Po latach powiększania się rys i skrzypienia lodowiec szelfowy Brunta na Antarktydzie ocielił się, tracąc fragment wielkości 1270 km2. Niczym przesunięcie szyberdachu, ucieczka góry lodowej nazwanej A74 pozwoliła obejrzeć dno oceanu od co najmniej pięciu dekad skrywane w cieniu, informuje British Antarctic Survey. 

Załoga niemieckiego statku badawczego szczęśliwie znajdowała się w pobliżu i miała okazję oglądać to zjawisko „z pierwszego rzędu”. Lodołamacz „Polarstern” po tygodniach oczekiwania na uspokojenie się pogody zdołał wpłynąć w powstałą po ocieleniu szczelinę, czytamy w informacji prasowej na stronie Instytutu Alfreda Wegenera.

Życie pod lądolodem

Pierwsze obrazy dna morskiego ukazują niezwykłą różnorodność biologiczną w regionie od lat skrywanym grubym na 150 metrów lodem. Próbki osadów z dna dostarczą więcej danych o istniejącym tam ekosystemie, a analiza geochemiczna próbek wody pozwoli wyciągnąć wnioski dotyczące dostępności substancji odżywczych i prądach morskich.

Życie pod lądolodemŻycie pod lądolodem / fot. Alfred-Wegener-Institut / OFOBS-Team PS124

Eksperci instytutu Wegenera badający na pokładzie „Polarstern” proces ocieplenia się lodowca Brunta mają nadzieję zrozumieć procesy stojące zjawiskiem rządzonym przez tak potężne siły. Przy okazji mają rzadką okazję przyjrzeć się dnu morskiemu w promieniach słońca. W najgłębszym miejscu znajdowało się ono na 810 metrach, w najpłytszym na 190 metrach.

Ciekawe zdjęcia dna morskiego to wartość dodana, bo nie stanowiąca zasadniczej misji załogi okrętu „Polarstern”. Badania podwodne pokazały liczne organizmy zasiedlające głazy przyniesione przez lodowiec aż z kontynentu. Większość z nich to tzw. filtratory, bezkręgowce odżywiające się małymi fragmentami cząstek organicznych odfiltrowywanych z wody.

Jak zmiany klimatu wpływają na lodowce

Na tym etapie nie jest jasne czy zaobserwowane stworzenia żywią się głównie resztkami alg, czy może substancjami odżywczymi dostarczonymi z przyrastającym lodem. Co ciekawe, nie tylko osiadłe organizmy znajdowały się na dnie. Naukowcy dostrzegli też strzykwy, rozgwiazdy, różne mięczaki oraz przynajmniej 5 gatunków ryb i dwie kałamarnice.

Góry lodowe tej wielkości odrywają się od lodowców szelfowych średnio raz w ciągu dekady, zwracają uwagę niemieccy badacze. Pytanie, czy zmiany klimatu nie zwiększą tej częstotliwości. By to ustalić na drodze symulacji, potrzeba danych bezpośrednio z miejsca cielenia się szelfu dotyczących zasolenia, temperatury czy prądów morskich.

Antarktyda, kontynent wiecznej zimy oraz bezkresnego śniegu i lodu, już od kilku lat przykuwa uwagę całego świata. To dlatego, że ten region położony prawie w całości na południe od koła podbiegunowego i otoczony przez Ocean Południowy, topnieje w historycznie szybkim tempie.

Języki lodu, zwane szelfami lodowymi, unoszą się na oceanie, zamiast spoczywać na suchym lądzie. Gdy siła nacisku lodu śródlądowego powoduje niestabilność ich połączenia z lodowcami., dochodzi do cielenia się, czyli odrywania ogromnych gór lodowych.

Źródło: Instytut Alfreda Wegenera.