Analizując historyczne wydarzenia, pod uwagę bierze się szereg różnych czynników, oceniając status gospodarczy i stan polityczny danego rejonu, wzajemne relacje sąsiedzkie, tajemnicze rozgrywki wewnątrz rodów czy oddziaływanie odśrodkowych sił, które powoli rozbijają społeczną stabilność. Wygląd w tym wypadku wydaje się sprawą drugorzędną, lecz nie powinniśmy go lekceważyć, bo często te wizerunkowe kwestie miały wielkie znaczenie.

Broda podkreślała status, ale i była elementem niepożądanym, działała odstraszająco na przeciwników, a niekiedy - jak sądzili niektórzy władcy - przeszkadzała w walce. Jak dowodzą historycy: nie można przejść obok niej obojętnie, zwłaszcza dziś, gdy role społeczne ulegają zmianom. Mężczyźni, poszukując swojej tożsamości, coraz częściej zapuszczają brodę, by poczuć się jak przed wiekami.

Brzytwa - od prehistorii do nowożytności

Mówiąc szczerze, nie wiadomo do końca, kiedy człowiek zaczął się golić. Tropy wskazują na bardzo zamierzchłe czasy, gdy nasi przodkowie mieszkali w jaskiniach. Można się za to domyślać, po co usuwano zarost - najczęściej, aby pozbyć się zanieczyszczeń, w tym różnego rodzaju insektów - wszy i pcheł, które niczym niewzruszone żyły sobie w tej bujnej, owłosionej krainie.

Broda swędziała, denerwowała, przeszkadzając w tak prozaicznych czynnościach, jak jedzenie i picie. Jak dowodzą niektórzy badacze, miała też inne mankamenty, między innymi przeszkadzała w walce. Oczywiście, dawni ludzie nie mieli do dyspozycji brzytew, ale znaleźli inny sposób, by ukrócić rozrost brody. Najczęściej używali ostrych kamieni i muszli. Gorzej, jak włosy zdążyły się dość mocno rozrosnąć - w tej sytuacji sięgano po metody drastyczne, przypalając zbyt bujny zarost ogniem.

W epoce brązu było lepiej, bo w wielu regionach pojawiły się wykonane ze stopu i miedzi narzędzia do golenia. Archeolodzy początkowo myśleli, że służą one raczej do wyprawiania skór czy okorowywania drewna, ale pozostawione na nich fragmenty ludzkich włosów, rozwiały te wątpliwości. Przykładowa brzytwa używana w tamtym okresie przypominała trochę współcześnie znane ostrze do siekania ziół. Trafiały się rękojeści bardzo zdobione, np. różnymi zygzakami czy motywami zwierzęcymi. Tworzone były z rogów bądź drewna.

Wygląd brzytwy ewoluował, z czasem upodabniając się do tej, które znamy współcześnie. Można powiedzieć, że to właśnie przez ten cały długi okres - od epoki brązu aż do połowy XX wieku - była stale udoskonalana. Jeszcze w Egipcie miała kształt tasaka, ale już w czasach Aleksandra Macedońskiego znacznie się zmniejszyła, przypominając bardzo krótki miecz. Początek formowania się klasycznego, znanego wszystkim, kształtu, przypada na wiek 18, a dokładnie 1740, gdy Benjamin Huntsman stworzył składane i chowane do obudowy ostrze.

Burzliwe dzieje brody - jaki był jej status na przestrzeni wieków?

Ludzkie życie to nieustanna walka między czynnikami biologicznymi i kulturowymi. Dla ludów pierwotnych zarost - choć denerwujący - pełnił ważne funkcje, między innymi ogrzewał ciało i amortyzował uderzenia przeciwnika. Rozwój cywilizacji to zmienił, gdyż usuwając go, zaczęliśmy podkreślać swoją wyższość i odrębność od niżej usytuowanych gatunków. Jak się jednak okazało - trudno walczyć z tym, co naturalne, dlatego też broda miała swoje ogromne znaczenie w każdej epoce.

