Champa nie jest zwykłym niedźwiedziem. Mimo tego, że ma dopiero 3 lata, wiele przeszła. Funkcjonariusze australijskiej organizacji non-profit "Free the Bears" wyrwali ją z rąk kłusowników, gdy jeszcze była małym niedźwiadkiem. Szybko okazało się jednak, że Champa nie rozwija się równie szybko, co inne niedźwiedzie, nie chce się bawić.

Podejrzewano wodogłowie czyli zwiększenie objętości płynu mózgowo-rdzeniowego w układzie komorowym mózgu, którego najczęstszą przyczyną jest nieprawidłowe krążenie płynu mózgowo-rdzeniowego spowodowane przez wrodzone wady anatomiczne. W wielu krajów zachodnich dzikie zwierzęta z wodogłowiem są poddawane eutanazji w przypadku Champy - ze względu na tradycję buddyjską - nie można było podjąć takich działań.

Roman Pizzi, lekarz weterynarii, pracujący w ZOO w Edynburgu, wykazał się nie lada odwagą. Postanowił zoperować Champę, wykonując tym samym pierwszą operację mózgu na niedźwiedziu. Wykorzystał technikę laparoskopową. Za uchem Champy wywiercono małą dziurkę sprawdzono, czy zwierzę rzeczywiście cierpi na wodogłowie. Zwykle przed zabiegiem wykonuje się w tym celu rezonans magnetyczny. Nie było to możliwe w Laosie ze względu na brak odpowiedniego sprzętu.

Kolejnym krokiem było włożenie cienkiej rurki przez wywiercony otwór oraz umieszczenie drugiego końca w jamie brzusznej. Takie działanie służy odpływowi płynu mózgowo-rdzeniowego z czaszki do brzucha, gdzie z łatwością jest wchłaniany przez organizm. Niestety pojawiły się komplikacje: w pewnym momencie nastąpiło zwarcie medycznej pompy przez wysoką wilgotność.

Romain Pizzi użył pompki do materaca, by ratować sytuację. Zabieg zakończył się pomyślnie.Od jego czasu minęło już kilka tygodni. Champa czuje się znacznie lepiej: jest bardziej aktywna, kontaktowa, przybrała też na wadze. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!