Po tym, jak w 2015 roku morderca stracił przytomność w swojej celi, lekarze pięciokrotnie wznawiali pracę jego serca. Po ustabilizowaniu się stanu zdrowia, przestępca postanowił  złożyć dosyć nowatorskie odwołanie od wyroku, w którym twierdzi, że technicznie wyrok dożywocia się dokonał, wszak na chwilę zmarł przed interwencją lekarzy.

Przedstawiciele prawa jednak nie kupują tej teorii –  Sąd Apelacyjny w Iowa orzekł, że 66-letni mężczyzna pozostanie w więzieniu do momentu, gdy lekarz stwierdzi, że nie żyje na dobre.

"Schreiber albo żyje i oznacza to, że musi pozostać w więzieniu, albo oficjalnie nie żyje, w którym to przypadku to odwołanie jest bezcelowe" - napisała sędzia Amanda Potterfield. I chociaż niektóre prawa w Stanach Zjednoczonych są absurdalne, żadne z nich nie dotyczy sytuacji “zmartwychwstania”, które mogłoby prowadzić do unieważnienia wyroku dożywocia.

Schreiber siedzi za kratkami od 1996 roku, kiedy to oskarżono go o śmierć Johna Dale'a Terry'ego, 39-latka, którego ciało znaleziono w opuszczonej przyczepie. Według prokuratury 43-letni wówczas Schreiber zabił mężczyznę drewnianą rączką kilofa, wcześniej oddawszy się rozkoszom cielesnym z partnerką ofiary. Sędziowie uznali go za winnego morderstwa pierwszego stopnia i w 1997 roku skazali go na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego.

Prawie dwie dekady później Schreibera zaatakowało ciężkie zatrucie septyczne. Według akt sądowych zakażenie wywołane ogromną ilością kamieni nerkowych "spowodowało wewnętrzne oddawanie moczu". 30 marca 2015 r. Morderca stracił przytomność i został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze przywrócili go do życia, podając adrenalinę.

W kwietniu 2018 roku Schreiber złożył wniosek o pomoc dotyczącą jego wyroku, twierdząc, że jest przetrzymywany w więzieniu nielegalnie. Według więźnia zgodnie z literą prawa jego wyrok miał zakończyć się wraz z jego śmiercią, co miało miejsce trzy lata wcześniej, kiedy stanęło jego serca.

Sędzia sądu rejonowego nie przekonał się jednak do kreatywnej próby odnalezienia luki w prawie, twierdząc, że argument Schreibera był "bezsensowny". 

Po odrzuceniu wniosku przez sąd rejonowy więzień udał się do Sądu Apelacyjnego w Iowa, który również nie dał się przekonać do słuszności odwołania od wyroku. W opublikowanej w ubiegłą środę opinii skład sędziowski nie próbował liczyć się z duchową lub medyczną definicją "śmierci", która wywołała intensywne spory prawne i złożone debaty na temat etyki lekarskiej. Zamiast tego, skupili się na tym, co oznacza "życie w więzieniu".

"Nie sądzimy, aby ustawodawca chciał, by przepis ten [...] uwolnił oskarżonych o popełnienie przestępstwa za każdym razem, gdy procedury medyczne podczas ich uwięzienia prowadzą do ich resuscytacji przez pracowników służby zdrowia" - napisała Potterfield.

W swoim apelu Schreiber argumentował również, że lekarze naruszyli jego prawa, kiedy zlekceważyli dyspozycję pacjenta, by w razie sytuacji zagrażającej życiu, nie podejmowali się próby reanimacji. Zgodnie z zapisami sądowymi jednak, pracownicy szpitala podjęli taką decyzję po konsultacji z bratem mordercy, który zgodził się na podanie bratu leków uśmierzających ból.

Aktualnie Schreiber pozostaje w więzieniu stanowym w Iowa i jeszcze nie jest jasne, czy planuje skierować swoją walkę o wolność do sądu wyższej instancji.

Katarzyna Mazur