- Otyłość była stanem pożądanym, a figurki otyłych kobiet mogły być przynoszącymi szczęście totemami, magicznymi fetyszami które mogły np. mieć przy sobie ciężarne czy karmiące. Fakt, że wiele z figurek ma wytarte kształty, zapewne dlatego, że były przekazywane między kobietami z pokolenia na pokolenie – przekonują autorzy badania.

Nie wszyscy przyjmują wyjaśnienia Johnsona i jego kolegów. Julien Riel-Salvatore, archeolog z uczelni w Montrealu, w serii wpisów na Twitterze nie pozostawił na analizie opisanej w ”Obesity” suchej nitki. – Kolejne fatalne spojrzenie na ‘Wenus’ w wykonaniu nie-specjalistów. Nie sposób wyrazić jak złe jest to badanie w zakresie terminologii, wyboru próbek, metodologii, prezentacji danych i opisu dostępnych źródeł – wylicza.

 

 

Archeolog z Kanady wytyka lekarzom z Colorado, że arbitralnie do opisu wycinka czasu długości 24 tys. lat dla wybrali 41 figurek z kilkuset dostępnych tak, by ich wygląd pasował do założonej tezy. Riel-Salvatore zauważa też, że badanie nie zawiera właściwych danych na temat pozyskanych z internetu zdjęć figurek czy nawet informacji o faktycznym wieku rzeźb. Zdaniem kanadyjskiego naukowca zabrakło też pomiarów odległości między terenami, na których figurki znaleziono a zasięgiem lodowców w danym okresie.

Archeolog kpi też, że w jednym przypadku Johnson i koledzy opisują ”nagą” figurkę posługując się zdjęciami z opracowania archeologicznego stworzonego w celu analizy ubioru społeczeństw paleolitu górnego.

Czy krytyka odbiera znaczenie badaniu z Colorado? Niekoniecznie o tyle, że interdyscyplinarne spojrzenia mogą prowadzić do zaskakujących odkryć. Johnson, Lanaspa-Garcia i Fox prezentują tu dość fascynujący argument, z którym, i to trzeba podkreślić, nie wszyscy się zgadzają.

Jeżeli jednak mają rację, to figurki ”grubych Wenus” z epoki lodowcowej mogły odegrać dużo większą symboliczną rolę w przeprowadzeniu ludzkości przez trudne czasy, niż ktokolwiek przypuszczał.