Zwierzę zaobserwowano w okolicy miasta Toyama w Japonii. Ten osobnik miał około 3,5 metra i raczej był to młodzik, który nieopatrznie zapuścił się rejon portu. Najwięksi przedstawiciele gatunku mogą dochodzić nawet do 13 metrów. Ich szątki odnajdywano w brzuchach morskich drapieżników, które polują na te gigantyczne głowonogi. 
 

To właśnie kałamarnica olbrzymia dała początek legendom o krakenach, mitycznych stworach, które atakowały statki, walczyły z wielorybami i siały postrach w głębinach mórz. Bitwę z tym stworem opisywał między innymi Juliusz Verne w "Dwudziestu tysiącach mil podmorskiej żeglugi". Jeden z najsłynniejszych horroropisarzy amerykańskich, Howard Phillips Lovecraft z pewnością myślał o nim tworząc swojego Wielkiego Cthulhu, którego znajdziecie także w opowiadaniach innych pisarzy, na przykład Stephena Kinga, lub w piosenkach - choćby zespołu Metallica. Wtedy to jednak był jeszcze na poły mityczny stwór, od niedawna są dowody, że wciąż żyje i można go spotkać w głębinach. 
 

Już w XIX wieku odnaleziono zachowany ogromny okaz, który trafił do muzeum. Jednak na zobaczenie żywego stworzenia i udokumentowanie go trzeba było czekać wiele lat. Zwierzę posiada dzisięć macek, z czego dwie dłuższe. Jest drapieżnikiem, odżywia się rybami, skorupiakami, a nawet innymi głowonogami, naukowcy nie wykluczają także, że bywa kanibalem. Jego naturalnym wrogiem jest kaszalot oraz rekin polarny.
 

Kałamarnica olbrzymia ma jeszcze kuzynkę. Kolosalną. Ta jest jeszcze większa. Jej łacińska nazwa brzmi mesonychoteuthis hamiltoni, dwa zakosnerwowane okazy znajdują się w nowozelandzkim muzeum Ta Papa. Pierwszy złapał statek rybacki w 2007, osobnik został zamrożony. Drugiego wyłowiono w 2014 roku, miał 3,5 metra i ważył około 350 kg. 
 

Błażej Grygiel