Witaj w domu

W związku z epidemią koronawirusa coraz więcej kobiet decyduje się na poród domowy. Szpitale są przepełnione chorymi, a porody rodzinne odwołane. Kiedy 33-letnia Kimberly Bonsignore dowiedziała się, że członkowie jej rodziny, zwłaszcza mąż Al i dwuletnia córka Sativy - nie będą mogli być obecni w szpitalu NYU w czasie porodu, zaczęła szukać alternatywy.

Nie chciała rodzić sama. Najbardziej przekonujące wydawało jej się  rozwiązanie ciąży w domowym zaciszu.

„Zależało mi, żeby moja córka też tam była, żeby naprawdę tego doświadczyła. Nie chciałam przyjechać z noworodkiem do domu i oświadczyć: a więc od teraz to jest twoja mała siostrzyczka, jakbym przedstawiała jej szczeniaczka” - tłumaczy Bonsignore.

Gubernator Nowego Jorku, Andrew Cuomo, wydał w końcu zarządzenie pozwalające na obecność jednej osoby towarzyszącej w salach porodowych, pod warunkiem, że zostanie ona przebadana pod kątem COVID-19.  

Jednak perspektywa porodu w szpitalu pełnym pacjentów z koronawirusem ewidentnie zwiększyła popyt na porody domowe - praktykę, która w USA stosowana jest bardzo rzadko. Jak wynika z danych National Center of Biotechnology Information w 2017 roku porody domowe stanowiły ok. 1,61 proc. całkowitej liczby porodów w USA.

15:35

Bonsignore odczuwa coraz bardziej intensywne skurcze, krzyczy z bólu. Pomaga jej doula - Angelique Clarke. Jej dwuletnia córka, Sativa, wystraszona krzykiem mamy, biegnie do taty i babci .

15:56

Doula Angelique Clarke nalewa wrzącą wodę do basenu porodowego. Początkowo używała do tego węża podłączonego do zlewu, ale niespodziewanie skończyła się ciepła woda i trzeba ją było podgrzać w garnkach.

 

Przygotowania

W 37. tygodniu ciąży Bonsignore skontaktowała się z Angelique Clarke, swoją doulą – asystentką przy porodzie z pierwszej ciąży. W przeciwieństwie do położnych, doule często nie mają formalnego wykształcenia medycznego, ale zapewniają matce fizyczne, psychiczne i emocjonalne wsparcie.

Clarke połączyła ją z Carą Muhlhahn - certyfikowaną położną . W normalnych warunkach Muhlhahn i Bonsignore odbyłyby co najmniej 10 wizyt od początku ciąży w celu omówienia potencjalnych powikłań. W czasie pandemii wszystko musiało ograniczyć się do dwóch wirtualnych konsultacji i jednej wizyty w domu.

29 kwietnia około południa Clarke napisała do Muhlhahn z informacją, że Bonsignore ma skurcze. Położna zebrała swój ekwipunek i podjechała do mieszkania Bonsignore, by czekać aż skurcze się nasilą.

 

17:58

Bonsignore wchodzi do basenu z pomocą Clarke - swojej douli i położnej Cary Muhlhahn.