Transporty żywych koni, krów, świń czy bardzo młodych cieląt i jagniąt jadą z Polski dniami i nocami do rzeźni we Włoszech czy Francji.

Karmienie, pojenie i odpoczynek zwierząt jest fikcją, co wykazały raporty niezależne (których streszczenia znajdują się tutaj), a także raporty unijnej jednostki FVO monitorującej wdrażanie prawa UE (znajdziesz je tutaj). Zdjęcia koni i innych zwierząt transportowanych z Polski na rzeź z kampanii Vivy sprzed 10 lat są niestety nadal jak najbardziej aktualne. Transporty długodystansowe to współczesne bestialstwo, na które prawo i instytucje mające je kontrolować przymykają oczy. Zwierzęta jadą z Polski, Hiszpanii, Rumunii i Litwy na południe Włoch, z Niemiec i Holandii do Kazania w Rosji lub do północnej Afryki, z Wielkiej Brytanii i Irlandii do Holandii, z Litwy i Holandii do Hiszpanii, z Węgier do Grecji, z Holandii do Polski… A w szerszej perspektywie także z Ameryki Południowej do Włoch, z Australii na Bliski Wschód… Jednocześnie w UE od niedawna obowiązuje Traktat Lizboński, którego artykuł 13 wyraźnie stwierdza, że zwierzęta czują a UE musi brać pod uwagę ich dobrostan tworząc prawo. Traktat Lizboński daje prawo obywatelom UE wpływania na legislację drogą demokracji bezpośredniej. Jeśli milion obywateli podpisze się pod wnioskiem o nowe prawo, Komisja Europejska będzie musiała się do tej propozycji ustosunkować. Z inicjatywy europosła Dana Jorgensena powstała koalicja mająca na celu zebranie miliona podpisów za zakazaniem transportów dłuższych niż 8-godzinne. Mamy czas do końca października. Petycję 8hours podpisało do tej pory niecałe 37 000 Polaków (na prawie 400.000 wszystkich podpisów). To stanowczo zbyt mało. Szczególnie w porównaniu z milionami zwierząt w naszym kraju, które zgodnie z prawem mogą jechać na rzeź nawet ponad 90 godzin. Pokażmy, że nie zgadzamy się na to, aby zwierzęta ginęły codziennie w tych bezsensownych torturach! Pokażmy, że jest nas dużo!