Ołomuniec to małe miasteczko, które położone jest na wschodzie Czech, pomiędzy Brnem a Ostrawą. Żyje tam zaledwie 100 tysięcy mieszkańców, a duża część z nich to studenci. Nic dziwnego, że decydują się akurat na to miasto, ponieważ Ołomuniec słynie m.in. z bardzo dobrych uniwersytetów, studenckich festiwali oraz dobrych imprez, a ta trójca niewątpliwie działa jak magnez na młodych ludzi.

To właśnie Ołomuniec był kiedyś stolicą i jednym z ważniejszych miast Moraw

W Ołomuńcu i okolicach spędzam, niestety, tylko półtora dnia i jest to mój ostatni punkt programu podczas kilkudniowej podróży po centralnych Morawach. Ten krótki czas pokazał mi jednak, że miasto, które często (niesłusznie) jest pomijane w przewodnikach najbardziej atrakcyjnych miejsc w tej części Europy, jest zarazem jednym z ładniejszych miast, które odwiedziłem w Europie.

Zwiedzanie Ołomuńca zaczynamy od obiadu w restauracji, która znajduje się w budynku dawnej fortecy w kształcie podkowy. Nie jest to przypadek. Nasza przewodniczka, pani Irena opowiada nam, że dawniej to Ołomuniec, a nie Brno był stolicą całych Moraw. Właśnie dlatego miasto musiało być dobrze zabezpieczone.

Po zaawansowanym systemie fortyfikacji została tylko historia, ale dawne budynki obronne wykorzystano w bardzo dobry sposób. W wielu z nich otworzono restauracje lub bary, które przyciągają nie tylko charakterystyczną, ceglaną architekturą, ale również przepyszną kuchnią i atmosferą.

Z Ołomuńca warto wybrać się do muzeum powozów historycznych

Po zjedzonym posiłku dołącza do nas Štefan, który ma pokazać nam miasto, ale w pierwszej kolejności zabiera nas do muzeum historycznych powozów w miejscowości Čechy pod Kosířem. W trakcie krótkiej podróży autem opowiada nam historię tego miejsca, która zaczęła się od pasji, a jej głównym spoiwem była determinacja.

Niejaki Vaclav Obr kilkanaście lat temu postanowił, że czeska historia i tradycja rzemieślnicza zasługują na pokazanie światu. Włożył wszystkie oszczędności życia w otwarcie małego muzeum. Na początku wszyscy dziwili się, jak można marzyć o muzeum powozów. Brzmi to dość irracjonalnie, ale w 2022 roku muzeum ma już niezwykłą i olbrzymią kolekcję zabytkowych karoc.

Na miejscu znajduje się również warsztat, w którym pracuje Vaclav. Jego praca została doceniona nawet przez filmowców, którzy chętnie korzystali z usług jego pracowni. Powozy wykonane przez Vaclava znalazły się m.in. w filmie „Amadeusz” oraz serialu „Sisi”.

Warto pamiętać, że na Morawach jesteś na Morawach – nie w Czechach!

Z muzeum wracamy do Ołomuńca. Chodząc po centrum miasta, zachwycamy się przepiękną, barokowo-renesansową architekturą. Mówię Štefanowi, że to najładniejsze czeskie miasto, które do tej pory widziałem. – To najładniejsze morawskie miasto, które widziałeś – poprawia mnie z uśmiechem. Kolejny już raz słyszę, że Morawy to nie Czechy.

Štefan opowiada nam anegdotę o tym, czym zawsze ten region był w społecznej świadomości. Kiedy istniała Czechosłowacja, nazwę kraju można było zapisać łącznie (Československo) lub z myślnikiem (Česko-Slovensko). Štefan mówi, że tym myślnikiem były właśnie Morawy. To właśnie one zawsze łączyły Czechy i Słowację.

Ołomuniec bywa nazywany małym Rzymem lub małą Pragą

Nasz przewodnik mówi nam również, że Czesi mają tendencję do porównywania swoich miast lub elementów krajobrazu do innych państw. I tak południowe Morawy są czeską Toskanią, a Ołomuniec jest małym Rzymem. Głównie za sprawą liczby fontann, które znajdują się w centrum. Oprócz nich, na rynku stoi przepiękna i majestatyczna Kolumna Trójcy Przenajświętszej. Ma 35 metrów wysokości i powstała w latach 1716–1854. Jest to jedna z większych figur barokowych w Europie Środkowej i największa rzeźba w Czechach.

Ołomuniec nazywa się też małą Pragą. To dlatego, że miasto ma swój własny zegar astronomiczny, bardzo podobny do praskiego Orloja. Ten w Ołomuńcu znajduje się na północnej fasadzie ratusza, a pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1519 roku. Co ciekawe, tuż obok rynku stoi renesansowa kamienica, w której mieszkał niegdyś 11-letni Mozart. To właśnie w tym mieście napisał jedną ze swoich pierwszych sonat.

Wędrówkę po Ołomuńcu można opisać słowami „od kościoła do kościoła”. W mieście tym bowiem znajduje się bardzo duża liczba obiektów sakralnych. Wszystko dlatego, że to właśnie tutaj powstało pierwsze arcybiskupstwo na Morawach. Dziś ok. 70% Czechów deklaruje się jako ateiści, ale Morawy zawsze były najbardziej katolickim regionem.

Następnego dnia z samego rana opuszczamy Ołomuniec, a ja czuję olbrzymi niedosyt. Z jednej strony, to małe miasto można zobaczyć w zaledwie dwa lub trzy dni. Ale z drugiej – każde miejsce, które odwiedziłem, wprawiało mnie w zachwyt i chciałem, żeby czas na moment się zatrzymał, aby pozostać tam w nieskończoność. Jadąc na lotnisko pomyślałem, że zazdroszczę nawet Hugonowi Kołłątajowi. Na pewno spędził więcej czasu w tym pięknym miejscu niż ja. Abstrahując od tego, że słynny polski polityk i poeta był przetrzymywany w ołomunieckim więzieniu. Ale to już inna historia…