Wraz z wybuchem i wojny światowej Maria znowu rzuca się w wir pracy, pociągając za sobą wielu ochotników. Tym razem wymyśla mobilne aparaty rentgena zainstalowane w samochodzie. Odkryte 20 lat wcześniej promienie X nadal były bardziej ciekawostką przyrodniczą niż narzędziem medyków – niedługo przed wojną hochsztaplerzy oferowali lornetki teatralne, które 
w cudowny sposób pozwalały oglądać aktorów nago. Curie zatem sama zasiada za kierownicą 
i przez cztery lata zawieruchy jeździ do rannych żołnierzy pomagać w opatrywaniu złamań i postrzałów.

Ta dobroczynna działalność oczywiście nie pozostaje obojętna dla jej zdrowia. Słabość fizyczną i złe wyniki badań krwi potęgują kolejne, coraz poważniejsze niedyspozycje. Maria słyszy szumy w uszach, prawie traci wzrok z powodu katarakty. Aby ukryć swój brak sprawności przed współpracownikami, próbuje udawać, a przed obcymi i pismakami chroni ją nazwisko Carre, na które rejestruje się do lekarza. Po czterech operacjach na zaćmę w latach 1923–1930 i wszczepieniu soczewki, która nie pozwala na akomodację oka, pisze do swojej młodszej córki Ewy: Przyzwyczaiłam się do chodzenia bez okularów. (...) Najwięcej przeszkadza mi widzenie podwójne: z jego to przyczyny nie poznaję ludzi, którzy się do mnie zbliżają. Co dzień ćwiczę się w czytaniu i pisaniu, dotychczas jednak jest to trudniejsze od chodzenia! Z pewnością będziesz musiała mi dopomóc w redagowaniu artykułu dla Encyklopedii Brytyjskiej. Wkrótce jednak znowu sama prowadzi samochód i wraca do precyzyjnych pomiarów w laboratorium. Po 35 latach wdychania „emanacji” radu i czterech latach przy promieniach X Maria Skłodowska-Curie cieszy się życiem do 4 lipca 1934 r. Błyskotliwe geny państwo Curie przekazali swoim potomkom. Ich córka Irene Joliot-Curie była drugą kobietą na świecie, która zdobyła Nagrodę Nobla, a jej dzieci również są uznanymi naukowcami.