Gus Hosein, dyrektor organizacji Privacy International, która zajmuje się zagadnieniami prywatności, tłumaczy, że współczesnej policji wystarczy nasz telefon lub komputer, aby wiedzieć o czym myślimy. Niewielką pociechą jest fakt, że zdajemy sobie sprawę z tego, co się dzieje. Jak ujął to profesor informatyki Alessandro Acquisti z Carnegie Mellon University:

– W ochronie prywatności odbywa się zabawa w kotka i myszkę, w której jesteśmy tą słabszą stroną. Świadomość, że tak czy owak musimy brać udział w tej zabawie, może zniechęcać. Ale jeszcze bardziej przygnębiające okazują się próby aktywnej ochrony własnej prywatności.

Prof. Randolph Lewis z University of Texas w swojej nowej książce Pod obserwacją: będąc inwigilowanym w dzisiejszej Ameryce napisał, że ludzie czujący siłę obserwacji są przytłoczeni jej wszechobecnością. Pragnienie prywatności – według Acquistiego – jest potrzebą ludzką. Niepokojące jest to, że każdy z nas cierpi na utratę prywatności, a społeczeństwo docenia ją wtedy, kiedy zaczyna tracić swoją prywatność.

Czy wiszący nad nami stan permanentnej inwigilacji z Orwellowskiej wizji to już fakt? Może da się na to zjawisko spojrzeć bardziej optymistycznie, może świat pod obserwacją jest lepszy? Weźmy np. pod uwagę 463 fotopułapki na podczerwień zainstalowane przez World Wildlife Fund w Chinach do obserwacji zagrożonych wyginięciem pand. Albo np. „strażników leśnych” na Sri Lance, czyli kamery mające chronić przed nielegalnym wyrębem kurczące się lasy tej wyspy.

„Jeśli chcesz wiedzieć, jaka będzie przyszłość – ostrzegał ponuro Orwell – wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, wiecznie”. Ta autorytarna wizja nie bierze pod uwagę możliwości, że rządy wykorzystują szerzącą się inwigilację do zapewnienia bezpieczeństwa na ulicach.

Wspomnijmy filmy z kamer monitoringu, które pozwoliły schwytać sprawców zamachów bombowych w londyńskim metrze w 2005 r. i na maratonie bostońskim w 2013 r. Niezliczone są mniej znane przypadki tego typu wykorzystania nagrań z monitoringu. W bostońskim porcie testowana jest metoda sprawdzania ładunków wymyślona przez fizyków z Massachusetts Institute of Technology. Urządzenie do prześwietlania ładunków pozwala bez otwierania kontenera poznać dokładny skład pierwiastkowy jego zawartości.