Ile już trwa inwigilacja społeczeństwa? Co oznacza permanentna inwigilacja?

Ile już trwa inwigilacja obywateli? W 1949 r., gdy nad Europą wisiało widmo autorytaryzmów, brytyjski powieściopisarz George Orwell wydał swoją mistrzowską antyutopię w roku 1984, z której pochodzi ponure napomnienie: Wielki Brat patrzy. Może i wówczas było to niepokojące, ale kontrola społeczeństwa w tamtych czasach była przedsięwzięciem staroświecko ograniczonym. W tym samym roku 1949 amerykańska spółka wypuściła na rynek pierwszy system telewizji przemysłowej.

Dwa lata później, w 1951 r., Kodak przedstawił zdumionej publiczności pierwszą przenośną kamerę fotograficzną. Dzisiaj do internetu trafia rocznie ponad 2,5 bln zdjęć, nie mówiąc o kolejnych, których ludzie nie udostępniają, tylko zachowują dla siebie. Jak się ocenia, rocznie sprzedawanych jest 106 mln urządzeń do inwigilacji (m. in. kamer). Ponad 3 mln bankomatów na całym globie wpatruje się w klientów kamerami.

Nad drogami i ulicami wiszą dziesiątki tysięcy kamer z systemem automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych (ARTR) – albo też – jak w Wielkiej Brytanii – kontrolowane są ruchy podejrzanych o przestępstwa. Nie wiadomo, ile osób nosi umocowane na stałe na ich ubraniu kamery, ale liczba ta stale rośnie. Ze sprzętem do inwigilacji chodzą już nie tylko policjanci, ale także pracownicy szpitali i inne osoby nienależące do organów ochrony porządku publicznego. Rozpowszechniają się też prywatne, osobiste urządzenia monitorujące: kamery samochodowe, kamery na kaskach rowerzystów, dzwonki do drzwi z kamerą mające łapać złodziei przesyłek. Niepokojem napawają miliardy zdjęć niczego niepodejrzewających obywateli uchwyconych przez systemy obserwujące i przechowywane w bazach danych, nad którymi praktycznie nie ma kontroli.

A to są tylko sprzęty do inwigilacji, które możemy zobaczyć. Na niebie roi się dziś od dronów – w 2016 r. Amerykanie kupili ich 2,5 mln, zarówno w celach hobbystycznych, jak i biznesowych. W liczbie tej nie są ujęte bezzałogowe urządzenia latające wykorzystywane przez rząd Stanów Zjednoczonych nie tylko do zrzucania bomb na terrorystów w Jemenie, ale także obserwacji terenów zalanych po huraganie w Teksasie. Nieuwzględnione są też tysiące latających urządzeń szpiegowskich używanych przez inne państwa, m.in. Rosję, Chiny, Iran czy Koreę Północną.

Nasz glob jest inwigilowany przez ponad 1700 satelitów. Niektóre z nich z wysokości 500 km potrafią wypatrzyć stadko bawołów czy początkowe stadium pożaru lasu. Szczegółowym zdjęciem z kamery w kosmosie ulicy, przy której pracujemy, może dysponować ktoś, kogo w ogóle nie znamy.
A równocześnie na tej samej ulicy możemy być fotografowani czy filmowani kilkanaście razy dziennie przez ukryte kamery inwigilujące. Smartfony, wyszukiwarki internetowe, profile w mediach społecznościowych zdradzają nasze tajemnice.