Pojechać do Los Angeles i nie uwiecznić na zdjęciu słynnego napisu Hollywood, to trochę tak jakby spędzić weekend w Nowym Jorku i nie zobaczyć Statuy Wolności. Kultowy symbol uwielbiają nie tylko turyści, ale też sławni rezydenci Miasta Aniołów. Kiedy w 2010 r. pojawiły się plany zburzenia Hollywood Sign i wybudowania na jego miejscu osiedla luksusowych willi, grupa gwiazd w tym Tom Hanks, Arnold Schwarzenegger i Steven Spielberg zebrała ponad 12 milionów dolarów na wykupienie terenu od spółki. I tak jedna z największych atrakcji Los Angeles znów stała się bezpieczna. Prawie. Jej największym zagrożeniem od lat niezmiennie są wandale, którym najwyraźniej zależy na tym, aby cały świat podziwiał ich żarty. Słynny napis już dwukrotnie (w 1976 oraz w sylwestra 2016/2017) został zamieniony w Hollyweed.

To miała być tylko reklama

Hollywood Sign nie od zawsze kojarzył się z luksusem i amerykańskim przemysłem filmowym. Warto zacząć od tego, że pierwotnie napis brzmiał zupełnie inaczej. Po odsłonięciu w 1923 r. Mierzące po 9 metrów białe litery układały się w słowo Hollywodland. Nie było to jednak jeszcze bezpośrednie nawiązane do świętującej coraz większe sukcesy wytwórni filmowej, a do powstającego w okolicy osiedla mieszkaniowego. Gigantyczny napis w rzeczywistości reklamował inwestycję dewelopera i po 1,5 roku miał zostać rozebrany. Tymczasem za 2 lata instalacja będzie obchodziła swoje setne urodziny.

W międzyczasie o filmach powstających w Hollywood zaczęło być coraz głośniej na całym świecie. To właśnie w Los Angeles świętowano premiery kolejnych produkcji, a górujący nad miastem napis przestał być kojarzony tylko wystawnymi posiadłościami na wzgórzach.

Symbol nadziei i porażki

Przełom lat 20. i 30. ubiegłego wieku przyniósł prawdziwą rewolucję w kinie – dźwięk. Wielu artystów scenicznych potraktowało to jako szansę dla siebie. Do Los Angeles przybyły więc tysiące młodych ludzi. Większości z nich nie udało się spełnić marzenia o bycia gwiazdą filmową, a za uosobienie ciemnej strony Hollywood do dziś uważa się młodziutką aktorkę Peg Entwistle. W 1932 r. kobieta zamieszkała u swojego wujka w Beachwood Drive. 

Choć wcześniej występowała między innymi na Broadwayu, w Hollywood nie udało jej się zrobić kariery. Przez całe lato czekała na rolę, jednak telefon od reżysera nigdy nie zadzwonił. 18 września Peg wyszła z domu pod pretekstem spotkania ze znajomymi. W rzeczywistości udała się jednak pod znak Hollywood, który wtedy nie kojarzył się jej już nadzieją, a z porażką i odrzuceniem. 24-letnia artystka popełniła samobójstwo, skacząc z litery H. Kalifornijska prasa z miejsca okrzyknęła ją dziewczyną ze znaku Hollywood. Miejska legenda głosi, że dzień po jej śmierci Peg miała otrzymać propozycję zagrania głównej roli w sztuce o kobiecie, która odebrała sobie życie.

Wielka odbudowa

Czas nie szczędził napisu Hollywood. W latach 70. lokalne władze uznały, że znak wymaga całkowitej przebudowy. Inwestycję wyceniono na ćwierć miliona dolarów. Pierwotnie środki miały zostać zebrane podczas charytatywnego koncertu Fleetwood Mac, jednak mieszkańcy zablokowali wydarzenie. Z pomocą przyszedł Hugh Hefner. W 1978 r. zorganizował w swojej rezydencji licytację, podczas której sławy mogły wykupić poszczególne litery tworzące Hollywood. I tak muzyk Alice Cooper został nieoficjalnym właścicielem litery O, a Andy Williams ufundował W.

Prawie 100 lat od ustawienia Hollywood Sign nikt już nie kwestionuje jego kulturowego znaczenia dla Los Angeles. Dziewięć liter stało się symbolem, wokół którego wyrosły najważniejsze przedsiębiorstwa w branży rozrywkowej. I wszyscy zgodzą się chyba, że bez słynnego napisu na Mount Lee Los Angeles nie byłoby tym samym miastem.

Źródło: hollywoodsign.org