Wszystkie wielkie cywilizacje przykładały do jej wyglądu dużą wagę. Sumerowie nacierali ją oliwą i nakręcali na lokówki, co pozwoliło im uzyskać fantazyjne, oryginalne wzory, Asyryjczycy, Persowie i Egipcjanie farbowali na różne kolory, a faraonowie, żeby podkreślić swój majestat, zakładali nawet sztuczne brody. Zresztą, ten zabieg stosowali monarchowie - nie tylko płci męskiej, ale i żeńskiej. Specjalne zwyczaje mieli też starożytni Grecy, którzy kręcili na brodach loki specjalnymi szczypcami. Traktowali oni zarost w sposób szczególny, jako intymną sferę. Bez pozwolenia nie było można jej dotykać, nie mówiąc już o ścięciu, za co groziła dotkliwa kara. Wśród starożytnych Greków bujny zarost był oznaką dorosłości i męskości, dlatego też golenie postrzegano jako oznakę zniewieściałości.

Nic sobie z tego nie robił Aleksander Wielki, który zachęcał swoich żołnierzy do golenia, przekonując, że zarośnięte lico przeszkadza w walce. Rzymianie - głównie przez coraz częstsze kontakty ze światem greckim (zdominowanym przez wpływ Aleksandra Wielkiego) - golili się jak jeden mąż, używając do tego celu nie tylko brzytew, ale też dodatków jak kremy depilacyjne i proszki z pumeksu. Wyjątki od tej normy się zdarzały, ale głównie w biedniejszych warstwach. Później - w II w. n.e., nastąpiła diametralna zmiana, za co odpowiadał cesarz Hadrian, który rzekomo zapuścił brodę, by ukryć szpecące twarz blizny.

W średniowieczu z zarostem bywało różnie, gdyż z jednej strony był atrybutem mądrości i dojrzałości (królowie i rycerze), z drugiej zakazanym owocem, co dotyczyło chrześcijańskich mnichów. W prawie kanonicznym był jasny nakaz golenia. Kolejne epoki to istna sinusoida. Podczas gdy w renesansie broda miała mocną pozycję, tak już w czasie oświecenia wręcz przeciwnie. Ludwik XIV kazał golić nawet cienkie wąski, tak by nic nie pozostało na twarzy. Absolutyzm oświecony to bardzo zły czas dla brodaczy, co można było zaobserwować w wielu krajach - od Rosji (gdzie car Piotr kazał golić brody siłą) aż po Sekwanę. Nie dziwi więc, że w tym czasie wszyscy wielcy ludzie epoki - od ojców założycieli Stanów Zjednoczonych po twórców Konstytucji 3 Maja, mieli gładkie lico. Co gorsza, za czasów rewolucji francuskiej za noszenie brody groziła najsurowsza kara - ścięcie na gilotynie!

Kobiety chcą ukraść brodę?!

W późniejszym czasie, zarówno w Europie, jak i USA, broda nie była już przypisywana rewolucjonistom i lekkoduchom, stając się na nowo symbolem męskiej siły i witalności. Co ciekawe, było to związane z rosnącą na sile aktywnością kobiet. Od połowy XIX wieku inicjatywa ruchu emancypacyjnego była niezwykle intensywna, co wpędzało mężczyzn w coraz większą panikę. Zaczęła się nowa epoka, gdzie golenie się nie było związane z obowiązującą modą, bo stało się czymś więcej - rozpaczliwą próbą samoobrony, by zachować męską dominację.

