Jednoczesne zamknięcie wszystkich fabryk, targowisk, sklepów i świątyń, zawieszenie kursowania komunikacji publicznej i wstrzymania prac na placach budowy – o co proszą władze Indii swoich obywateli ma utrzymać drastyczny wzrost zakażeń ponad aktualną liczbę ponad 1,3 tys.

Tymczasem pojawiły się nowe i bardzo optymistyczne dane o obecności w powietrzu nad Indiami pyłów PM 2.5 i dwutlenku azotu (gaz cieplarniany produkowany przez samochody i elektrownie). W pierwszym przypadku średnia koncentracja pyłów obniżyła się o 71 proc. (z 91 mikrogramów do 26 już pierwszego dnia ”zamknięcia” kraju).

Według Światowej Organizacji Zdrowia wskazania powyżej 25 mikrogramów PM 2.5 są traktowane jako groźne dla zdrowia. Dwutlenek azotu zmniejszył swoją koncentrację z 52 jednostek na metr sześcienny do 15 (także 71 proc. spadek).

Dramatyczną zmianę widać gołym okiem w postaci niebieskiego nieba, któremu z radością przyglądają się z tarasów i balkonów uwięzieni w domach mieszkańcy Indii. W ich kraju znajduje się 21 z 30 najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie (według IQAir AirVisual's 2019 World Air Quality Report).

- Nie widziałem niebieskiego nieba nad New Delhi od 10 lat. To jakaś niewielka pociecha w czasach tego strasznego kryzysu. Można wychylić głowę i odetechnąć – mówi CNN Jyoti Pande Lavakare, współzałożyciel indyjskiej organizacji ekologicznej Care for Air.

Podobną sytuację, gdzie zatrzymanie przemysłu i komunikacji miejskiej poprawiło jakość powietrza dostrzeżono także w Chinach i Europie. Zaskakującym i smutnym wyjątkiem na tym tle jest Polska.

- Epidemia koronawirusa w znacznym stopniu wstrzymała gospodarkę i transport. W większości polskich miast komunikacja publiczna kursuje ze zmniejszoną częstotliwością, co także powinno mieć zbawienny wpływ na jakość powietrza. Tak się jednak nie dzieje. W niedzielę 29 marca na większości obszaru Polski wyraźnie przekroczone są normy smogu, który szczególnie dotknie stolicę, centrum i południowy-wschód kraju – informuje TVP Info

Poziom dwutlenku azotu spadł, bo jeździ mniej samochodów i autobusów. Ale trującego pyłu w powietrzu jest przerażająco dużo. Im bardziej na południe kraju, tym sytuacja gorsza. W niektórych dużych miastach koncentracja PM2.5 i PM 10 utrzymuje się na poziomie kilkuset procent dopuszczalnej normy (400 proc. PM 2.5 w Łodzi, Krakowie i Katowicach, 650 proc. w Warszawie).

Eksperci od dawna tłumaczą, że za smog w Polsce odpowiadają domowe ”kopciuchy”, piece opalane byle czym. A warunki meteorologiczne (zimno) działają na naszą niekorzyść. Nie pomaga też brak opadów.

Jan Sochaczewski