Widząc w Laponii znaki z ostrzeżeniami o reniferach, potraktowałem je jak ostrzenia o leśnej zwierzynie w innych częściach Europy. Znaczy trzeba zwiększyć uwagę, bo można takowe spotkać, ale każdy kierowca może na palcach jednej ręki policzyć ile razy spotkał sarnę czy dzika na drodze. Jak raz w miesiącu, to już uważamy, że bardzo często.
 

Zobacz galerię trzeciej części opowieści o drodze do Laponii!
 

Z reniferami jest zdecydowanie inaczej. Zanim zjechaliśmy z Fińskiej E8 (a jechaliśmy nią przez całą Laponię, jakieś 400 km), to ilość spotkań była tak liczna, że wprowadziliśmy nawet pewną typologię reniferów, w zależności od ich zachowania na szosie. Oczywiście pomijamy stada, które się spokojnie pasły po obu stronach trasy.
 

Typologia dotyczy tylko tych łażących po drogach, i tak :
 

Luźny Łukasz – stoi sobie przy samym skraju drogi (dopuszczalna prędkość na E8 to 100 km/h) z zadem wystawionym niemal na pas ruchu. Jak to Luźny Łukasz – ma ‘wywalone’ na wszystko. Jak zwolnisz czy przystaniesz by mu się lepiej przyjrzeć, tudzież zrobić zdjęcie, Luźny nawet nie podniesie łba, by sprawdzić co się dzieje, tylko spokojnie sobie pogryza swoją zieleninę. A czasem jeszcze się odwróci do ciebie tą stroną ciała, w której ma ciebie i wszystkie przejeżdżające samochody. Normalnie oaza spokoju.
 

Szeryf – wychodzi spokojnie na nasz pas ruchu, robi to z odpowiednim wyprzedzeniem by dać szanse na wyhamowanie. Staje w poprzek drogi i obraca łeb patrząc na ciebie z wyrazem oczu mówiącym : „spróbuj przejechać to tak ci przefasonuję karoserię, że dopiero po dowodzie rejestracyjnym się domyślisz, jaka marką samochodu jechałeś”. Szeryf nie robi tego z egoistycznych pobudek, gdyż zaraz za nim przez drogę przełazi niewielkie stadko. Bez pośpiechu, ot spacerkiem. Zasadniczo Finowie słyną z tego, że nigdzie się nie spieszą, bo i po co jak przez miesiąc jest noc - renifery mają tak samo. Najrozsądniej dopasować się do tego stylu. Choćby Ci się nie wiem jak spieszyło, to nie próbuj trąbić na Szeryfa, bo gotów spełnić swą groźbę. Po przejściu stada Szeryf unosi dumnie łeb i dostojnym krokiem schodzi z drogi. Brakuje mu tylko żółtej kamizelki i znaku ‘STOP’.
 

Zagubiony Zigi – dostrzeżesz go już z daleka. Lezie środkiem drogi zachwycony przerywaną białą kreską, którą z całą pewnością namalowano właśnie dla niego. Ma w całkowitym lekceważeniu przejeżdżające obok samochody. Kiedy go mijałem, drugim pasem z naprzeciwka, przejechał tir, Zigi nawet nie raczył się obejrzeć. Kiedy dojeżdżałem do końca prostej, i zerknąłem w lusterko, Zigi był jakieś 300 m za mną nadal spacerując po białych kreskach, za którymi postanowił podążać do końca świata.
 

Wesoły Grześ – wyskoczy nagle z zarośli i choć pobocza Finowie mają dość szeroko wykoszone, to Grześ błyskawicznie zbliża się do drogi. Ten cielaczek robi to w podskokach wybijając się z czterech nóg jednocześnie, jak by to były sprężyny. Niczym postać z kreskówki. Gwałtownie hamujesz, ale oczami wyobraźni już widzisz tego rena na masce samochodu, jeszcze jeden sus… gdy nagle z krzaków wychyla się łepetyna rodzica i charakterystycznym gardłowym :”Eerrryyk” powoduje, że Grześ w locie zmienia kierunek susów i wraca do mamy albo taty (oboje mają poroże). Nawet trafił mi się jeden mniej usłuchany, który stwierdził, że to super zabawa ‘hopsasać’ sobie wzdłuż drogi ścigając się z samochodem.
 

Reasumując – w Laponii, w jeden dzień spotkasz na drodze więcej reniferów, niż wszelakiej innej zwierzyny na drogach Europy przez cały rok.
 

Przeczytaj poprzedni odcinek relacji z wyprawy do Laponii!

 

Tekst : Artur Kordian Cybulski
 

Zdjęcia : Ania i Agnieszka Pawlaczyk
 


Zobacz kolejny odcinek naszego serialu "Warto spróbować" - tym razem nasza reporterka rusza na tor rowerowy!