Popatrzmy na to z perspektywy mężczyzny żyjącego pod koniec 19 wieku. Jeśli chodzi o typowe, stereotypowe role społeczne, to we wcześniejszych epokach wyglądały one dość podobnie. Kobieta wychowywała dzieci, a mężczyzna pracował. Gdy on szedł na wojnę, ona opiekowała się domem, czekając na jego powrót. W wyższych sferach dostojni panowie dyskutowali we własnym gronie o najważniejszych (z ich perspektywy) sprawach: polityce, wojnie i biznesie. Dla pań zaś przeznaczone były zupełnie inne tematy, nie tak ważkie, jak wielka polityka, światowe wojny i interesy w zamorskich koloniach. Przez wieki ten porządek świata nie ulegał zmianie, aż tu nagle okazało się, że te drobne kobietki mają silny głos i chęć do działania. Słusznie domagając się większej ilości praw (tak podstawowych, jak chociażby prawo do głosowania w wyborach), zaczęły się jawić jako groźne istoty, które odwrócą cały ład do góry nogami.

Oczywiście, bardzo głośno protestował kościół, czego dobitnym dowodem książka z 1896 roku pt. “Women’s Suffrage: The Reform Against Nature”. Jej twórcą był teolog i kaznodzieja Horace Bushnell, twierdząc, że kobiety za żadne skarby nie mogą być równe mężczyznom, między innymi z tego powodu, że nie mają… zarostu na twarzy. Konserwatyzm kościoła i jego członków raczej nie dziwi, ale wpis w “Encyclopedia Britannica” definiujący brodę jako symbol prawdziwego mężczyzny, już zdecydowanie tak. Co ciekawe, także medycyna znalazła uzasadnienie, dlaczego warto nosić jak najbardziej bujną brodę. Tłumaczono bowiem, że zapewnia ona ochronę nosa i gardła przed zarazkami. I tak trwało to do początków XX wieku, gdy pojawiły się maszynki do golenia, dzięki którym usuwanie zarostu stało się zdecydowanie łatwiejszym procesem. Stały się tak powszechne, że zaczęły z nich korzystać także kobiety, by golić nogi i włosy pod pachami.

Prawdziwa rewolucja zaczęła się po I wojnie światowej. Jeszcze przed jej wybuchem praktycznie żadna kobieta na Zachodzie nie goliła nóg, ale już w 1964 roku robiły to prawie wszystkie kobiety poniżej 44 roku życia (98%). Christina Hope, amerykańska badaczka, która opisała to zjawisko w swojej pracy naukowej (“Owłosienie u kobiet rasy kaukaskiej w kulturze amerykańskiej”), stwierdziła, że skrajny napór marketingowy przyczynił się w ogromnym stopniu do tego, że kobiety zaczęły się depilować. Modne w tamtym okresie przeźroczyste rękawy i suknie w stylu grecko-rzymskim, wymagały, by usuwać owłosienie. W przeciwnym razie było ono wstydliwie widoczne.

Późniejsze lata to ogromna ilość komunikatów reklamowych zachęcających do korzystania z maszynek do golenia, które coraz bardziej upodabniały się do męskich odpowiedników. Wydaje się, że współczesny wysyp “drwali” to niejako pokłosie tych zmian i kolejna męska kontrrewolucja, która ma podkreślić własną tożsamość. Podobnie jak dawniej, gdyż mężczyźni starali się za pomocą zarostu zatrzymać nieuchronne zmiany społeczne, tak samo dzisiaj używanie maszynek a’la Gillette jest passe, bo rządzą tradycyjne, ponadczasowe metody golenia - na czele z prostą brzytwą.

Rozumiejąc te procesy i widząc zachodzące zmiany społeczne, nie dziwi, że w internecie znajdziemy wartościowe artykuły o tym, jak zapuścić brodę, jak ją golić i pielęgnować. Mając na uwadze całą bogatą historię męskiego zarostu, widzimy, że nie jest to błahy, zastępczy temat, lecz czasem elektryzujący całe nacje, prowadząc nawet do nastrojów rewolucyjnych.

Artykuł powstał przy współpracy ze specjalistami ze sklepu dla mężczyzn dlagentlemana.pl