Źródła energii odnawialnej w Niemczech

Fell jako jedyny wśród poznanych przeze mnie Niemców twierdzi, że żywiołowy rozwój źródeł energii odnawialnej, jaki potem nastąpił, wcale go nie zaskoczył.

– Nie wierzyłem wtedy, że to się odbędzie na taką skalę – mówi mi hodowca bydła mlecznego Wendelin Einsiedler.

Przed jego ogrodem zimowym, skąd jest widok na Alpy, kręcą się leniwie skrzydła dziewięciu wiatraków stojących tuż przy zagrodzie dla krów. Einsiedler swoją prywatną rewolucję w źródłach energii rozpoczął w latach 90. od jednego wiatraka i komory fermentacyjnej do produkcji metanu z gnojówki. Wraz z bratem Ignazem, tak samo producentem mleka, spalali metan w 28-kilowatowym kogeneratorze, który dostarczał ich gospodarstwom elektryczność i ciepłą wodę.

– Nie robiliśmy tego dla pieniędzy – mówi Einsiedler. – To był idealizm.

Ale gdy w 2000 r. weszła w życie ustawa o energii odnawialnej, Einsiedlerowie rozwinęli działalność. Dzisiaj mają pięć dużych komór fermentacyjnych, które przetwarzają na biogaz kiszonki i gnojówkę z ośmiu gospodarstw mleczarskich i dostarczają go pięciokilometrowym rurociągiem do miasteczka Wildpoldsried. Tam jest spalany w kogeneratorach, które zapewniają ogrzewanie wszystkich budynków publicznych, dzielnicy przemysłowej i 130 domów jednorodzinnych.

Dzięki instalacji biogazowej, kolektorom słonecznym na dachach, a zwłaszcza dzięki wiatrakom Wildpoldsried wytwarza pięć razy więcej energii elektrycznej, niż zużywa. Einsiedler zarządza wiatrakami i nie ma najmniejszego kłopotu ze znalezieniem inwestorów. W pierwszą turbinę wiatrową zainwestowało 30 osób. W drugą już 94.

Wiatraki, jako źródło energii. są w Niemczech wszechobecne, niektórzy są zdania, że oszpeciły krajobraz. Einsiedler twierdzi jednak, że jeśli ludzie czerpią z nich zyski, patrzą na nie znacznie życzliwej.

Przekonać rolników i właścicieli domów mieszkalnych, by ułożyli na dachach kolektory słoneczne nie było trudno. Taryfa gwarantowana skupu prądu, ustalona w 2000 r. na poziomie 50 eurocentów za kilowatogodzinę, zapewniała godziwy zysk. W szczytowym roku 2012 zainstalowano w Niemczech panele fotowoltaiczne o sumarycznej mocy 7,6 gigawatów. Ile energii daje panel fotowoltaiczny? Gdy świeci słońce, dają energii tyle, co siedem elektrowni atomowych. Przemysł wytwórczy kolektorów i paneli rozkwitł, choć potem, gdy produkcję uruchomiły Chiny, zrobiło się trudniej. Chiny za to umożliwiły upowszechnienie odnawialnych źródeł energii na całym świecie.
Dzięki ustawie Fella koszt energii pozyskanej ze słońca i wiatru spadł na tyle, że w wielu regionach mogła konkurować z kosztami energii ze spalania paliw kopalnych. Jedną z oznak było zmniejszenie taryfy za energię kupowaną od dużych nowych instalacji słonecznych z 50 do niecałych 10 eurocentów za kilowatogodzinę.

– W ciągu 15 lat doprowadziliśmy do powstania zupełnie nowej sytuacji. To wielki sukces ustawy o energii odnawialnej – przekonuje Fell.

W wyborach do Bundestagu w 2013 r. Fell stracił mandat poselski w wyniku wewnętrznych rozgrywek w partii Zielonych. Wrócił więc do Hammelburga, ale dziś już nie musi patrzeć na pióropusze pary nad Grafenrheinfeldem. W czerwcu reaktor tej elektrowni wyłączono. Nikt, nawet branża atomowa, nie sądzi, by energetyka jądrowa kiedykolwiek wróciła do Niemiec. Z głównym źródłem energii, którym jest węgiel, jest jednak inaczej.

Energia z węgla – czy Niemcy zrezygnują z tego źródła energii?  

W ubiegłym roku 44 proc. energii elektrycznej w Niemczech wytworzono z węgla. 18 proc. z kamiennego, który pochodzi głównie z importu, i około 26 proc. z brunatnego. Wykorzystanie węgla kamiennego spadło znacznie w ostatnim dwudziestoleciu. Natomiast zużycie węgla brunatnego, jak źródło energii, utrzymuje się na zbliżonym poziomie. To jedna z przyczyn, przez którą Niemcy będą miały kłopoty z osiągnięciem ustalonego limitu emisji gazów cieplarnianych w 2020 r.

Niemcy przodują na świecie w wydobyciu węgla brunatnego. Emisja CO2 przy jego spalaniu jest większa niż przy spalaniu węgla kamiennego, ale węgiel brunatny jest najtańszym paliwem kopalnym. Jest tańszy od węgla kamiennego, który z kolei jest tańszy od gazu. Idealnie byłoby, gdyby Niemcy zastąpiły węgiel brunatny gazem. Ale gdy sieć elektryczną zaczęła zalewać subsydiowana energia ze źródeł odnawialnych, stało się coś innego. Na rynku hurtowym, gdzie zawierane są umowy na dostawę elektryczności, cena energii spadła. I to tak, że elektrownie opalane gazem, a niekiedy nawet te na węgiel kamienny, nie były w stanie sprzedać swojej produkcji po opłacalnej cenie.