Pomimo układu o nieproliferacji broni jądrowej aż 35 do 40 krajów jest w stanie stworzyć broń atomową. I nic nie pomagają działania Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, której inspektorzy rozbrojeniowi wydają się mieć związane ręce. Układ z 1968 r. o nierozprzestrzenianiu zalegalizował wprawdzie arsenał ówczesnej „wielkiej piątki” państw atomowych, ale pod warunkiem jego systematycznego rozbrajania. W latach 90. podejmowano obiecujące kroki w tym kierunku, ale zostały one zastopowane. Za prezydentury George`a W. Busha USA podjęły decyzję o budowaniu zminiaturyzowanych ładunków jądrowych. Broń atomową ma Pakistan, Indie, Izrael, a także Korea Północna. W ostatnich latach całkowicie zawiodła międzynarodowa kontrola eksportu materiałów rozszczepialnych i powstał „czarny runek atomu”, w którym uczestniczą pozbawieni skrupułów eksperci nuklearni i firmy a także organy państwowe. Czarny rynek oferuje wszystko, czego potrzeba do zbudowania broni nuklearnej. Kontrolerzy ONZ są bezradni, a agencje wywiadowcze nie wiedzą, jak przeciwdziałać zagrożeniu. Jak stwierdził członek Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu, który nie chce ujawniać swojego nazwiska, - Wojna atomowa będzie coraz bliżej, jeśli nie zdecydujemy się na międzynarodowy system ochrony. Obawiam się, że zatarły się wspomnienia tragedii Hiroszimy i Nagasaki, a broń atomowa dostaje się w ręce bezwzględnych dyktatorów i terrorystów. A świat znalazł się na łasce słabych polityków. Tekst: Agnieszka Budo