Urzędnicy ostrzegają przed zbytnim optymizmem i spoczywaniem na laurach. Nowe przypadki będą, nie można mieć wątpliwości – przekonują Nowozelandczyków.
Jednocześnie z dobrymi wiadomościami obiecano obywatelom lekkie poluzowanie najostrzejszych restrykcji wobec życia społecznego.
Od 28 kwietnia operować będą mogłyby także ”zwykłe” sklepy, a nie jak dotąd, tylko kluczowe z racji oferowanych towarów sklepy. To samo dotyczy placówek służby zdrowia i szkół.
Ludzie nadal będą proszeni o pozostawanie w domach i unikanie kontaktów z innymi. – Otwieramy ekonomię, a nie społeczne życie ludzi – wyjaśniała na spotkaniu z mediami premier Ardern. Niemniej, centra handlowe i miejsca masowych spotkań ludzi pozostaną zamknięte.
Under Alert Level 3, the goal is to keep on top of COVID-19, while allowing our economy to begin to recover. Some businesses can reopen, however they will need to meet stringent guidelines to ensure they’re operating safely and protect workers and customers against COVID-19. pic.twitter.com/gWgK5rgglG
— New Zealand Labour (@nzlabour) April 27, 2020
Od początku pandemii Nowa Zelandia wykryła ok. 1500 przypadków infekcji SARS-CoV-2. Zmarło 19 osób. – Małe liczby z ostatnich dni dają nadzieję, że osiągnęliśmy cel i wyeliminowaliśmy wirusa – przekonuje szef tamtejszej służby zdrowia, Ashley Bloomfield.
Dodał, że ”eliminacja” nie oznacza kompletnego braku nowych infekcji. – Teraz po prostu wiemy, skąd one się biorą – wyjaśnił urzędnik. Był jednym ze zwolenników szybkich i daleko idących ograniczeń w codziennym życiu i podróżach obywateli.
Kraj zamknął się na zagranicę a ludziom kazano zostać w domach w chwili, gdy odnotowano jedynie kilkadziesiąt przypadków infekcji. Wprowadzono masowe testy przesiewowe i zaczęto śledzenie łańcuchów zakażeń.
Plaże, parki I wszelkie miejsca publicznego wypoczynku i zabawy zamknięto 26 marca. Podobnie biura i szkoły, także restauracje i bary. Zakazano nawet sprzedaży z dostawą do domu.
Według premier Jacindy Ardern, wczesne modele epidemiologiczne wskazywały, że gdyby nie te restrykcje, w Nowej Zelandii dochodziłoby do tysiąca nowych zakażeń każdego dnia.
- Nie wiemy, jak źle mogłoby być. Wspólną pracą zdołaliśmy uniknąć najgorszego – przekonywała w publicznym wystąpieniu do narodu.
Jan Sochaczewski