Archipelag Nowa Ziemia położony jest na Oceanie Arktycznym. To miejsce, gdzie w w połowie ubiegłego wieku testowano głowice atomowe, w tym słynną car-bombę (58 megaton zabójczej mocy). W ostatnich dekadach tym surowym miejscu mówi się niewiele, to dosłownie koniec świata.  

Jednak w ciągu ostatnich kilku dni zaczęły się dziać tam rzeczy niezwykłe. Do ludzkich osiedli zaczęły masowo ściągać polarne niedźwiedzie. Lokalne władze zarządziły stan Przyrodnicy i ekolodzy tłumaczą to ociepleniem klimatu i wynikającymi z tego problemami z dostępem do żywności. Piękny i zarazem niebezpieczny gatunek ma status narażonego na wyginięcie. Zwierzęta te rodzą się na lądzie, ale większość życia spędzają na lodowcu, gdzie polują głównie na foki. W ich diecie pojawiają się czasem i inne gatunki zwierząt. Z rzadka pojawiają się w pobliżu ludzkich osiedli, dlatego tym bardziej sprawa fascynuje, choć niestety nie dziwi przyrodników. 

 

W pobliżu osiedla Biełuszja Guba zgromadziły się aż 52 niedźwiedzie. W miasteczku mieszkają żołnierze z lokalnego garnizonu, jest ono strefą zamkniętą. W 2010 jego populacja wynosiła około 2 tysięcy osób. Zwierzęta zaczęły gromadzić się tam pod koniec ubiegłego roku. Jest ich na tyle dużo, że lokalne władze mówią o „inwazji” i sytuacji bez precedensu. 

- Mieszkam w Nowej Ziemi od 1983 roku i nigdy nie było tu tak wiele polarnych niedźwiedzi – mówi Zigansza Musin, przewodniczący lokalnych władz w rozmowie z agencją TASS. Według agencji zwierzęta próbowały wchodzić do budynków oraz atakowały mieszkańców miasta. Zdjęcia i materiały video pokazują jak włamują się do śmietników, wchodzą na place zabaw, odpędzają psy. 

 

- Ludzie się boją – piszą lokalne władze w oświadczeniu – Obawiają się opuszczać mieszkania, ich codzienny rytm dnia jest zaburzony. Rodzice boją się wysyłać dzieci do szkół, przedszkoli i na place zabaw. 

Zmotoryzowane patrole z psami nie zrobiły na niedźwiedziach wrażenia. Mieszkańcy nie mogą do nich strzelać, ze względu na chroniące ten zagrożony gatunek prawo. Szacuje się, że na całym świecie żyje między 22 a 31 tysiącami niedźwiedzi polarnych. Organizacja WWF jako główny powód ich znikania podaje zmiany klimatyczne wywołane działalnością człowieka i wynikającą z tego utratę naturalnych siedlisk. Według opublikowanego przez Nature w 2013 badania Arktyka ociepla się ponad dwukrotnie szybciej niż reszta planety. Lodowiec znika w tempie 13% w ciągu dekady. W 2016 roku grupa niedźwiedzi zagroziła rosyjskim naukowcom pracującym na polarnej stacji. Przyrodnicy i ekolodzy wyjaśniają agresywne ich zachowanie zmianami klimatu i szukaniem pożywienia w sytuacji zaburzenia ekosystemu, który dla gatunku był naturalny. 

 

Na teren archipelagu Nowa Ziemia niedźwiedzie weszły od południa, gdzie pokrywa lodowa szybko topnieje. Szukają pożywienia wśród ludzkich odpadków. Dieta śmieciowa oczywiście im nie służy. Jak przekonują badacze w artykule opublikowanym w 2014 roku w Science, niedźwiedzie polarne potrzebują zdobyczy bogatej w tłuszcz. Na śmietniku trudno im spotkać zamiennik foczego mięsa lub ryb. W przypadku braku odpowiedniego pożywienia zwierzęta wędrują szukając zdobyczy, jednocześnie ich zdrowie się pogarsza. W przypadku samic dochodzi do zaburzenia i wyhamowania zdolności reprodukcyjnych. 

Już w 2007 roku amerykański Geological Survey ostrzegał, że do 2050 znikną dwie trzecie populacji niedźwiedzi polarnych z powodu zanikania lodowców. 

Źródła: The Siberian Times / Alec Luhn / Peter Murtagh / Science Alert