narodowym Dniem Kobiet w Pakistanie.

Od tego czasu pakistańskie wojsko stało się silniejsze i bardziej zakorzenione w kontroli zarówno państwa, jak i gospodarki. W wyborach w 2018 roku doszło do bezprecedensowego włączenia ekstremistycznych i bojowych ugrupowań sekciarskich do ubiegania się o urząd, w tym uznanego przez ONZ terrorysty, za którego wyznaczono nagrodę w wysokości 10 milionów dolarów. W tym samym czasie setki ludzi zginęło lub zostało rannych w wyniku serii przedwyborczych ataków samobójczych.

Niektóre konserwatywne ruchy stały się o wiele bardziej popularne, niż postępowy ruch kobiet. Niektórzy naukowcy wyjaśniają zainteresowanie tymi organizacjami religijnymi tym, iż są one kanałem, za pomocą którego kobiety mogą korzystać z władzy i autonomii, poprzez zdecydowane przyjęcie odmiennej od zachodniej formy kobiecości. Jest to inna definicja upodmiotowienia. Jej zwolenniczki unikają też wstydu, presji i fizycznego zagrożenia, z jakim regularnie spotykają się świeckie feministki. "Mają poparcie religii i akceptację w społeczeństwie, więc rozwijają się, a my się kurczymy" - mówi Naz.

Rukhshanda Naz, prawniczka i aktywistka, która prowadzi schronisko dla kobiet w Khyber Pakhtunkhwa, z jedną z afgańskich kobiet w swoim schronisku. 23-letnia Afganka uciekła z Kabulu po pobiciu, porwaniu i napaści seksualnej za odmowę małżeństwa z członkiem talibów. / PHOTOGRAPH BY SARA HYLTON, NATIONAL GEOGRAPHIC

Istnieje trzecia grupa kobiet w Pakistanie, które nie łączą się ani ze świeckim feminizmem, ani z konserwatywną ideologią. Są to kobiety, które po prostu starają się przetrwać, jak mówi o nich Saima Jasam, badaczka z niemieckiej Fundacji im. Heinricha Bölla, która koncentruje się na prawach kobiet i mniejszości w Pakistanie.

Saima dorastała w hinduskiej rodzinie, która zdecydowała się pozostać w Lahore po podziale. W wieku 15 lat była świadkiem tego, jak jej rodzice zostali śmiertelnie zadźgani nożem w jej domu. "Człowiek, który dźgnął mojego ojca, powiedział, że śniło mu się, iż musi zabić Hindusów" - opowiada Saima. Chociaż reszta jej rodziny była w Indiach, Saima nalegała na ukończenie studiów w Lahore, gdzie zakochała się w muzułmaninie i przeszła na islam, aby go poślubić. Rok później zginął w wypadku. Saima był w ciąży i straciła swoje dziecko. Miała 25 lat. W wieku 27 lat zaczęła zajmować się sprawami kobiet, napisała też książkę o "honorowych" zabójstwach i pracowała w terenie.

Sposobem Saimy na ignorowanie krytyki i konserwatywnych nacisków jest skupienie się na ochronie najsłabszych. "Stoją one w obliczu innego poziomu patriarchatu - braku bezpieczeństwa żywnościowego, braku bezpieczeństwa zdrowotnego. One po prostu starają się przetrwać" - mówi Saima. Świeckie kobiety (co dla świeckich działaczy nie oznacza antyreligijności, ale przeciwstawianie się łączenia religii i państwa) są tymi, które w ciągu ostatnich 20 lat doprowadziły do zmian legislacyjnych mających na celu polepszenie ochrony kobiet.

Po lewej: Bibi Farman, 32-letnia stolarka, jest jedną z 40 kobiet pracujących w warsztacie stolarskim w Karimabadzie, wiosce w dolinie Hunza. Po prawej: kobiety pokazują swoje ręcznie haftowane tkaniny 55-letniej Tasleem Akhtarowi, która prowadzi centrum zawodowe w wiosce niedaleko Islamabadu. Behbud, organizacja wspierająca kobiety, przeszkoliła około 300 kobiet, które tu pracują. / PHOTOGRAPH BY SARA HYLTON, NATIONAL GEOGRAPHIC

Gullalai, która wywodzi się z FATA i spędza większość swojego czasu próbując angażować kobiety z najbardziej plemiennych i konserwatywnych części Pakistanu, powiedziała, że przepaść między feministycznymi przekonaniami a pakistańską rzeczywistością wymaga pragmatycznego kompromisu. Pracuje nad tym, aby spotykać kobiety tam, gdzie są. Łatwo jest przekonać kobiety, że na przykład powinny mieć prawa do dziedziczenia, ale istnieją teksty religijne, które mówią, że kobiety powinny otrzymywać tylko połowę przysługujących im środków. "A więc kobiety powiedzą: 'Och, chcemy połowę'"- mówi Gullalai. Osobiście uważa ona, że kobiety powinny mieć równy udział, ale nie wspomina o tym w rozmowach w środowisku plemiennym. "W tej chwili opowiadamy się nawet za połową!" - podkreśla.

Czasami pakistańskie feministki idą na kompromisy, aby zaangażować "trzecią grupę" kobiet Saimy. Innym razem, kobiety te inspirują feministki do bardziej radykalnego działania.