Kobiety w krajach rozwiniętych coraz większą wagę przykładają do zdobycia wykształcenia i dobrej pracy, odkładając posiadanie dzieci na bliżej niesprecyzowaną przyszłość. Teraz, dzięki postępom medycyny, mogą przesunąć naturalne granice swej płodności o całe dziesięciolecia. Jaka była najstarsza matka na świecie? To zależy, jakie kryterium weźmiemy pod uwagę.

Najstarsza matka, która urodziła dziecko po naturalnym poczęciu

Granice kobiecej płodności wyznacza sprawność jajników. Każdy z nich zawiera na starcie ok. 300 tys. komórek jajowych. Po osiągnięciu maksimum w okolicach 20. roku życia, czynność jajników zaczyna nieubłaganie słabnąć. Po czterdziestce proces ten nabiera tempa.

Obecnie za najstarszą matkę, która urodziła dziecko wskutek naturalnej ciąży, uznawana jest Dawn Brooke. To urodzona w 1938 r. mieszkanka wyspy Guernsey. W 1997 r. urodziła syna, mając 59 lat. Dzięki temu trafiła do „Księgi rekordów Guinnessa”.

Najstarsza matka na świecie po in vitro

Biologia nie stawia wyraźnych granic możliwości samego zajścia w ciążę. Ginekolodzy twierdzą, że macica praktycznie się nie starzeje, o ile tylko jest regularnie „dożywiana” hormonami. Narząd ten można więc przygotować na przyjęcie zarodka także u kobiety po sześćdziesiątce.

Dlatego Dawn Brooke nie była najstarszą z matek. Tytuł ten zdobyła María del Carmen Bousada de Lara z Hiszpanii. W 2006 r. urodziła bliźniaki, mając niemal 67 lat. Z zapłodnienia in vitro skorzystała w USA utrzymując, że jest o 12 lat młodsza. Inaczej nie zostałaby zakwalifikowana do zabiegu.

María del Carmen Bousada de Lara stała się symbolem i nieoficjalną rzeczniczką późnego macierzyństwa. Jednak dwa lata po urodzeniu swych bliźniaków zmarła na raka. Lekarze podkreślają, że kobiety w bardziej zaawansowanym wieku częściej mają komplikacje w czasie ciąży, a ich stan zdrowia może sprawić, że nie będą w stanie opiekować się potomstwem zbyt długo.

Zalety i wady późnego macierzyństwa

Kobiety mogą dziś zrobić karierę – także w do niedawna „męskich” dziedzinach, takich jak nauka, polityka czy biznes – i zdecydować się na macierzyństwo wtedy, gdy uznają, że są już na to gotowe. Swobodniej dobierają partnerów i ustalają z nimi sprawiedliwszy podział obowiązków domowych. Rodziny późno decydujące się na dziecko mogą być dojrzalsze i stabilniejsze.

Jednak eksperci mają co do tego wątpliwości. Czy matka w zaawansowanym wieku będzie dla dziecka bardziej jak rozpieszczająca je babcia? Czy znajdzie z nim wspólny język?

Kiedy jest najlepszy czas na zajście w ciążę?

Mogłoby się wydawać, że odsuwanie w czasie prokreacji jest czymś szkodliwym i dla matki, i dla dziecka. Ostatecznie ewolucja przystosowała nas do rozmnażania się już w młodym, nastoletnim wieku. To na przełom drugiej i trzeciej dekady życia przypada szczyt reprodukcyjnych możliwości kobiety. Czy to nie wtedy należałoby zajść w ciążę?

Niekoniecznie – odpowiadają naukowcy. Oprócz czystej biologii rozrodu w grę wchodzą bowiem także inne, nie mniej ważne czynniki. W przypadku młodych matek na pierwszy plan wysuwają się aspekty społeczne. Nastoletnia ciąża statystycznie częściej jest efektem niedojrzałego, niesformalizowanego związku i prowadzi do problemów z edukacją czy znalezieniem pracy.

Prof. John Mirowsky, socjolog z University of Texas w Austin obliczył, że jeśli weźmiemy pod uwagę najważniejsze czynniki biologiczne, medyczne i społeczne – dotyczące zarówno kobiety, jak i dziecka – najlepiej jest zachodzić w ciążę po trzydziestce! Optymalny wiek to 34 lata, a więc blisko tego, co dziś obserwujemy w krajach rozwiniętych.

Jednak z innych badań wynika, że decyzji o zajściu w „naturalną” ciążę nie można bezkarnie odkładać w nieskończoność. Prof. Angelo Alonzo z Yale University twierdzi, że po przekroczeniu 35. roku życia kobiety nie powinny już zostawać matkami, bo niekorzystnie odbija się to na ich zdrowiu.

Co pozwala na późne macierzyństwo?

Odkładanie na później decyzji o założeniu rodziny napędzają nowe technologie medyczne. W latach 60. XX wieku na rynek trafiły doustne środki antykoncepcyjne, dające kobietom możliwość częściowego przejęcia kontroli nad swą płodnością. Pigułka skutecznie oddzieliła seks od jego głównego ewolucyjnego celu – prokreacji. Pary mogły zdecydować, że w danym momencie nie chcą jeszcze mieć dziecka.

Miały jednak świadomość, że nie mogą z tym zwlekać bez końca, bo na przeszkodzie stała biologia. Sytuację zmieniło dopiero zapłodnienie in vitro. Dzięki niemu w ciążę mogą dziś zajść nawet panie w wieku emerytalnym, o ile tylko znajdą dawczynię komórek jajowych – bo same najczęściej nie są już w stanie ich wyprodukować.

Jednak większość rodziców pragnie mieć dziecko, które będzie ich biologicznym potomkiem. Z pomocą przyszły techniki zamrażania tkanek. Okazało się, że zamrażanie dobrze znoszą jajniki. Wystarczy jednak pobrać fragment jajnika, pokroić go na cienkie skrawki i zamrozić. Potem będzie można przeszczepić tkankę z powrotem.

W 1999 r. dr Kutluk Oktay z Cornell University dokonał tego z powodzeniem u 30-letniej baletnicy. Od tamtej pory przeprowadzono dziesiątki podobnych zabiegów. Poddane im kobiety odzyskiwały płodność i zachodziły w ciążę w sposób naturalny, rodząc zdrowe dzieci.