W Wielkiej Brytanii trwa bardzo nietypowa rekrutacja. Poszukiwana jest osoba z doświadczeniem w prowadzeniu pubu, lubiąca życie w izolacji i... niemająca nic przeciwko wylewaniu piwa na głowę. Tak brzmi opis idealnego kandydata na stanowisko nowego właściciela lokalu Ship Inn na wyspie Piel. Minusy takiej pracy? Niepewna pogoda, samotność i długie godziny pracy. Plusy to wspaniałe zachody słońca, możliwość podglądania fok i ptaków morskich w ich środowisku naturalnym oraz zostanie „królem” lub „królową”.

Nowy „król” Piel

Wyspa Piel jest położona niecały kilometr od od półwyspu Furness. Można na nią dotrzeć promem, który kursuje od kwietnia do września. W pozostałych miesiącach pomoc oferują prywatni przewodnicy. Ze stałego lądu widać ruiny zamku, jednego z niewielu obiektów na wyspie. Zamek został wybudowany na początku XIV wieku przez Johna Cockerhama, opata sąsiedniego opactwa Furness. Budowla miała być ochroną przed szkockimi najazdami. To właśnie w tym miejscu, w czerwcu 1487 r., przebywał Lambert Simnel – oszust, który podawał się z nieżyjącego Hrabiego Warwick. W ten sposób chciał zasiąść na brytyjskim tronie. Jego opiekun i pomysłodawca spisku – ksiądz Symonds – przegrał z armią królewską pod Stoke Field. Król skazał duchownego na dożywotnie więzienie, a Simnela ułaskawił i zatrudnił w królewskiej kuchni.

Ciekawa historia przyciąga turystów nie mniej niż wspomniany pub Ship Inn. Lokal działa od XVIII wieku. Jego klienci to przede wszystkim żeglarze, rybacy i tzw. jednodniowi turyści. Od czasu do czasu są tu organizowane urodziny. Nowy właściciel podpisze umowę na 10 lat. Na samym początku swojej kadencji zostanie koronowany na „króla” lub „królową” Piel. Tytuł nawiązuje do historii wspomnianego Lamberta Simnela. Uroczystość odbywa się w nietypowy sposób. „Król” jest bowiem pasowany zardzewiałą szablą, a następnie na jego głowę wylewane są wiadra piwa.

Praca marzeń na wyspie Piel

Cała klientela pubu w pewnym sensie tworzy „Rycerstwo Piel”. W sali znajduje się duże dębowe krzesło, a każdy, kto na nim usiądzie, zostaje „rycerzem”. Żeby dostąpić tego zaszczytu, najpierw trzeba jednak kupić drinki wszystkim gościom. „Rycerze” pasowani przez „króla” otrzymują szczególny przywilej. Mają prawo zażądać jedzenia i zakwaterowania w gospodzie, jeśli rozbiją się u wybrzeży wyspy Piel. Tradycja ta jest pielęgnowana od wieków.

Nowy „król” rozpocznie swoje rządy od kwietnia przyszłego roku. Bycie właścicielem Ship Inn to nie tylko zabawa, ale też ogromna odpowiedzialność. Tytuł, choć nieoficjalny, to zobowiązuje. Do obowiązków monarchy należy zarządzanie niewielką wysepką. Zdominowana przez stocznie okolica do niedawna nie była uważana za miejsce warte odwiedzenia, jednak to się stopniowo zmienia. Coraz więcej osób decyduje się na kempingi w tych stronach, a Piel jest idealnym przystankiem w drodze do głuszy. Sąsiednia wyspa Walney słynie z kolei ze swoich plaż – według niektórych najpiękniejszych w całej Wielkiej Brytanii.

Tłumacz: Guardian